Facebook niewinny? Badacze z Oxfordu: Powszechny kryzys psychiczny to nie jego sprawka

2023-08-11 22:33

Analiza Oxford Internet Institute (OII), będącego częścią Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Oksfordzkiego, wywołała spore zamieszanie w Wielkiej Brytanii. Podważa bowiem powszechne przekonanie, że media społecznościowe mają znaczący wpływ na dobrostan psychiczny ludzi. Wnioski z badań budzą poważne wątpliwości u wielu ekspertów.

Facebook niewinny? Badacze z Oxfordu: Powszechny kryzys psychiczny to nie jego sprawka
Autor: GettyImages Facebook niewinny? Badacze z Oxfordu: Powszechny kryzys psychiczny to nie jego sprawka

Badacze sprawdzali, jak zmieniało się samopoczucie obywateli 72 krajów w miarę wzrostu korzystania z Facebooka. W rozmowie z BBC profesor Andrew Przybylski z OII stwierdził: „Powszechnie uważa się, że to wpływa negatywnie. A dane, które zebraliśmy i dane, które przeanalizowaliśmy, nie wykazały, żeby tak było”.

Julia Wróblewska szczerze o chorobie psychicznej. Magazyn #HOT Ewy Wąsikowskiej-Tomczyńskiej

Wątpliwości i zmiana prawa w tle

Trudno byłoby znaleźć psychologa czy psychiatrę, który nie wiązałby coraz powszechniejszych problemów psychicznych z rozwojem technologicznym, powszechną alienacją i odhumanizowaniem relacji międzyludzkich, a tu taka niespodzianka.

Kilka krajów, w tym Wielka Brytania, rozważa wprowadzenie przepisów chroniących użytkowników mediów społecznościowych przed szkodliwym wpływem internetu. Pojawienie się w tym czasie zaskakujących wyników badań nie przekonuje choćby prof. Soni Livingstone z London School of Economics. Uważa ona, że uzyskane wyniki nie powinny mieć wpływu na planowane regulacje prawne.

Dlaczego? Przede wszystkim badanie prof. Przybylskiego i współautora Matti Vuorre opiera się na dużej ilości danych, które dostarczył sam Facebook. Wprawdzie obaj badacze są niezależni od firmy, a badania nie były finansowane przez giganta technologicznego, ale pojawiły się wątpliwości. Jest ich resztą więcej.

Można przeoczyć wrażliwych

Krytycy oxfordzkich badań zwracają uwagę przede wszystkim na zbyt ogólnikowy charakter analizy, który nie pozwala choćby na zbadanie wpływu mediów społecznościowych na szczególnie wrażliwe jednostki. Nie przeanalizowano również zagrożeń związanych z konkretnymi rodzajami treści, takimi na przykład jak materiały promujące samookaleczanie.

Z zarzutami zgadza się częściowo prof. Przybylski, ale podkreśla, że powszechnie uznawany pogląd o szkodliwości mediów społecznościowych nie opiera się na konkretnych dowodach, a jego badania pokazują, że to przedwczesne wnioski.

Profesor zaapelował o szeroki dostęp do danych różnych platform społecznościowych, by można było analizować wpływ nowych mediów na wszelkie aspekty naszego życia. Akurat w tym popierają go także oponenci.

Bez przyczyny i skutku

Facebook przekazał naukowcom przede wszystkim dane obrazujące, jak liczba użytkowników w każdym kraju wzrosła w latach 2008-2019. Uwzględniono dwa przedziały wiekowe badanych: 13-34 lata i powyżej 35 lat. Zespół OII porównał je z danymi dotyczącymi samopoczucia prawie miliona osób.

Profesor Peter Etchells, profesor psychologii i komunikacji naukowej (Bath Spa University), stwierdził, że o ile samo badanie było dla niego fascynujące, to realnie nic nie powiedziało o przyczynie i skutku. Tymczasem to w badaniach powinno być najważniejsze. Docenił jednak, że firmy technologiczne otwierają swoje drzwi przed naukowcami i umożliwiają dostęp do konkretnych danych.

Facebook, a właściwie Meta, ma nadzieję, że pierwsze badanie wykorzystujące wewnętrzne dane z firmy zajmującej się mediami społecznościowymi, doprowadzi do konstruktywnych rozmów z decydentami, rodzicami i naukowcami.

"Możemy wspierać tych, którzy zmagają się ze swoim samopoczuciem tylko wtedy, gdy zrozumiemy pełny obraz" – napisała oficjalnie firma.