6 porad Michaliny Wisłockiej, jak urozmaicić życie seksualne
W Sztuce kochania Michalina Wisłocka dzieli się swoimi sposobami na urozmaicenie życia seksualnego. Sławna polska seksuolog przekonuje, że podstawą udanego seksu jest zabawa, energia i spontaniczność. Proponuje m.in. taniec nago, igraszki w wannie oraz... bitwę na poduszki. Bo według Wisłockiej "człowiek rozbawiony, roześmiany, odprężony cieszy się życiem i przeżywa wszelkie pieszczoty fizyczne znacznie głębiej i intensywniej".
Spis treści
- 1. Wieczorne tańce
- 2. Igraszki w wannie
- 3. Bitwa na poduszki (shindai)
- 4. Seks na wakacjach w śpiworze
- 5. Kąpiel nago w jeziorze
- Cytaty ze Sztuki kochania, które warto zapamiętać
- 6. Gra na fanty
Poznaj sposoby Michaliny Wisłockiej na urozmaicenie życia seksualnego, które opisała w swoim kultowym poradniku Sztuka kochania. Mimo upływu lat, zawarte w nim porady wciąż zadziwiają aktualnością. Być może dlatego, że tak naprawdę niewiele się zmieniło? Już w 1976 roku Wisłocka pisała "A może kiedyś umieliśmy się bawić, tylko w obłędnym młynku życia zgubiliśmy klucz do tych rzeczy. Uznaliśmy zabawę za rzecz zbędną, absorbującą cenny czas i inicjatywę. (...) Nudna miłość to typowy wykwit miejskiego życia, monotonnego i wypranego z wyobraźni". Wydaje się, że dziś, gdy jeszcze więcej z nas mieszka w miastach i brakuje nam czasu, te słowa zyskały na aktualności.
Jak więc bawić się, aby uczynić swoje życie seksualne bardziej spontanicznym, radosnym? Przeczytaj rady Michaliny Wisłockiej zaczerpnięte ze Sztuki kochania.
1. Wieczorne tańce
Tańczmy w domu! Wspomniałam już o tańcach nago dla wyrobienia sobie ruchów. Zupełnie podobnie można bawić się we dwoje. Po kolacji przy ładnie nakrytym stole, urozmaiconej jakimś specjalnie lubianym przysmakiem sporządzonym we dwoje i kieliszkiem wina (jednym!), przy muzyce.
Czytaj też: Alkohol a seks - jak alkohol wpływa na popęd seksualny?
Tańce powinniśmy wzbogacać rożnymi elementami erotycznymi. Mamy tu ogromne pole do popisu dla inwencji twórczej. Niezależnie od walorów zabawowych i seksualnych wieczorne tańce we dwoje mają ogromną wartość jako gimnastyka relaksowa, odprężająca i odrywająca nas od kłopotów dnia codziennego. Zostajemy sami, odsuwamy się od wielkich spraw powszednich i wchodzimy w nasz własny świat dla dwojga. Zabawy wieczorne, poprzedzające miłosne noce, stanowią barierę między kłopotami dnia a naszą miłością, która powinna dać pełne odprężenie fizyczne i psychiczne.
2. Igraszki w wannie
Drugi rodzaj zabaw wieczornych to zabawy w wodzie. Jeżeli wanna jest dość duża, można położyć na dnie matę z gąbki. Na dodatek ciepło, ciepła woda czy prysznic z góry i mamy cały wachlarz możliwości do wyboru, według własnej chęci i wyobraźni.
Korzystając z urządzeń łazienkowych dla celów seksualnych, można używać miękkiej gąbki, namydlonej i zmoczonej ciepłą wodą; przesuwamy ją z łechtaczki w okolice krocza i z powrotem, a pociągnięciom takim może towarzyszyć energiczne poklepywanie okolic wzgórka łonowego; robimy to, siedząc wannie po turecku i odchylając się do tyłu lub półleżąc z nogami założonymi na boki wanny. Oczywiście nie rezygnujemy na wstępie z podrażniania brodawek sutkowych ciepłym, mocnym prysznicem, drażnienia palcami i łaskotania. Z kolei warto również skierować prysznic z dobrze ciepłą wodą silnym strumieniem na okolicę wzgórka łonowego i podbrzusza, aby spowodować przemieszczenie krwi w dolne rejony ciała, co sprzyja zwiększeniu wrażliwości na podniety erotyczne z przedsionka pochwy i łechtaczki, a niejednokrotnie doprowadza do orgazmu.
Czytaj też:
>>> Seks w wannie - najlepsze pozycje i pomysły na grę wstępną
>>> Seks pod prysznicem - jak się kochać w łazience?
3. Bitwa na poduszki (shindai)
Wśród psychologów istnieje pogląd, że shindai umożliwia rozładowanie nastrojów agresywnych i zadawnionych pretensji, przywracając w ten sposób harmonię małżeńską.
Wspomnieć warto o bardzo starym obyczaju japońskim shindai. Jest to bitwa na poduszki – zamiast kłótni z żoną. Walka taka bywa ponoć najskuteczniejszym sposobem rozładowania narastających konfliktów małżeńskich. (…)
Oda Kadeda, teoretyk współczesnego shindai, opisał osiem tysięcy czterdzieści sposobów „poduszkowania” przeciwnika, z czego widać jasno, jak można urozmaicać zabawy we dwoje, gdy wyobraźnia dopisuje. Skomplikowany, opisany przez Kadedę rytuał wymaga, aby każdy cios zadawany poduszką przeciwnikowi podkreślany był słowem przeprosin. Przeciwnik natomiast wydaje okrzyki, jęki i ciężkie westchnienia w momencie, gdy zostaje ugodzony poduszką. Walce musi towarzyszyć dyskusja małżonków na temat sporu.
Japończycy określają również, kiedy i przy jakich okazjach shindai ma zastosowanie w małżeństwie. Po pierwsze – „za każdym razem, ilekroć różnice opinii dzielące małżonków każą im zapomnieć o czułości, jaka ich łączy”. Po drugie – stosują Japończycy shindai również w sytuacjach, „gdy duch małżonka nie jest dość pogodny, aby uczcić bogów łoża”. Jak się okazuje, japońska walka na poduszki również zmierza do oderwania małżonków od szarych spraw dnia codziennego i wprowadza ich w nastrój fizycznie i psychicznie bardziej sprzyjający miłości.
Walka trwa tak długo, aż któraś ze stron skapituluje lub poduszka pęknie, zatapiając przeciwnika w obłoku pierza. Partner rezygnujący lub przez rozerwanie poduszki pozbawiony broni, woła: Sawatte, co znaczy: „Czynię cię panem ostatecznej decyzji”.
Nauczmy się wreszcie wzbogacać swoje życie seksualne o nieskończoną ilość pieszczot, żarcików, zabaw w ciuciubabkę, gonitw, wyczynów pływackich... Przypomnijmy sobie ponownie wiodące hasło mojej seksuologii – wróćmy do radosnej zabawy we dwoje w łóżku i nie w łóżku. Trzeba wreszcie zrozumieć, że szczęście leży na drodze, a nie u celu, i im mniej za nim gonimy, tym na koniec więcej otrzymujemy. Człowiek rozbawiony, roześmiany, odprężony cieszy się życiem i przeżywa wszelkie pieszczoty fizyczne znacznie głębiej i intensywniej niż ten, który zawzięcie, ciężko pracując, musi (?) osiągnąć orgazm.
4. Seks na wakacjach w śpiworze
Na wakacjach mamy ogromne pole do popisu dla naszej wyobraźni seksualnej, ponieważ warunki odmienne od powszednich otwierają wiele możliwości. Na przykład miłość w śpiworze. Ile tu trzeba kombinować, jak się pieścić i jak dać sobie maksimum przyjemności i zadowolenia w przestrzeni, w której ledwo możemy się poruszać. A może by tak spróbować stosunku prawie nieruchomego, w trakcie którego korzystamy z pocałunków, muskania, łaskotania rzęsami, dotykania, głaskania, zabawy włosami partnera (uszy też nie są do pogardzenia). Pozostając „narządowo” w bezruchu, można zwiększyć podniecenie seksualne przy pomocy skurczów mięśni narządu rodnego kobiety, drobnych poruszeń miednicami partnera i partnerki. Korzystając z szerokiej gamy najróżniejszych pieszczot i metod, które tworzą ad hoc, w ograniczonej przestrzeni, ludzie niepozbawieni wyobraźni, osiągamy większą czy mniejszą satysfakcję seksualną, którą poprzedza szeroki wachlarz czułości i pieszczot. I musimy zrozumieć, iż rzecz nie w samym celu, ale w bogactwie elementów składających się na drogę do tego celu.
5. Kąpiel nago w jeziorze
Jezioro, słońce, odludne miejsce, gdzie możemy sobie pozwolić na igraszki delfinów w stroju Adama i Ewy. Pływanie nago w ciepłej wodzie uczy naszą skórę reagowania na drobne łaskotki i muskanie fali wodnej, tworzy – przeciwnie niż poprzednia sytuacja – możliwość maksymalnej ruchliwości i niesłychanych akrobacji. W królestwie Archimedesa, gdzie ciało traci na wadze tyle, ile waży woda przez nie wyparta, staje się ono lekkie jak piórko, co umożliwia noszenie partnerki nawet na jednej ręce, nie tylko na dwóch. Wymykanie się, zwinne ucieczki, gonitwy, ocieranie się, przytulanie i pocałunki, baraszkowanie w wodzie na podobieństwo ryb. Splatanie i dotykanie się całym ciałem w pozycjach stojących, leżących, nawet do góry nogami, gdy kto umie nurkować. I znów pedant zapyta: jak można odbyć stosunek w wodzie? Może można, może nie można, ale zabawy jest mnóstwo, wspomnienia cudowne na całą jesień i zimę, a finał? Cóż, finał to rzecz tak pospolita. Może być, może nie być...
Cytaty ze Sztuki kochania, które warto zapamiętać
Pośpiech jest w miłości błędem niewybaczalnym.
Nie ma kobiet zimnych, są tylko kobiety nierozbudzone seksualnie.
Całkowita nagość jest aseksualna. Nawet listek figowy jest bardziej podniecający.
Niebezpieczne albo co najmniej nieprzyjemne mogą być odkrycia poczynione w dziedzinie spraw seksu dopiero po ślubie, co niezwykle komplikuje życie.
Kokieteria, podobnie jak biel i czerń w malarstwie, daje życiu walor i plastykę, chroni miłość przed nudą i monotonią. Zmuszanie partnera do oczekiwania, odświeżenia pragnień i tęsknot, tak fizycznych, jak i psychicznych, to ćwiczenie wyobraźni, zwiększanie natężenia uczuć i świadome wzmaganie napięcia seksualnego
6. Gra na fanty
Oprócz wyliczonych wyżej zabaw, wykorzystanych dla urozmaicenia kontaktów seksualnych, istnieje jeszcze inny rodzaj gier. Są to zabawy w fanty z premią dla wygrywającego. Już Kamasutra podaje opis gry w pocałunki. „Igraszki przy całowaniu powinny wzmagać uczucie miłości i upiększać je”. W Polsce również są znane liczne gry towarzyskie o fanty, które znaleźć mogą zastosowanie w zabawach we dwoje. Gramy w łapki, ciuciubabkę, w wojnę na poduszki i każdą z gier, jaka nam tylko przyjdzie do głowy.(…)
A jak mają wyglądać fanty w proponowanych przeze mnie zabawach? Bardzo rozmaicie, zależnie od wyobraźni, chęci i poczucia humoru bawiących się. Dla przykładu proponuję dwie formy wyrównywania przegranej. Pierwsza – wygrywający wyraża życzenie, że chce być pieszczony przez partnera „na swój sposób” – który najbardziej mu odpowiada. Zyskuje szanse na dogadanie się z ukochanym czy ukochaną i przyjęcie z humorem rożnych drobnych pretensji, słabości czy niedociągnięć. Jeżeli uda się przerwać zmowę milczenia otaczającą te sprawy i kochankowie zaczną dyskutować o swoich odczuciach seksualnych, otwiera się szeroka droga do ulepszania, poprawiania i pełnego zgrania reakcji. Można wówczas wydobyć na światło dzienne to, co kryliśmy dotąd, czego nie lubimy, albo zaproponować to, co lubimy i co sprawia nam największą przyjemność w czasie pieszczot. Swobodna rozmowa o sprawach seksu – to istotny zysk z wygranej.
Druga możliwość – wygrywający decyduje, kto dziś kogo będzie pieścił. Partner wygrany wybiera sobie wedle woli rolę „królewny z drewna”, czyli obiektu pieszczot, lub aktywnego kochanka. Mogą być dwie wersje tej premii: wszystkie pieszczoty nawet włącznie z orgazmem, ale bez stosunku, lub pełny stosunek – ale tylko jedna strona aktywna do końca, druga natomiast pozwala się pieścić.
W pierwszej wersji, niekończącej się stosunkiem, stwarzamy okazję do obserwacji reakcji fizycznych i uczuciowych partnera. (...) Pieszcząc partnera bez pośpiechu, przejawiamy znacznie więcej pomysłowości i inicjatywy. Ponadto wiele radości sprawia odkrywanie rożnych nieznanych dotąd reakcji seksualnych, gdy w normalnych warunkach stosunek przesłania szczegóły i nie pozwala się na nich skoncentrować. (...)
Przy tej grze uczymy się świadomego sterowania narastaniem rozkoszy u partnera. Uczymy się pieszcząc obserwować, jakie pieszczoty, słowa, dotknięcia inicjują wzwód (bodźce psychiczne, słuchowe, wzrokowe czy fizyczne), jak zmienia się intensywność objawów wzrastającego napięcia seksualnego. Jednym słowem, pieszcząc partnera bez pośpiechu, uczymy się fizjologii jego narządów, widzimy, jak reakcje seksualne powstają spontanicznie, w zależności od bodźców zewnętrznych, a nie psychicznych. Jak już niejednokrotnie podkreślałam, największym błędem w miłości jest pośpiech.
Druga wersja wygranej – to stosunek, w czasie którego cała aktywność jest rolą jednego z partnerów, a role rozdziela wygrywający. Tu mężczyzna może zabłysnąć pomysłowością w wyborze pieszczot czy pozycji przy stosunku, a jeszcze większe pole do popisu ma kobieta. Doprowadzenie pieszczotami do wzwodu i pełnej gotowości partnera nie jest takie trudne, ale potem musi ona tak przeprowadzić przebieg stosunku, żeby cała aktywność była po jej stronie. Najkorzystniejsza do tych pieszczot jest pozycja jeźdźca lub leżąca odwrotna – kobieta na mężczyźnie. Kobieta sama wprowadza członek do pochwy, a następnie próbuje, nie poruszając się wcale, korzystając jedynie z własnych mięśni, tylko skurczami i falowaniem, doprowadzić mężczyznę do orgazmu.
Fragmenty książki pochodzą z nowego wydania "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej, które ukazało się nakładem wydawnictwa Agora.
Książka, która podpowiada jak żyć… żeby chciało się kochać.
Michalina Wisłocka, rewolucjonistka seksualna - pionierka zwalczania niepłodności oraz popularyzatorka antykoncepcji. Burzyła konwenanse, podważała autorytety i przede wszystkim leczyła, inspirując do odkrywania własnych pragnień. Ucząc jak sobie radzić z intymnością w związku, stała się częścią życia wielu par i wpłynęła na jakość ich relacji. Sztuka kochania to jej poradnik dla par. Po raz pierwszy wydany w 1976 roku osiągnął rekordowe 7 milionów sprzedanych egzemplarzy i miał dziesiątki tysięcy pirackich dodruków. Mimo upływu czasu wciąż zadziwia aktualnością. Wisłocka nie tylko opisuje pozycje i zabawy seksualne, ale także zastanawia się nad naturą miłości i potrzebą zrozumienia drugiego człowieka. A przede wszystkim pokazuje nam, że KOCHANIE TO SZTUKA.