Z takiej traumy nie wychodzi się łatwo. Anna Wendzikowska o życiu z DDA
Dom, w którym rządzi alkohol, karmi poczuciem osamotnienia, zmusza do przedwczesnego, pozornego wydoroślenia, zostawia piętno na całe życie. Dorosłe dzieci alkoholików (DDA) muszą się z nim mierzyć, a wstyd często nie pozwala im prosić o pomoc. Anna Wendzikowska pokazuje, że można inaczej.
Trudno powiedzieć, co dla obecnie 43-letniej Anny Wendzikowskiej było trudniejsze: alkoholizm czy pracoholizm rodziców. Zapewne to niszczące połączenie dwóch nałogów miało szczególnie dużą moc. Jak przyznaje znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna, nie tylko odbiło się na dzieciństwie, ale na całej jej przyszłości.
Chociaż w Polsce to problem powszechny, mówienie o sobie w kontekście DDA wymaga wciąż sporej odwagi. Takie tematy wolimy upychać pod dywanem, udawać, że nic się nie stało, a dom pachniał szarlotką i miłością.
Anna Wendzikowska nie tylko wielokrotnie wspomina trudne chwile, ale opowiada też, jak się z problemem uporała, dając nadzieję wielu ludziom, że złą przeszłość naprawdę można zamknąć.
DDA czyli kto
Termin DDA (dorosłe dzieci alkoholików) pojawił się w przestrzeni publicznej ponad 20 lat temu. Stworzyli go sami pacjenci coraz częściej uświadamiający sobie, jak ogromny wpływ na ich dorosłość, wybory i problemy ma alkoholizm rodziców.
Nie wystarczy uciec z rodzinnego domu, nie wystarczy stronić od alkoholu, by móc powiedzieć: mam to za sobą.
DDA to ktoś, z kim trudno żyć. Wszystko wie najlepiej i wszystko chce kontrolować. Życiowego partnera traktuje jak dziecko, w pracy bywa despotą. Wszyscy muszą bezkrytycznie wykonywać jego rozkazy.
DDA paraliżuje lęk przed chaosem - poczucie bezpieczeństwa jest najważniejsze. Dla jednych będzie to wysoki status materialny, dla innych popularność (potrzeba powszechnej akceptacji), jeszcze inni odnajdą się pozornie w toksycznym, uzależniającym związku.
Ojciec pił, więc dlaczego DDA na męża wybierze też często alkoholika? Bo wybiera schemat, utarte ścieżki, które dają wrażenie panowania nad sytuacją.
Rzeczywistość postrzegana przez DDA różni się od faktów. Takie osoby patrzą wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń. Wszystko dopasowują do swoich potrzeb, a jeśli coś im nie pasuje, uważają, że to zmienią. Żyją w fikcyjnej rzeczywistości, bez kontaktu ze sobą. Budowanie własnej tożsamości niejednokrotnie zaczyna się dopiero po 30. roku życia.
Polecany artykuł:
Anna Wendzikowska: jestem DDA
Oboje wykształceni, na stanowiskach, wysoko funkcjonujący alkoholicy, czyli rodzice Anny Wendzikowskiej. W ich domu samotne dziecko, któremu wciąż wysoko stawiano poprzeczkę, oczekiwano doskonałych ocen i manier.
Efekt? Anna Wendzikowska z rodzicami zerwała relacje na wiele lat. W dzieciństwie nie mogła liczyć na ich obecność, w dorosłym życiu już tej obecności nie chciała. Mówiła o tym wprost.
To taka dość standardowa ścieżka DDA, gdy dają sobie szansę na dobre dorosłe życie. Najpierw jest wstyd za cudze grzechy, potem uświadomienie własnych problemów, wreszcie rozliczenie i życie bez obciążeń. Po przepracowaniu traumy.
DDA - spojrzeć z szerszej perspektywy
Anna Wendzikowska twierdzi, że chciała zdusić traumę w sobie i żyć dalej, jak gdyby nigdy nic złego się nie stało. W końcu jednak zrozumiała, że sposób, w jaki traktowali ją rodzice, był dla niej zbyt krzywdzący.
W książce "Ku szczęściu" dziennikarka wyrzuciła z siebie złe emocje, potraktowała ją jako element terapii. Przyznała, że niedostępność emocjonalna rodziców wywarła niezatarte piętno, ale zauważyła też pozytywne rzeczy.
Brak nadzoru rodzicielskiego to też wolność, a ta pchnęła ją do podróżowania. Rodzice wg dziennikarki nauczyli ja też uczciwości, szacunku dla innych. Zachęcali do nauki i pomagali finansowo.
Anna Wendzikowska była w terapii. Dopiero wtedy zaczęła realnie uwalniać się od demonów przeszłości, dlatego dziś zachęca innych, żeby nie unikali profesjonalnej pomocy.
Annie Wendzikowskiej udało się pojednać z rodzicami krótko przed śmiercią jej taty.
Listen on Spreaker.