Syn nie szuka pracy i nie chce pracować [Porada eksperta]
Mamy problem, nasz syn ma 36 lat, a od dwóch lat nie pracuje i nie chce pracować. Oburzony jest na wszystko: na system społeczny, na to, że tylko liczy się pieniądz i konsumpcja. Trudno opisać nasze rozmowy, które zawsze kończą się kłótnią. Związki z kobietami, jak i krótkie małżeństwo nie wychodzą mu, niby kocha te kobiety, ale jednocześnie je niszczy. Jest przystojny i kobiet, które chciałyby z nim być nie brakuje. Problem w tym, że my, rodzice, ciągle mu pomagamy, spłacamy jego długi i już nam brakuje sil. Przechodzimy na emeryturę i możliwość pomocy powoli odpada, mamy jeszcze dwoje dorosłych dzieci, ale z nimi nie ma żadnych problemów. Wiemy, że syn popala trawę, ale ile, to już nie wiemy. Boimy się, żeby nie doszło do tego, że my będziemy musieli spłacać jego długi. To jest temat nieporozumień między mną a mężem. Ja uważam, że trzeba go zostawić i nie pomagać, mąż uważa, że trzeba go ratować, bo sobie coś zrobi. Już syna wysyłałam do psychologa, ale po dwóch wizytach zrezygnował, bo boli go prawda, jaką usłyszał i nie chce o tym rozmawiać. Najczęściej się wyłącza, bo rozmawiamy na skype, jak mu to co usłyszy nie odpowiada. Proszę o poradę, co robić. To nasz syn, więc serce boli, ale i nasza zaplanowana spokojna starość powoli wygląda nie tak pięknie. Jak Pani to widzi okiem psychologa, bo nasze doświadczenie życiowe w tym przypadku nic nie daje.
Witaj! Pewnie, że serce boli. Przecież to dziecko, krew z krwi... Tyle tylko, że to dziecko jest już bardzo, ale to bardzo dorosłe, a nadal jest traktowane jak dziecko. Ma tylko wymagania od otoczenia, postawę roszczeniową, sam z siebie niczego w zamian nie dając. Moim zdaniem pomagacie mu za bardzo. Utrzymywanie - czy "pomaganie" polegające na spłacaniu długów - trzydziestolatka, który nic nie robi, to absolutna przesada.
Może to i przykre, ale dojrzałość łączy się z odpowiedzialnością za swoje czyny i życie. To on jest za swoje życie odpowiedzialny, czy tego chcecie czy nie. I czy on tego sam chce czy nie. To on je sobie organizuje - a jak na razie idzie mu nieźle - biorąc pod uwagę, jak daliście się w to wmanipulować.
Jeśli nadal tak będziecie robić, jego wymagania będą tylko rosły, a wraz z waszą słabością on będzie rósł w siłę i pewność, że zawsze załatwicie za niego co trzeba. Chyba czas, aby synek wydoroślał w całym tego słowa znaczeniu. Spróbuj przekonać męża, że działacie w sumie na jego niekorzyść. Jeśli chce mu pomóc, niech mu pomoże znaleźć pracę, czy polepszyć kwalifikacje, ale niech nie daje mu pieniędzy za nic! To straszliwie demoralizujące i demotywujące. W ten sposób on nigdy nie zapragnie zmian.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta