Dlaczego zajadamy stres? Poznaj mechanizm, który jest sprawcą nadwagi i otyłości!
Zastanawiasz się, dlaczego tak trudno jest ci powstrzymać się od podjadania w różnych stresujących sytuacjach? Uczucie sytości pomaga rozładować napięcie związane z emocjami takimi jak smutek, złość czy lęk. To sprawia jednak, że uzależniasz się od jedzenia - bo przecież stresu nie da się całkowicie wyeliminować. Jak przerwać to błędne koło? Poznanie mechanizmu nazywanego "emocjonalnym jedzeniem" pomoże ci kontrolować apetyt i zapanować nad swoją nadwagą lub otyłością - a w efekcie skutecznie schudnąć.
Spis treści
Ideałem byłoby jedzenie tylko tyle, ile potrzeba do zaspokojenia rzeczywistych potrzeb organizmu. Jednak w koło jest tyle pokus! Poza tym coraz częściej nie radzimy sobie z życiem - trudna praca, kłopoty osobiste, osamotnienie, brak przyjaciół - a to także dobry pretekst do sięgnięcia po małe słodkie co nieco. Niestety ani lenistwo, ani łakomstwo nie są najczęściej przyczynami objadania się. Powody problemów z odżywianiem tkwią znacznie głębiej i mogą wynikać np. z urazów psychicznych. Nie na darmo osobom z dużą nadwagą i otyłym coraz częściej proponuje się rozmowę z psychoterapeutą.
Od jedzenia można się uzależnić
Przyznajmy szczerze, w stresie wybierzemy prędzej coś słodkiego albo tłustego niż buraki i szpinak. Słodycze na krótko poprawiają nastrój, dają dodatkowy zastrzyk energii. Niestety podjadamy głównie wieczorem lub w nocy, nie dając organizmowi szansy na spalenie nadliczbowych kalorii. Zapominamy, że od jedzenia można się uzależnić, tak samo jak od alkoholu, papierosów i narkotyków. A uzależnienia mają swoje źródło w braku zaspokojenia potrzeb takich jak przynależność do grupy, akceptacja, bezpieczeństwo.
Skłonność do nadmiernego objadania się może być także wyniesiona z domu. W końcu to polska tradycja - zastawiony stół będący niejako wyrazem miłości i gościnności. Po prostu nie wypada nie wyczyścić talerza do ostatniego okruszka. Rodzice często nagradzają też dzieci jedzeniem za dobre oceny. W przyszłości może ono nagradzać się w ten sam sposób np. dodatkową porcją frytek w McDonaldzie za dobre wyniki w pracy.
Dlaczego zajadamy stres?
dr n. hum. Olaf Truszczyński - specjalista psychologii klinicznej:
W dzieciństwie wszyscy uczymy się, że poczucie bezpieczeństwa wiąże się z matką i karmieniem piersią. To skojarzenie jest zupełnie normalne, ale w życiu człowieka dorosłego może, niestety, przybrać formę wyolbrzymioną i szkodliwą. Kiedy to ma miejsce? W sytuacji, gdy np. nauczymy się reagować na nasze potrzeby emocjonalne poprzez wypełnienie pokarmem żołądka i związane z tym faktem poczucie ulgi i przyjemności. Jest to zaspokojenie co najmniej dwóch podstawowych potrzeb człowieka – głodu i bezpieczeństwa.
Ponieważ wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy ze związku pomiędzy sytością a poczuciem bezpieczeństwa w sytuacji oddziaływania na nich stresu, nie są także w stanie przerwać tej relacji, którą można nazwać „emocjonalnym jedzeniem”. Zostało naukowo udowodnione, że objadanie się może być sposobem na redukowanie niepokoju i frustracji. Jest też oczywiste, że wielu ludzi reaguje nadmiernym jedzeniem w sytuacji, gdy oddziałujący czynnik stresowy ma charakter niejasny i wywołuje dojmujące uczucie lęku. Ludzie otyli „używają” jedzenia jako sposobu na odzyskanie samokontroli nad własnym poziomem emocji. Można to określić jako zastępczą formę radzenia sobie ze stresem, której ubocznym skutkiem jest zwiększanie się wagi ciała.
W takim przypadku mamy do czynienia ze zjawiskiem błędnego koła, gdzie stres prowadzi do nadmiernego jedzenia, a nadmierne jedzenie do otyłości, obniżenia samooceny i poczucia niemożności wyjścia z sytuacji. Jeśli więc rzeczywistym powodem nadmiernego objadania się jest stres, jedynym sposobem walki z nadwagą jest identyfikacja rzeczywistych źródeł stresu, przywrócenie prawidłowych godzin snu, które zwykle są zaburzone, oraz narzucenie właściwego i powtarzalnego rytmu jedzenia (śniadanie – obiad – kolacja).
Jednak otyłości nie wolno sprowadzać wyłącznie do problemów o charakterze psychologicznym. Może się zdarzyć, że człowiek w pełni usatysfakcjonowany swoim życiem ma olbrzymi i niepohamowany apetyt. To jednak mniejszość. Większość to ludzie, którzy próbują wypełnić nudę, czasem samotność, smutek czy złość uczuciem sytości i odprężenia pojawiającym się w trakcie jedzenia. Z otyłością, niestety, związane jest także spowolnienie ruchowe, brak dyscypliny wewnętrznej i objadanie się w przeróżnych porach dnia. Towarzyszy temu wstyd, poczucie winy, a nawet chęć całkowitego wycofania się z życia towarzyskiego.
Obserwacja naukowa pokazuje, że istnieje konflikt między tendencją do konsumpcji wysokokalorycznych pokarmów w celu szybkiego osiągnięcia uczucia przyjemności a długoterminowymi, negatywnymi dla zdrowia skutkami objadania się. Stres nie może być rozładowywany poprzez jedzenie! Gdy tak się dzieje, staje się czynnikiem sprzyjającym otyłości. Dlatego walcząc z otyłością, trzeba redukować stres.
Jakie techniki mogą w takiej sytuacji być szczególnie przydatne? To m.in. zmiana tempa jedzenia (im wolniej, tym lepiej), ustalenie źródeł napięcia i praca nad ich eliminacją, stosowanie technik relaksacyjnych i unikanie automatycznego reagowania jedzeniem w sytuacji stresu. Gdy poczujemy potrzebę sięgnięcia po coś do zjedzenia, trzeba się chwilę zastanowić, co jest tego przyczyną: zdenerwowanie czy prawdziwy głód. Taka wewnętrzna rozmowa ze sobą pomoże lepiej kontrolować apetyt.
Poszukaj prawdziwej przyczyny swojej nadwagi
Jeżeli nasze problemy z wagą wynikają z nieprawidłowego realizowania potrzeby kontroli i są problemem takiego nagradzania, żeby coś zmienić, musimy zrozumieć przyczyny naszego postępowania. Kolejne drakońskie diety, po których "za dzielność" zjadamy pudełko czekoladek, nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Być może stosowanie coraz wymyślniejszych sposobów na szybkie schudnięcie to objaw tego, że tak naprawdę boimy się przyznać, dlaczego podjadamy smakołyki. Tymczasem bez poznania prawdziwej przyczyny takiego stanu rzeczy nie uda nam się skutecznie odchudzić. W końcu najłatwiej jest zrzucić wszystko na łakomstwo, zamiast przyznawać się do problemów rodzinnych czy lęku przed osamotnieniem. Dlatego walkę z tuszą najlepiej rozpocząć od uczciwego spojrzenia na swoją psychikę i kłopoty, z którymi się borykamy. Później możemy ruszyć na siłownię. A dopiero na koniec - na zakupy.