Zlekceważyłam ugryzienie kleszcza. Dopiero po roku pojawiły się niepokojące objawy

2025-03-10 13:25

Rok po ugryzieniu kleszcza u Alayny Bellquist zaczęły pojawiać się dziwne objawy, które początkowo zignorowała. Tłumaczyła je stresem, nie zdając sobie sprawy, że to początek poważnej choroby. Borelioza, o której nie miała pojęcia, zmieniła jej życie. Dziś walczy o powrót do zdrowia, zastanawiając się, jak mogła przeoczyć tak poważne zagrożenie.

Zlekceważyłam ugryzienie kleszcza. Dopiero po roku pojawiły się niepokojące objawy
Autor: Getty Images

Objawy boreliozy pojawiły się po roku

Alayna Bellquist jest biologiem morskim i autorką książek. W mediach społecznościowych podzieliła się historią swojej choroby, której zupełnie się nie spodziewała. Kobieta w 2017 roku zauważyła, że ugryzł ją kleszcz, gdy jeździła konno. Pojechała do szpitala, ale tam zbagatelizowano jej stan.

Niestety lekarz, który się mną opiekował, nie miał doświadczenia z kleszczami ani chorobą z Lyme, co jest powszechne. Dano mi dwie tabletki doksycykliny i powiedziano, że wszystko będzie dobrze

- wyjaśniła.

Na brzuchu przez jakiś czas widoczna była czerwona plama, ale poza tym nic nie zmieniło się w jej samopoczuciu.

Teraz wiem, że to minimalne leczenie jest zupełnie niewystarczające, aby zapobiec chorobie. Zostałam odesłana do domu z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa - przekonana, że ​​nie jestem zagrożona

- dodała.

Borelioza - objawy
Poradnik Zdrowie Google News
Autor:

Alayna po zapewnieniu lekarza wróciła do codziennych zajęć.

Nie zdawałam sobie sprawy z tykającej bomby zegarowej we mnie

- wspominała.

Dopiero w 2018 roku stwierdziła, że czuje się inaczej niż zwykle.

Zaczęłam odczuwać dziwne objawy, takie jak wibrujące uczucie w mózgu, bóle ciała, silny niepokój i ból artretyczny około rok po ukąszeniu. Odrzuciłam je wszystkie jako związane ze stresem

- powiedziała.

Alayna nie pomyślała nawet, że jakiekolwiek dolegliwości mogą być powiązane z ugryzieniem kleszcza, które miało miejsce rok wcześniej. Zbagatelizowała je i starała się żyć aktywnie, tak jak do tej pory.

Dwa lata później, 42-letnia kobieta doznała niefortunnego uszczerbku na zdrowiu.

Po poważnym wypadku podczas jazdy konnej, kiedy mój koń spadł na mnie, moje objawy nagle stały się poważne. Mój stan zdrowia dramatycznie się pogorszył

- wyjaśniła.

Zaczął się najgorszy etap w jej życiu.

Upadek nie tylko spowodował obrażenia fizyczne, ale również zdawał się wyzwalać kaskadę wyniszczających objawów. Przez rok leżałam w łóżku. Leżałam w łóżku i na kanapie, wychodząc z domu tylko po to, aby pójść do lekarza. Inne objawy to sztywny kark, neuropatia kończyn i twarzy, osłabiony smak i węch oraz pieczenie skóry

- opowiedziała.

Codzienne dolegliwości były tak silne, że uniemożliwiały normalne funkcjonowanie.

Każdy dzień przypominał mi straszną grypę połączoną z najgorszym kacem w moim życiu

- dodała.

Długa droga do zdrowia

Alayna w końcu została skierowana na badania krwi, zdiagnozowano późne stadium boreliozy, czyli wieloukładowej choroby zakaźnej powodowanej przez kleszcze.

Miałam całkowite wsparcie męża, czasami byłam zbyt słaba, aby sama dojechać do lekarza. Musiałam ograniczyć pracę o 80 proc. Moje życie stało się uzdrawianiem. To robiłam cały dzień, każdego dnia

- powiedziała.

Kobieta musiała całe swoje życie podporządkować chorobie, starała się zrobić wszystko, by jak najszybciej wrócić do zdrowia.

Choroba z Lyme była najbardziej wyczerpującym doświadczeniem w całym moim życiu. Przepisano mi wiele podwójnych dawek antybiotyków doustnych i dożylnych, ozonu dożylnego i ziołowych środków przeciwdrobnoustrojowych. Próbowałam również medycyny chińskiej, baniek ogniowych, akupunktury, sauny na podczerwień, zimnego zanurzania, radykalnej zmiany diety i oczyszczania z pasożytów

- wymieniała Alayna.

Po wielu terapiach udało jej się wyzdrowieć w 90 proc.

Moja rada dla innych brzmi: słuchajcie szeptów swojego ciała, zanim staną się krzykami. Jestem teraz wyleczona w 90 proc. i jestem wdzięczna za moją podróż, ponieważ radykalnie zmieniła ona trajektorię mojego życia. Od przykucia do łóżka przez rok do tego, gdzie jestem dzisiaj... moja historia jest świadectwem odporności i zaciekłej determinacji

- przyznała.

Alayna otwarcie przyznaje, że jej droga do zdrowia była trudna, ale po uzyskaniu negatywnego wyniku testu na boreliozę ma nadzieję na bardziej spokojną i radosną przyszłość.

Przeciwności mogą być potężnym nauczycielem. Borelioza zmusiła mnie do zwolnienia tempa i słuchania swojego ciała. Stałam się bardziej żarliwą orędowniczką natury i dobrostanu innych osób zmagających się z chorobami

- wyjaśniła.

Wbrew pozorom nie ma żalu do wszechświata, że spotkała ją taka historia. Zaakceptowała, że jeden niewielki kleszcz doprowadził do tak poważnych problemów ze zdrowiem. Mimo trudnych doświadczeń nie straciła wiary w leczenie i podjęła decyzję o życiu z nowym celem - edukowaniem innych.

Teraz prowadzę warsztaty na temat tego, jak leczyć boreliozę, ze szczególnym uwzględnieniem natury i tego, co wiem jako biolog. Kleszcze nie są wrogiem. Odgrywają kluczową rolę w zdrowiu i funkcjonowaniu ekosystemu. Kiedy nazywamy je „złymi”, stajemy się ofiarami

- powiedziała.

Historia Alayny udowodniła, jak ważne jest zwracanie uwagi na wszystkie sygnały, jakie wysyła organizm, nawet gdy wydają się zupełnie błahe i bez znaczenia. Gdyby nie tłumaczyła pierwszych objawów stresem, znacznie szybciej rozpoczęłaby leczenie, a pokonanie boreliozy nie byłoby tak trudne. Jest to ważna przestroga dla innych, również w kontekście innych chorób.