Rozwód [Porada eksperta]
Jestem pięć miesięcy po rozwodzie. Podjęłam tę decyzję po 8 latach małżeństwa. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego, że się w końcu odważyłam, bo chciałam tego od zawsze - decyzję o ślubie podjęłam pochopnie, nie stała za nią miłość (przynajmniej z mojej strony). Rozstaliśmy się z mężem w zgodzie i rozmawiamy ze sobą. Nurtuje mnie tylko pytanie dlaczego tak bardzo mi brakuje miłości, której praktycznie jeszcze nie miałam (moje związki zawsze były bez wzajemności). Bardzo chciałabym nie myśleć tak intensywnie o spotkaniu kogoś, kogo pokocham ze wzajemnością - chciałabym żyć dniem codziennym i cieszyć się córeczką.
Potrzeba miłości jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Doświadczanie tego uczucia to jedno z najpiękniejszych wydarzeń w życiu. Dlatego dziwi mnie trochę Twoje pytanie. Potrafię je zrozumieć - pewnie to zastanawianie się czy i kiedy pojawi się miłość może być dla Ciebie męczące i powoduje, że czujesz się gorzej niż zwykle. Samotność potrafi bardzo dopiec i potrafi zepsuć każdą potencjalna przyjemność. Nie pozwala także bardzo często na bieżąco cieszyć się życiem. Szczególnie jeśli się przedłuża i myślimy o niej zbyt wiele. Powoduje taki uogólniony smuteczek i obniżenie nastroju, które z kolei osłabia zdolność do radzenia sobie z codziennymi kłopotami, a to znów powoduje narastanie ciemniejszych nastrojów. I tak w kółko. Ta spirala nie jest przyjemna. Brakuje Ci miłośći bo masz ją w środku, a chciałabyś, aby zaczęła się uzewnętrzniać, wylewać, działać swoje cuda codzienne i niecodzienne, bo dużo jej wbrew pozorom dokoła i Ty także chciałbyś ją mieć dla siebie i na własny użytek. Chciałabyś się nią dzielić i ją dostawać, chciałbyś mieć faceta, partnera, kochanka, przyjaciela, kogoś na kim można się wesprzeć, komu można zaufać, dla kogo będziesz ważna, lub może nawet najważniejsza... I to są te wspaniałe uczucia, których żadna, nawet najfajniejsza samotność nie może wyprzeć. Oczywiście w takie sytuacji trudno być cierpliwym i trudno się nie zastanawiać - "przyjdzie czy nie?" "znajdę ją czy nie?"... Tylko myślenie to jedno, a pomoc miłości to drugie. Masz bardzo dobry plan - aby spokojnie sobie żyć razem z córeczką, cieszyć się tym co życie niesie, nie panikować i żyć tu i teraz. Ale pozostaje jeszcze cały niezagospodarowany teren Twojego własnego dorosłego rozwoju i tym także trzeba się zająć. Kontaktować się z różnymi ludźmi, poznawać nowych i pielęgnować znajomości ze starymi znajomymi. Starać się doznawać ciągle czegoś nowego i ciekawego - uczestniczyć w życiu pełną piersią i brać z niego co tylko się da. To wszystko, po pierwsze dobrze robi na tego rodzaju myślenie o którym piszesz, a po drugie zwiększa zdecydowanie szansę poznania kogoś ciekawego. Toż to przecież nie od razu musi być związek na całe życie, ale grunt żeby był dobry, satysfakcjonujący i dający poczucie szczęścia. Nie trać nadziei i nie pozwól jej w sobie zdusić - to Twoje prawo i wielka potrzeba. Potrzeba miłości, którą każdy z nas nosi jak cenny skarb i nie jest w stanie jej zaspokoić żaden inny rodzaj miłości. Bo ich rodzajów jest wiele ale żaden nie jest w stanie zastąpić drugiego. Pozdrawiam Tatiana Ostaszewska-Mosak
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta