600+ to program seksuologów, a nie polityków
Nazwa 600+ kojarzy się z politycznym programem 500+, ale wymyślili ją nie posłowie czy senatorowie, a seksuolodzy. Nie kryje się więc za nią żadna obietnica finansowa. Co najwyżej obietnica nowych przyjemności.
Spis treści
Andrzej Gryżewski – psycholog, psychoterapeuta, seksuolog i edukator seksualny – wyjaśnia, do czego się odnosi i skąd się wzięła tajemnicza nazwa 600+. Dlaczego warto i kto powinien skorzystać z chwytliwie nazwanego programu seksuologów?
600+ dotyczy seksu, a nie pieniędzy
Popularny seksuolog w rozmowie z „Poradnikiem Zdrowie” w taki sposób wyjaśnił, na czym polega 600+:
W polityce jest taki program 500+ polegający na tym, żeby dać 500 złotych na każde dziecko. Natomiast my w seksuologii mamy taki program 600+. Czyli okazuje się, że jest plus-minus 600 wariantów pozycji seksualnych. I one są ważne wtedy, kiedy czujemy, że wpadamy w rutynę. Innymi słowy para od kilku lat uprawia seks na łyżeczkę, czyli mężczyzna leży na boku, przed nim kobieta leży na boku, plecami do niego, i on po prostu dokonuje penetracji od tyłu. I tak trwa latami ta sytuacja. Mają poczucie, że jest komfortowo, bo leżymy, nie trzeba chodzić po całym mieszkaniu czy przemieszczać się po łóżku, ale z drugiej strony zaczyna im się nudzić w tej pozycji. I warto po prostu zmienić pozycję, żeby też się zmieniły bodźce wzrokowe, bodźce dotykowe. Bo każda pozycja generuje inny nacisk na nasze ciało, widzimy inne obszary ciała drugiej osoby. Ta nasza w oczach kamera jest ustawiona pod innym kątem, zupełnie inne bodźcie się nam pojawiają w głowie.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
Porady eksperta