Szkolne i nie tylko problemy z 14-latkiem [Porada eksperta]
Witam serdecznie! Mam problem z moim dorastającym synem, ale może zacznę od początku przedstawiając ogólną sytuację. Wychowuję syna sama, ponieważ mąż okazał się alkoholikiem, więc się rozstaliśmy kilka lat temu. Czasami kontaktuje się z nami, ale niezbyt często, syn sprawia wrażenie, że mu na tych kontaktach nie zależy. Problemy z synem polegają na tym, że jest agresywny, ostatnio w ogóle się nie uczy, ciągle jestem wzywana do szkoły, ponieważ jego zachowanie jak to właśnie dzisiaj określiła wychowawczyni jest skandaliczne. Dodam jeszcze, że mam wrażenie, że w szkole jego agresja szczególnie słowna przybiera na sile. Staram się być konsekwentna, ale tutaj pojawia się kolejny problem. Nie wiem czy robię dobrze ale uważam, że chłopiec w jego wieku powinien ponosić konsekwencje swojego zachowania, ale mam wrażenie, że szkoła zasłaniając się jego dobrem chce mieć problem jak najszybciej z głowy i on w sumie nie ponosi tych konsekwencji. Chodzi mi np. o taką sytuacje jaka miała miejsce w ubiegłym roku szkolnym, syn się nie uczył, ja byłam wzywana do szkoły, obwiniana o to, że go nie potrafię zmusić do nauki, grożono, że nie zda do następnej klasy. W rozmowie z wychowawcą powiedziałam, że być może gdyby nie zdał, to przekonałby się, że jednak nie jest tak, że może się nie uczyć, a i tak zda, na co nauczycielka powiedziała, że jej jest go szkoda i go przepuści. W związku z tym proszę panią o podpowiedź, jak postępować z synem, ale także jak rozmawiać w szkole, żeby zrozumieli, że nie chodzi mi o to, żeby zmusić syna do siedzenia nad książkami, ale o to żeby zrozumiał, że złe zachowanie ma swoje konsekwencje nie tylko w postaci gadania i wzywania matki do szkoły, a na razie tak to wygląda. Teraz zaczął się nowy rok szkolny i problem powrócił ze zdwojoną siłą, ponieważ syn na moje argumenty, że nie zda odpowiada, że i tak go przepuszczą, żeby mieć go z głowy. Jestem załamana zaczyna mi brakować pomysłów jak dotrzeć do syna. Dodatkowo syn, aby zaimponować kolegom wymyśla niestworzone historie o tym, czego to on nie wyprawia, że może wracać kiedy chce, że ja mu niczego nie zabraniam, chwali się, że pije alkohol. Ja wiem, że nie jest to prawda, a tylko chęć zaimponowania kolegom, ale niestety ta nauczycielka nie bardzo mi wierzy. Co robić w tej sytuacji?
Pan Justyno, rzeczywiście konsekwencje są niezwykle ważną metodą wychowania. Szkoda, że nie ma Pani wsparcia w nauczycielce. W tej sytuacji nie warto odwoływać się do takiej konsekwencji, jaką jest nie zdanie do następnej klasy. Syn odbierze to jako niewiarygodne straszenie. Zachęcam do zrobienia sobie burzy mózgów i zapisania różnych form konsekwencji. Taka lista może obejmować, np. zabranie kieszonkowego, nie pozwolenie na wyjście z domu do kolegów.
Najlepiej działają konsekwencje krótkoterminowe, czyli takie, które następują od razu po nagannym, np. agresywnym zachowaniu. Nie powinno się czekać do zakończenia roku. Konsekwencja powinna być wyciągana od razu. Pozdrawiam
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta