Smutek i zmęczenie po urodzeniu dziecka - baby blues? [Porada eksperta]
Witam serdecznie! Moje życie coraz bardziej mnie rozczarowuje. Mimo iż mam męża i śliczną miesięczną córeczkę, to jednak jestem niesamowicie samotna. Mąż od sierpnia 2012 roku jest w delegacji. Trwa już rok, mimo że początkowo miały być tylko 3 miesiące. Ciągle słyszę, że to już niedługo. Że szef obiecał mu szybki powrót, ale ciężko mi w to uwierzyć, bo słyszę to już od kilku miesięcy. Tak naprawdę zostają nam tylko pół soboty i niedziela. Niestety nie możemy się wspólnie nimi nacieszyć, bo spragnieni spotkania z synem a moim mężem są teściowie, którzy nie rozumieją, że chcielibyśmy mieć trochę czasu dla siebie. Nacieszyć się sobą. W lipcu tego roku urodziła nam się piękna córeczka, ale ja nie potrafię tym się cieszyć. Jestem strasznie zmęczona samotną opieką nad dzieckiem. Niestety nie mogę liczyć na pomoc osób trzecich. Coraz częściej płaczę, czując bezsilność. Jestem załamana. Na skraju wyczerpania zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Nie mam już siły...
Droga Pani Ewo, rozumiem Pani frustrację i rozgoryczenie, gdyż nie ma Pani wsparcia w swoich zmaganiach od męża, który jest daleko. Adaptacja do tak dużej zmiany życiowej, jaką jest macierzyństwo, wymaga czasu. Zyskała Pani nową dla siebie rolę, którą musi Pani włączyć do swojego obrazu siebie, swojej tożsamości, w końcu stała się Pani matką. Być może warto porozmawiać z mężem, podkreślając jego sprawczość, odpowiedzialność za rodzinę, że zależałoby Pani na tym, by postawił granicę swoim rodzicom. Jeśli wcześniej Państwo to omówicie wspólnie i będziecie mieli jasność, łatwiej będzie się skonfrontować z teściami i powiedzieć np. "jesteście dla nas ważni, jednak Wasze częste przyjazdy budzą w nas złość. Potrzebujemy czasu dla siebie, prosimy Was o to, byście przyjeżdżali raz w miesiącu". Niepokojące jest to, że pisze Pani o narastającej bezsilności i wyczerpaniu psychicznym. Mogą to być objawy "baby blues", czyli przygnębienia poporodowego. Jeśli będą one się utrzymywać jeszcze przez dłuższy czas, warto skontaktować się z lekarzem prowadzącym lub z lekarzem psychiatrą. Życzę wytrwałości w walce o siebie i swoją rodzinę, bo jak sama Pani podkreśla, ma Pani dla kogo. Pozdrawiam ciepło.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta