Jak poradzić sobie z trudnymi emocjami i myślami po porodzie? [Porada eksperta]
Mam bardzo poważny problem dotyczący mojej psychiki i obawiam się, że jeśli nie otrzymam pomocy lub porady, zrobię coś, czego będę żałować. Jestem 23-letnią świeżo upieczoną mamą. Mój synek ma 3 miesiące. Jest niesamowicie pogodnym maluszkiem. Z jego tatą nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, stanowimy jednak udany związek i jest to kwestią czasu. W naszym związku dziecko nie było przypadkiem, raczej była to świadoma decyzja o odstawieniu zabezpieczeń, z resztą instynkt macierzyński czułam od kilku lat. Po pół roku zdarzył się cud. Dowiedziałam się o ciąży. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Dbaliśmy o dziecko od pierwszych chwil, od których wiedzieliśmy o jego istnieniu. Rzuciłam palenie w ciągu jednej sekundy - od ujrzenia na teście drugiej kreski. Po 9 miesiącach i bardzo ciężkim porodzie, zakończonym cesarką, na świat przyszedł nasz synek. Szczęściu i nieograniczonej miłości nie było końca. Ale przecież gdyby wszystko było tak idealnie, nie pisałabym z prośbą o poradę. Po jakimś czasie (mniej więcej po 2 miesiącach od urodzin maluszka) w mojej głowie zaczęły pojawiać się okropne myśli, które go dotyczą. Jakaś cząstka mnie chce zadawać mu ból, mimo że go kocham najbardziej na świecie, a nikomu innemu skrzywdzić go nie pozwolę. Kocham go, i to jest niepodważalne, ale te myśli powodują, że boję się, że kiedyś naprawdę go skrzywdzę. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ponieważ nie odczuwam ani zmęczenia macierzyństwem, ani jakichś problemów partnerskich. Jako przykład podam sytuację, kiedy podczas przebierania mam ochotę mocniej ścisnąć jego małą rączkę... Chcę bronić moje dziecko przed całym światem, a tymczasem powinnam przed samą sobą. Walczę z tym, co mam w głowie cały czas, mam ogromne poczucie winy. Nie chcę, by tak było. Chcę na nowo cieszyć się macierzyństwem, które jest dla mnie spełnieniem marzeń, bez tych myśli. Boję się, że kiedyś przerodzą się w rzeczywistość. Błagam o pomoc, nie mam się do kogo zwrócić.
Jak widać - ma pani do kogo się zwrócić! Rozumiemy pani problem, to bardzo niekomfortowa sytuacja. Ale tak bywa - musi pani pamiętać, że ciąża, poród, okres karmienia to pod względem biochemicznym bardzo trudny i burzliwy okres. Cała gospodarka hormonalna została przestawiona na inne tory. Teraz powoli wraca i nawet dość często jest to dla kobiety trudny okres. Słyszała pani na pewno o depresjach poporodowych. W pewien sposób to, co się z panią dzieje, ma charakter naturalny. Oczywiście, nie znaczy to, że trzeba bezczynnie czekać, aż samo przejdzie, choćby dlatego, że to jest dla pani bardzo męczące. Trzeba wykorzystać to, że ma pani ustabilizowaną sytuację - partnera, który panią kocha, i na pewno jest dla pani oparciem - i szybko zapisać się do psychologa, który pomoże pani przejść przez trudny okres. Proszę sprawdzić w oddziale położniczym, czy mają kontakt do psychologa specjalizującego się w sprawach "poporodowych" (ew. w najbliższej szkole rodzenia), myślę, że szybko upora się pani z tym problemem.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta