Tę metodę stosują polscy lekarze. Eksperci NIL: groźna dla pacjentów, niezgodna z prawem i etyką
Mamy coraz więcej przypadków boreliozy, a leczenie antybiotykami powinno trwać nawet wiele miesięcy? Rada Ekspertów Naczelnej Izby Lekarskiej jest innego zdania. W oficjalnym stanowisku mówi o nieuzasadnionej „nadrozpoznawalności” choroby i zagrożeniach związanych z "metodą ILADS", która została opracowana "na podstawie bardzo niskiej jakości dowodów medycznych".
Eksperci ostrzegają, że przewlekła i nie mająca podstaw klinicznych antybiotykoterapia wiąże się z wieloma działaniami niepożądanymi, w tym z zaburzeniami flory jelitowej człowieka i zakażeniami Clostridum difficile, zaburzeniami kostnymi, uszkodzeniem wątroby, nerek i zapaleniem ścięgien. Powstaje też zagrożenie dla całej populacji wynikające z narastania antybiotykooporności. Nie są to jednak jedyne powody, dla których NIL przestrzega przed "metodą ILADS" i generalnie niewłaściwym w jej ocenie podejściem do leczenia oraz rozpoznawania boreliozy.
Antybiotyki zdecydowanie za długo
Według ekspertów nieprawidłowe stosowanie przewlekłej antybiotykoterapii stało się nagminne w przypadku obecności przeciwciał przeciwko boreliozie, a NIL przypomina, że antybiotyki w chorobach zakaźnych powinny być stosowane z należytą ostrożnością i wyłącznie zgodnie z wytycznymi leczenia danej jednostki chorobowej.
Zgodnie z metodą ILADS skojarzoną antybiotykoterapię u pacjentów z boreliozą stosuje się powyżej 6 tygodni, często nawet powyżej 12 miesięcy. Jak powinno być? NIL odsyła do strony z rekomendacjami Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
W rekomendacjach jest najczęściej mowa o terapii 21-dniowej lub 28-dniowej. Bywa, że antybiotyki zaleca się jeszcze krócej. Zależy to od występujących objawów, stosowanych leków etc.
Skąd się wzięła kontrowersyjna metoda?
Eksperci NIL przypominają, że powszechnie stosowana "metoda ILADS" opiera się na publikacji dotyczącej choroby z Lyme niezależnej organizacji ILADS z 2014 roku. Praktycy stosujący przewlekłą antybiotykoterapię w boreliozie powołują się na jej wnioski.
International Lyme and Associated Diseases Society (ILADS) to organizacją non-profit, która od 1999 roku nagłaśnia na świecie problem nierozpoznawanej i bagatelizowanej przewlekłej boreliozy. Zrzesza lekarzy, analityków medycznych i pacjentów.
Według NIL, wszystkie rekomendacje, na które powołuje się ILADS, dotyczące przewlekłego czy powtarzanego leczenia antybiotykami, zostały opracowane na podstawie bardzo niskiej jakości dowodów medycznych.
Skąd siła tych rekomendacji i wiara w nie? "Analiza korzyści i ryzyka wskazuje na to, że większość pacjentów (a nie lekarzy) podjęłaby taką samą decyzję (dotyczącą sposobu leczenia, przyp. autorki)".
Stosowanie tej metody jest niezgodne z etycznym i prawnym nakazem wykonywania zawodu lekarza zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej – Rada Ekspertów NIL.
"Nadrozpoznawalność i obniżona czujność"
NIL w swoim stanowisku mówi o pochopnej nadrozpoznawalności zachorowań na boreliozę, co może "obniżać czujność diagnostyczną", niezbędną do rozpoznania innych jednostek chorobowych, często wymagających zupełnie innego leczenia.
Różnorodne, niespecyficzne objawy u poszczególnych chorych z obecnością przeciwciał (zarówno w klasie IgM, jak i IgG) przeciwko antygenom Borrelia, przypisywane są boreliozie bez poszerzonej diagnostyki i potwierdzenia rozpoznania.
Obecność przeciwciał przeciw boreliozie zarówno w klasie IgG i IgM jest tylko dowodem przebytego zakażenia i nie może być wykorzystywana do oceny jego aktywności, przypominają eksperci NIL. Dodają, że leczenie antybiotykami tylko z powodu obecności przeciwciał jest postępowaniem niezgodnym z aktualną wiedzą medyczną, a zatem nieprawidłowym.
Wątpliwości
Faktycznie, wytworzyła się specyficzna moda na boreliozę. Tymczasem, jak wynika z wielu opracowań, choćby Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych czy PZH, wynik dodatni przesiewowego badania może być skutkiem innego zakażenia np. krętkiem kiły (Treponema pallidum), wirusem EBV (wywołującym mononukleozę zakaźną), wirusami Herpes lub HIV.
Co ważne – wynik fałszywie dodatni zdarza się też u osób zupełnie zdrowych.
Sporo osób boreliozą tłumaczy objawy infekcji, przewlekłego stresu, chorób neurologicznych czy autoimmunologicznych, zamiast pójść do lekarza i solidnie się zdiagnozować.
Zarazem wielu lekarzy, w tym zakaźników, zajmujących się leczeniem pacjentów z powikłaną, rozsianą boreliozą, przestrzega, że choroba wciąż bywa zbyt późno rozpoznawana. Niemal połowa chorych nie pamięta ugryzienia przez kleszcza i rumienia wędrującego. Tymczasem to czynniki kluczowe w oficjalnych rekomendacjach rozpoznania.
Więcej na ten temat: Kleszcza i rumienia nie było, a jest borelioza
Zapewne kluczowe jest zachowanie umiaru i zdrowego rozsądku. Za każdym zmęczeniem nie kryje się borelioza, ale w przypadku wątpliwości wskazana jest pogłębiona diagnostyka. Nie wystarczy test ELISA. zalecany jest również test Western-blot, a w uzasadnionych przypadkach badanie metodą PCR (poszukiwanie krętków borrelia w wycinku skórnym). A jak skutecznie pomóc pacjentowi w zaawansowanym stadium choroby? Lekarze chyba wiedzą najlepiej, w oparciu o doświadczenie i dostępne analizy krajowe oraz międzynarodowe.