Dobry, zły i brzydki: stres w pracy (i nie tylko) okiem psychologa
Choć od ponad stu lat psychologowie i lekarze zgłębiają i popularyzują wiedzę na temat stresu, świadomość ludzi, czym stres jest i jak efektywnie sobie z nim radzić wciąż nie jest powszechna. Czy stres jest naturalny i go potrzebujemy, czy może wręcz przeciwnie: powinniśmy unikać sytuacji stresowych lub je ignorować? Prawda jak zwykle leży po środku.
Spis treści
Czy żyjemy pod wpływem stresu?
Otoczenie społeczne nawołuje nas często, aby ze stresem walczyć lub w ogóle go unikać, z uwagi na jego szkodliwy wpływ zarówno na nasze samopoczucie i komfort życia, jak również zdrowie. Tymczasem poziom stresu deklarowany przez ludzi, zwłaszcza w obszarze pracy zawodowej, wcale nie spada. Badania pokazują wręcz trend odwrotny – coraz więcej ludzi czuje, że ich życie zostało zdominowane przez napięcie, odczuwanie ciągłej presji, czy poczucie przytłoczenia obowiązkami. W chwili obecnej u wielu osób problem ze stresem jeszcze bardziej się nasilił wskutek konsekwencji związanych z pandemią koronawirusa. Konieczność pracy zdalnej i związane z nią niemal zupełne „zlanie się” życia prywatnego z zawodowym spowodowały, że dla wielu z nas – szczególnie kobiet – liczba obowiązków, a co za tym idzie poczucie stresu, jeszcze wzrosło.
Mimo iż sytuacja w chwili obecnej nieco się stabilizuje – dzieci wróciły do szkół, a część biur otwiera się na pracowników z zachowaniem reżimu sanitarnego – nie wiemy, co wydarzy się za chwilę i z jakimi sytuacjami, nowymi wyzwaniami przyjdzie nam się mierzyć. A to właśnie brak kontroli, niemożność przewidzenia przyszłości, niepewność – to główne stresory wywołujące w nas napięcie, dyskomfort psychofizyczny, a także – prędzej czy później – obniżenie odporności i większą podatność na choroby. Jak się zatem chronić? Co robić, aby nie narażać siebie i swojej rodziny na nadmierny stres? Zacznijmy od zdefiniowania problemu.
Czym jest stres?
Stres to reakcja organizmu na sytuację, która jest przez nas odbierana jako trudna, a w momencie gdy się pojawia – jako wręcz przerastająca nasze zasoby (czyli możliwości poradzenia sobie z nią). Pierwszy etap tej reakcji to alarm, czyli pobudzenie fizjologiczne. Kiedy mózg „zorientuje się”, że dzieje się coś, co krzyżuje nam plany lub nam zagraża (np. naszej samoocenie), wówczas do krwi zostają uwolnione hormony stresu: adrenalina, noradrenalina i kortyzol. Dobrze jest znać i rozumieć fizjologiczny mechanizm stresu, bo to on właśnie sprawia, że mamy więcej siły i energii kiedy stoimy przez trudnym wyzwaniem. Możemy wówczas wykonywać zadania, które w stanie relaksu byłyby dla nas niemożliwe do wykonania! Dzięki temu mechanizmowi dobrze przygotowany sportowiec biegnie szybciej podczas zawodów niż w trakcie treningów, a ty świetnie wypadasz przed zarządem firmy, prezentując efekty prowadzonej kampanii reklamowej waszego produktu.
Nie bez powodu jednak napisałam „dobrze przygotowany sportowiec”. Owo dobre przygotowanie sprawia bowiem, że mamy poczucie panowania nad sytuacją – przynajmniej do pewnego stopnia – a lekki stres sprawia, że nasze ciało pobudza się, aby być lepiej przygotowanym na trudne momenty. Opisana reakcja – zwana stresem zadaniowym – to w istocie dar od ewolucji, na który – bezwiednie, bezrefleksyjnie i w pewnym sensie niewdzięcznie – często narzekamy. Tymczasem nie było by osiągnięć bez wyzwań! To właśnie trudne i niekomfortowe sytuacje sprawiają, że mobilizujemy się, szukamy nowych rozwiązań i stajemy się bardziej kreatywni. Stan wiecznego relaksu nie jest dla nas dobry – zarówno z motywacyjnego punktu widzenia, jak również zdrowia naszego mózgu. Skąd zatem tyle negatywnych opinii na temat stresu, a także realnych problemów, w które przez niego wpadamy?
Stres a zaburzenia autostresowe
Zjawisko, które tak naprawdę uprzykrza nam codzienne życie to stres przewlekły – zwany także zaburzeniami autostresowymi. O ile krótkie pobudzenie - szczególnie, gdy zadanie do wykonania jest nie tak bardzo trudne oraz gdy jesteśmy dobrze przygotowani - pomaga nam osiągnąć cel, o tyle długotrwałe podwyższenie hormonów stresu poważnie zaburza naszą homeostazę. Najważniejszym zatem pytaniem jest – dlaczego trwamy w stanie podwyższonego pobudzenia, kiedy staje się to doświadczeniem chronicznym?
Może tak być z różnych powodów, część z nich to nasze własne – choć nie do końca świadome – wybory. Sposób myślenia o sobie i otaczającym nas świecie ma tu kluczowe znaczenie.
Jednym z błędnych i szkodliwych przekonań jest założenie, że nie można popełniać błędów, że pomyłki są czymś złym i karygodnym. Tymczasem to, co określamy mianem doświadczenia życiowego to nic innego jak właśnie suma naszych błędów popełnionych w przeszłości! Oczywiście, oprócz samych błędów potrzebny jest wysiłek intelektualny, który możemy włożyć lub nie – aby zastanowić się gruntownie nad tym, co się stało, przemyśleć sytuację i – jeśli trzeba – zmienić swoje postawy i wdrożyć ewentualne korekty w kolejne działania.
Każdy wie – to łatwo zobaczyć – co dzieje się w zlewie w kuchni, kiedy bezustannie wkładamy tam naczynia, jednocześnie nie robiąc z nimi nic, nie myjąc ich lub nie wkładając do zmywarki. Miejsce się zapełnia i w pewnym momencie naczynia po prostu zaczną „same wychodzić” ze zlewu. Podobnie jest z naszymi problemami…
Zastosowanie najbardziej intuicyjnej i niestety – jak wynika z moich doświadczeń psychologa praktyka – bardzo powszechnej metody ucieczki lub udawania, że „nic się nie dzieje” sprawia, że po jakimś czasie wpadamy w jeszcze gorsze tarapaty i wówczas rzeczywiście trudno sobie z nimi poradzić.
Jeśli na przykład zamiast przeprowadzić trudną rozmowę ze współpracownikiem, szefem czy klientem po prostu akceptujemy – a w zasadzie udajemy że akceptujemy – niewygodną i wypalającą nas sytuację, poniesiemy koszty, które mogą zaowocować wypaleniem zawodowym, depresją a nawet poważną chorobą somatyczną. Popularne, kolokwialne hasło – „odpuszczanie sobie” ma niestety swoją ciemną stronę. O ile rzeczywiście jest szereg czynników i sytuacji, których wpływ na nasze życie warto przemyśleć i je odpuścić, o tyle nadmierne odpuszczanie może się stać wygodnym (do czasu) mechanizmem obronnym usprawiedliwiającym naszą bierność i niepodejmowanie wymagającego wysiłku działania. Udawanie, że „jest mi dobrze”, „jest ok”, może za chwilę dać o sobie znać bolącym żołądkiem, zapaleniem pęcherza, infekcją gardła, a nawet rozwojem choroby nowotworowej.
Dla jasności – ciągłe stwierdzanie, że jest źle, beznadziejnie i „nikt nas nie kocha” – bez podejmowania działania ukierunkowanego na zmianę naszej sytuacji, może prowadzić do analogicznie negatywnych skutków – także jest bowiem stresem dla naszego organizmu. Dlaczego ponosimy fizyczny koszt stresu? Warto znów wrócić do definicji stresu jako doświadczenia angażującego nie tylko naszą sferę czysto psychiczną, ale także – za sprawą hormonów i różnych przemian biochemicznych – nasze ciało.
Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Jak zadbać o swoją odporność psychofizyczną i efektywnie radzić sobie z wyzwaniami stawianymi przez pracę zawodową i codzienne życie? O tym przeczytasz w kolejnym artykule dr Ewy Jarczewskiej-Gerc: "SEEDS – przepis na stres"
Polecany artykuł:
Porady eksperta