E-papieros: szkodliwy czy nie?
W Polsce jest już ponad milion e-palaczy. Ich liczba szybko rośnie, bo elektroniczne papierosy nie śmierdzą, są tańsze od tradycyjnych i można je palić w miejscach publicznych. Wciąż budzą kontrowersje, bo ciągle są w niewielkim tylko stopniu przebadane.
Spis treści
- Nie ma zdrowych papierosów
- E-papierosy: polskie badania
- Poznaj 7 sposobów na rzucenie palenia [WIDEO]
- Papieros elektroniczny? Lepiej nie przy dzieciach
- Papieros elektroniczny: droga do wolności?
- E-papierosy: dążenie do uregulowania rynku
Papierosy elektroniczne zaczęły zdobywać popularność, gdy wprowadzono zakaz palenia tytoniu w miejscach publicznych. E-papieros nie emituje bowiem dymu, tylko aerozol.
Papierosy elektroniczne stały się modne wśród licealistów, a nawet gimnazjalistów. Uczniowie mogą je bez problemu kupić, ponieważ prawo nie zakazuje sprzedaży e-papierosów osobom niepełnoletnim.
Jest rodzajem inhalatora z nikotyną, który pojawił się stosunkowo niedawno, bo w 2004 roku. Palacze tytoniu początkowo podchodzili do niego nieufnie. Obecnie coraz więcej osób zastępuje klasyczne papierosy ich elektronicznym odpowiednikiem choćby ze względów ekonomicznych czy zdrowotnych. Niektóre korzyści wypływające z jego używania są oczywiste. Brak smrodu w pomieszczeniach, czyste firanki, świeży oddech, więcej pieniędzy w portfelu nie budzą wątpliwości. Natomiast mniejsza szkodliwość dla zdrowia e-papierosów czy też ich pomoc w rzuceniu palenia są już przedmiotem sporów. Brakuje rzetelnych badań na ich temat.
Nie ma zdrowych papierosów
Co do tego wszyscy lekarze są zgodni. Ale ich opinie na temat e-papierosów są rozbieżne. Część podchodzi do nich bardziej liberalnie, traktuje jako mniejsze zło. Jeśli ktoś nie potrafi rozstać się z nałogiem, lepiej, by palił papierosy elektroniczne niż tradycyjne. W dymie tytoniowym jest bowiem ponad 4000 związków chemicznych. Wiele z nich jest toksycznych lub rakotwórczych (nitrozoaminy, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, fenole, metale ciężkie). Naukowcy badający skład dymu tytoniowego wzięli pod lupę tylko niektóre grupy związków chemicznych – potencjalnie najgroźniejsze dla zdrowia. Zrozumiałe jest więc, że to właśnie one stały się przedmiotem badań nad aerozolem z e-papierosów, ale prace te trwają od niedawna i zajmują się nimi nieliczne ośrodki.
E-papierosy: polskie badania
W Polsce badania nad e-papierosami prowadzi prof. Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Wydziału Farmaceutycznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Bada skład zarówno płynów nikotynowych, jak i aerozolu trafiającego do płuc palacza. Dotychczasowe wyniki jego prac pozwalają stwierdzić, że większości toksycznych i rakotwórczych związków chemicznych znajdujących się w dymie papierosowym nie ma w parach e-papierosa. Pozostałe zaś występują w śladowych ilościach, np. rakotwórczych nitrozoamin jest ok. 600 razy mniej niż w dymie papierosowym. Wyniki badań przeprowadzonych przez innych naukowców wykazały, że e-papierosy nie wpływają na zmianę ciśnienia tętniczego, pulsu, morfologii krwi. Stąd można wnioskować, że ryzyko chorób nowotworowych, a także układu oddechowego i krążenia jest mniejsze u użytkowników elektronicznych papierosów. Na ile mniejsze, tego nie wiemy, bo brak długofalowych badań klinicznych. Spostrzeżenia samych palaczy sugerują, że gdy zastąpi się nimi tradycyjne papierosy, poprawia się wydolność fizyczna i umysłowa, zmniejsza kaszel, podrażnienie gardła. Jaki jednak wpływ na zdrowie wywierają w dłuższej perspektywie, trudno to obecnie określić. Z całą pewnością są szkodliwe, ponieważ zawierają nikotynę. Poza tym nie wiemy, jak działają na organizm człowieka substancje pomocnicze: gliceryna i glikol propylenowy. Stykamy się z nimi na co dzień. Znajdują się w kosmetykach, lekach, żywności. Udowodniono, że są nieszkodliwe, ale czy takie pozostają po podgrzaniu do ok. 200°C i przy zwiększonym dopływie powietrza, co przyspiesza proces ich utleniania? Poza tym nawet niewielkie dawki substancji rakotwórczych, w szczególności podawanych przewlekle przez lata, mogą uruchomić mutacje genetyczną komórki, czyli zainicjować proces nowotworowy.
Poznaj 7 sposobów na rzucenie palenia [WIDEO]
Papieros elektroniczny? Lepiej nie przy dzieciach
Ustawa o zakazie palenia w miejscach publicznych, która weszła w życie 15 listopada 2011 roku, miała na celu ochronę niepalących przed biernym paleniem. Przyczynia się ono bowiem do wielu schorzeń, np. do miażdżycy. Przy zaciąganiu się tradycyjnym papierosem powstają dwa strumienie dymu tytoniowego: główny, trafiający do płuc palacza, i boczny, emitowany w czasie, gdy palacz się nie zaciąga. A ten boczny strumień może zawierać więcej niektórych substancji toksycznych niż główny. A jak jest w przypadku e-papierosów, które można palić prawie wszędzie? Nie ma bocznego dymu, a właściwie aerozolu. W wydychanym przez palacza powietrzu jak na razie stwierdzono tylko obecność nikotyny. Ile jej jest? I tu też istnieją rozbieżności. Według badań przeprowadzonych przez prof. Sobczaka jest jej 10 razy mniej w porównaniu z papierosami tradycyjnymi. Natomiast prace greckich badaczy wykazują, że jest jej tyle samo. Kto ma rację? Czas pokaże. Na wszelki jednak wypadek lepiej nie sięgać po e-papierosa przy dzieciach, bo wpływu jego biernego palenia na zdrowie nie można z czystym sumieniem wykluczyć.
Czy palenie e-papierosów jest mniej szkodliwe niż tradycyjnych?
Zamiana papierosa analogowego na elektroniczny pod względem medycznym (biologicznym) jest czymś dobrym, bo nie wprowadzamy do organizmu 400 toksycznych i 40 onkogennych substancji. Ale nie uwalnia od uzależnienia od nikotyny, która oddziałuje na wszystkie narządy. Ma ona działanie psychoaktywne, wpływając na nastrój i odczucia, oraz euforyzujące. Czynność układu nerwowego zostaje zmieniona, przystosowana do działania nikotyny i zaburza się, gdy jej zabraknie. Czyż zatem nie jest to zamiana bardziej szkodliwego nałogu na mniej szkodliwy? Chyba tak. W przeszłości zażywaliśmy tabaki i żuliśmy tytoń – to też było tzw. mniejsze zło. Bardzo szybko z elektronicznego papierosa można wrócić do „klasyki”, dlatego polecam jutro rzucić papierosy, bez względu na ich rodzaj, i uwolnić się od nałogu raz na zawsze.
Papieros elektroniczny: droga do wolności?
Papierosy elektroniczne są przeznaczone wyłącznie dla palaczy. Z założenia mają pomóc im rozstać się z nałogiem, bo stopniowo można zmniejszać ilość zawartej w nich nikotyny aż do zera. Ich producenci przekonują, że są skuteczniejsze od nikotynowej terapii zastępczej, bo zwalczają dwa uzależnienia: chemiczne (od nikotyny) oraz psychiczne (związane z cała otoczką palenia). Imitują bowiem zaciąganie się papierosem tradycyjnym. Wiele osób dzięki nim na stałe rozstało się z tytoniowym dymkiem, ale czy równie dużo zrezygnowało z palenia w ogóle? Nie ma na ten temat wiarygodnych danych. Być może więc w większości przypadków jeden produkt został zastąpiony drugim.
Czy e-papieros pomoże zwalczyć nałóg?
Dziś nie ma na to przekonujących dowodów, choć w niektórych badaniach to się sugeruje. W żadnym kraju e-papierosy nie są zarejestrowane jako środek leczniczy, są natomiast nowym sposobem wchłaniania nikotyny, substancji silnie uzależniającej. W toku są badania toksykologiczne, mające na celu ocenę ich szkodliwości, w szczególności w wyniku długotrwałego palenia. Osoba paląca, która decyduje się na e-papierosy, sądząc, że pozbędzie się w ten sposób nałogu, powinna wziąć pod uwagę powyższe fakty.
E-papierosy: dążenie do uregulowania rynku
Wszystko wskazuje na to, że ogromną swobodę w handlu e-papierosami ograniczą tytoniowe dyrektywy unijne, które wejdą w życie w maju 2016 roku. Produkty te będą dopuszczone na rynek jako konsumpcyjne wyroby tytoniowe, ale w krajach, w których zostały one zarejestrowane jako wyroby medyczne, mogą za takie nadal uchodzić. Dopuszczone zostaną wkłady wielokrotnego użytku, natomiast zakazane będą płyny o mocy nikotyny większej niż 20 mg/ml i jednorazowe wkłady o pojemności zbiorniczka powyżej 2 ml. Producenci zostaną zobligowani do podania składu płynów i danych toksykologicznych wszystkich składników. Nie wolno będzie reklamować e-papierosów. Nasze Ministerstwo Zdrowia wolałoby rejestrację e-papierosów jako wyrobów medycznych znajdujących się pod ścisłą kontrolą firm farmaceutycznych, a Ministerstwo Finansów – jako wyrobu tytoniowego. Wówczas będzie mogło obłożyć je akcyzą, bo ta z papierosów tradycyjnych jest coraz mniejsza. Z powodu rosnących cen część palaczy rzuciła palenie (dobrze dla zdrowia), część kupuje papierosy na czarnym rynku lub wybrała o 60 proc. tańsze e-papierosy (źle dla budżetu). Niezależnie, kto zwycięży, elektroniczny gadżet zdrożeje. Najtańsze będzie niepalenie.
E-papieros: jak to działa?
E-papieros to urządzenie aplikujące nikotynę, które może do złudzenia przypominać tradycyjny papieros. Palacz tak samo się nim zaciąga i dostaje dawkę upragnionej nikotyny. Składa się z trzech części: kartridża (pojemnika na płyn nikotynowy, tzw. liquid), atomizera (grzałki z mikroprocesorem), w którym płyn zmieniany jest w pary wdychane przez palacza, oraz baterii. Płyn zawiera nikotynę, wodę, glikol propylenowy, glicerynę i aromaty, dzięki którym e-papierosy mogą mieć smak tytoniowy, owocowy czy miętowy. Kiedy palacz się zaciąga, mikroprocesor uruchamia grzałkę, która podgrzewa płyn. Wówczas do przepływającego powietrza wprowadzone zostają drobinki nikotyny i dodatków. Powstaje bezwonna mgiełka. Nie ma procesu spalania, wdychamy opary podgrzanych substancji.
miesięcznik "Zdrowie"