Paniczny strach przed penetracją (tylko waginalną). [Porada eksperta]
Mój problem jest dla mnie niezmiernie wstydliwy i tak naprawdę nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nie zwierzałam się, uważając, że jestem w tym względzie jakimś odmieńcem... Zawsze wydawało mi się, że nikt inny na świecie nie ma tak niedorzecznego, tak głupiego problemu. Otóż, boję się penetracji (ale tylko waginalnej)... Boję się jej tak bardzo, że nie jestem w stanie nawet przełamać się do prób. Świadomie i celowo piszę "penetracja", bo wszystko inne związane z seksem nie tylko nie sprawia mi problemów, ale wręcz uwielbiam to, jestem chętna i otwarta. I tak, uwielbiam wszelkiego rodzaju pieszczoty, chętnie uprawiam seks oralny, nawet analny (i tutaj penetracji zupełnie się nie boję), jednak od zawsze paraliżowała mnie sama myśl o seksie waginalnym. Zawsze się tego bałam - sama myśl o tym, że miałby we mnie wejść członek, przerażała mnie. Dlaczego? Zawsze bałam się, że to będzie bardzo bolało. Strasznie bałam się przebicia błony dziewiczej i bólu z tym związanego. Łudziłam się jednak, że jak dorosnę, znajdę sobie partnera, w którym się zakocham, to i mój strach minie. Niestety... Dziś przekroczyłam już 30-tkę, mam cudownego partnera, którego ogromnie kocham, któremu ufam, i z którym jestem szczęśliwa, jednak wciąż paraliżuje mnie strach przed wprowadzeniem członka (nawet palca!!!) do mojej pochwy. Już na samą myśl o tym, zaciskam uda... Cały czas wydaje mi się, że nie wygram z tym strachem (mimo iż mam świadomość, że defloracja przecież nie zawsze wiąże się z bólem). Nie wiem, zastanawiam się czasem czy gdybym nie miała tej przeklętej błony dziewiczej, to też bym się tak bała tego (pierwszego) wprowadzenia członka do pochwy? Nie wiem, sama jestem ciekawa... A zatem, paraliżuje mnie strach przed bólem. Co ciekawe, nie boję się w ogóle wprowadzenia członka w odbyt. Rzecz tyczy się tylko i wyłącznie pochwy. A zatem, moje podejrzenia, że rozchodzi się o błonę dziewiczą, mogą być może mieć uzasadnienie? Nie wiem skąd u mnie ten strach, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć z przeszłości, miałam normalne, wspaniałe dzieciństwo, nie doświadczyłam nigdy nic traumatycznego itd. Nigdy nie słyszałam, by ktokolwiek miał taki problem jak ja i to jeszcze bardziej powoduje u mnie wstyd, poczucie winy. Czuję się jak jakaś kosmitka z taką niestworzoną dolegliwością, ułomnością! Nienawidzę tego u mnie, tej mojej ułomności. Ginekolodzy bagatelizują, wręcz ignorują mój problem, radząc napić się lampki wina i "ruszyć do dzieła" (czyli do tej mojej pierwszej penetracji waginalnej). A ja, nawet pijana, "nie dam się", bo TO akurat cały czas doskonale kontroluję. Zresztą, zdaję sobie sprawę, że ginekolog to nie jest odpowiedni lekarz mogący mi pomóc. Z moją fizjonomią wszystko w porządku, wiem, że to raczej jakiś problem w mojej głowie. Wciąż wmawiam sobie ten strach i na nic wszelkie zapewnienia, że to nie musi boleć, że członek wejdzie w pochwę bez najmniejszego problemu, bo pochwa jest elastyczna, rozciągliwa itp. Nie umiem się przełamać. Boli mnie tam, w głowie... Wielkim problemem jest dla mnie również zwykłe badanie ginekologiczne - przeraża mnie przecież nie tylko penis, ale także nawet i palec czy wziernik, który miałby zostać wprowadzony do mojej pochwy! I już... od razu sobie wmawiam, że będzie strasznie bolało, że to się we mnie nie zmieści itp. Wiem, to niedorzeczne, a jednak nawet jak to sobie logicznie tłumaczę, pozostaje to tylko teorią, bowiem nie umiem tego potem wprowadzić do praktyki. Za nic nie umiem się przełamać. Czy Pani, Pani Magdaleno, mógłby mi coś poradzić? I czy mogłaby mi Pani powiedzieć, do jakiego specjalisty powinnam się udać? Do seksuologa czy psychologa/psychoterapeuty? Czy taki problem jak mój w ogóle istnieje, czy też jestem jedyna z tak dziwaczną przypadłością? Czy można na nią cokolwiek poradzić, czy to da się we mnie zmienić, czy jest to uleczalne? Czy mogę mieć nadzieję na normalne życie, na normalne współżycie? Bardzo proszę Panią o pomoc, to naprawdę spędza mi sen z powiek, jestem tym coraz bardziej zdołowana, załamana i zakompleksiona, czuję się takim odmieńcem, a poza tym, przecież to oczywiste, że chciałabym NORMALNIE żyć/współżyć, chciałabym móc robić zwyczajne badania u ginekologa (do tej pory jestem jedynie badana przez odbyt, inaczej się nie da, bo zbytnio się zaciskam i panikuję! A ostatnio to już w ogóle. Zresztą raczej unikam ginekologa, gdyż wstydzę się tego, że boję się zwykłego badania mając ponad 30 lat! Chciałabym kiedyś mieć dzieci... Bardzo proszę Panią o radę, o pomoc, bo przetrawiając tyle lat ten problem w sobie, naprawdę tylko się pogrążam, czasem wątpię w swoją kobiecość i, doprawdy, czuję się bezradna, gorsza i po prostu załamana. Nie wiem jak z tym zawalczyć.
Z takim problemem, jak Pani, boryka się wiele kobiet i wiele z nich leczy się u seksuologa. Prawdopodobnie cierpi Pani na pochwicę. Polega ona na zaciskaniu mieści i lęku przed bólem, uniemożliwiającym jakąkolwiek penetrację.
Ginekolodzy nie mają odpowiedniego przygotowania, by leczyć tą trudność. Potrzebuje Pani pomocy psychologa seksuologa. Obwinianie siebie i negatywne emocje kierowane przeciw swojej osobie nie przyniosą Pani niczego dobrego. Nie jest Pani "kosmitką" ani odmieńcem, tylko cierpi Pani na dysfunkcję seksualna, która pojawiła się u niejednej kobiety.
Przyczyn takiej dysfunkcji może być wiele, niekoniecznie muszą to być traumatyczne przeżycia z dzieciństwa.
Powinna Pani udać się do psychologa seksuologa i rozpocząć terapię.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta