Załamanie? Depresja? Co robić? [Porada eksperta]
Witam, mam 23 lata, jestem studentką 4, roku chemii. I to chyba te studia doprowadziły mnie do tego stanu... Od października praktycznie wcale nie mam życia. Nauka, nauka, po 5 kolokwiów w tygodniu. Sesja zimowa - koszmar, najtrudniejszy okres mojego życia. Nie zliczę nawet ile razy w ciągu ostatniego pół roku płakałam nad tymi książkami, ile razy w ogóle nie położyłam sie spać, ile razy przez cały dzień nie zjadłam nic... Najgorszą część letniego semestru mam za sobą, jakoś przetrwałam, mam czyste konto na uczelni i wreszcie trochę wolnego czasu. Ale co z tego, skoro nie potrafię go wykorzystać, nie potrafię już nawet się nim cieszyć. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, z nikim rozmawiać, nic mnie nie interesuje, ani nie uszczęśliwia. Nikt, kto zobaczyłby mnie dziś, nie uwierzyłby, że pół roku temu byłam uśmiechniętą, pełną energii, ruchliwą, wesołą dziewczyną, duszą towarzystwa, gotową do działania w każdej chwili... Kochałam książki, filmy, sport. Teraz brak mi energii, zapału, ochoty. Kiedy mam wolne dni to jedyne na co mnie stać to siedzenie przy komputerze, na zmianę z leżeniem, słuchanie muzyki, spanie. Przyjaciele i rodzina nie wiedzą co się ze mną dzieje, martwią się i ja także zaczynam... Nie wiem co z tym robić, jak sobie poradzić. Próbowałam gdzieś pójść na siłę - na basen, na piwo ze znajomymi, ale kiedy już pójdę to jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż byłam. Mam ochotę płakać, w kółko płakać. Najlepiej mojemu chłopakowi na ramieniu, bo przy nim czuje się kochana i bezpieczna. On stara się mi pomóc, zrozumieć, ale też już ledwo daje radę, nie wiem ile to wytrzyma, nie jestem już tą dziewczyną w której się zakochał. Jestem warzywem, nie nadającym się do niczego warzywem. Do tego dochodzą jeszcze problemy z odżywianiem. Mój żołądek wariuje, zapewne na tle stresowym, zaczęło się wraz z ostatnim rokiem studiów, w październiku i nadal trwa, jest coraz gorzej. Wciąż rewolucje pokarmowe. Najczęściej bywa tak, że nie mogę nic przełknąć przez kilka dni, a potem jak już czuję, że mogę jeść to nadrabiam za wszystkie czasy i pochłaniam wszystko... A potem się zaczyna - wymioty i biegunki, tydzień bólu żołądka. Jednak nie panuję nad tym, nie umiem, mimo że bardzo się staram to ponad moje siły. Błagam o poradę, o jakąkolwiek pomoc... Chcę odzyskać siebie i radość życia...
Witam pani Ewo, opisywane przez panią objawy sprawiają wrażenie reakcji depresyjnej w wyniku sytuacji, w której się pani znalazła. Jest to sytuacja obciążenia, stresu, ciągnących się bez wytchnienia obowiązków.
Proponuję cztery rzeczy:
1. Konsultację u lekarza psychiatry w celu weryfikacji diagnozy oraz ewentualnego wspomożenia się lekami przeciwdepresyjnymi.
2. Gdy już wyjdzie pani ze stanu depresyjnego, ważne byłoby w prewencji nawrotom zweryfikowanie, czy jest możliwe znalezienie takiego sposobu nauki, gdzie ma pani możliwość doświadczania jakichkolwiek przyjemności, radości życia i odpoczynku, nawet tych drobnych. Życie w nieustannej presji i obowiązkach jest przygnębiające i na dłuższą metę może prowadzić do depresji. Koniecznie warto przerwać schemat takiej nauki. Jeśli była pani wcześniej osobą, która potrafi cieszyć się życiem, to dobrze obmyślana "higiena" nauki (już po wyrównanym nastroju) może wiele zmienić. Warto nagradzać się ,,drobiazgami" i próbować realizować pasje lub zainteresowania, które dadzą odpoczynek od harówki na uczelni. Mogą to być zainteresowania naprawdę drobne i nie wymagające dużej ilości czasu oraz pieniędzy. Warto pytać się i szukać drobnej frajdy.
3. Jeżeli jednak relaksowanie się, zabawa i umiejętność odpoczynku były dla pani od zawsze kłopotliwe, jest pani osobą bardziej ukierunkowaną na obowiązki nawet kosztem własnego odpoczynku, nie odpuści pani zanim wszytkiego nie dokończy, to wówczas może być pani samej trudno przerwać źródła prowadzące do depresji, czyli jak zakładamy - są to obciążenia w wyniku niekończących sie obowiązków nauki. Wówczas warto poprosić o pomoc psychoterapeutę.
4. Warto również przeanalizować inne możliwe ewentualne źródła obniżonego nastroju, np. umiejętność lub nie radzenie sobie z ewentualnie niezdanymi egzaminami, ze stresem itp.
Moim zdaniem cenne jest to, że próbuje sobie pani pomóc. Im wcześniej, tym szybciej pani z tego wyjdzie. Wiele razy powtarzam moim pacjentom, że depresja w wyniku trudnej sytuacji i obciążeń jest możliwa i nie jest niczym wstydliwym. To się może przytrafić. Warto jak najszybciej sięgnąć po pomoc.
Życzę powodzenia!
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta