Czy uzależnienie zależy od płci?
Wydaje się, że ofiarami niektórych nałogów częściej są kobiety, innych mężczyźni. Czy rzeczywiście płeć ma tu jakiekolwiek znaczenie? Alkohol, papierosy, narkotyki, jedzenie, praca, seks, hazard, zakupy, internet, telewizja... Uzależnienie ma wiele twarzy. Poznaj mechanizmy uzależnień
Spis treści
- Kobiety czy mężczyźni są bardziej podatni na uzależnienia?
- Uzależniamy się, bo mózg lubi łatwe rozwiązania
- Równouprawnienie uzależnienia
- Czy temperament ma wpływ na uzależnienie?
- Pułapka współuzależnienia
- 12 kroków do uzyskania kontroli nad uzależnieniem
- Jak wyjść z nałogu "na zawsze"?
W szpony uzależnienia można wpaść łatwo. Zaczyna się od drinka po pracy, papierosa na imprezie, partyjki brydża czy odwiedzenia portalu randkowego. Potem coraz częściej sięga się po jakąś substancję lub wykonuje określoną czynność, by szybko zmniejszyć stres i poprawić sobie nastrój.
I nagle okazuje się, że gdy tego czegoś brakuje, pojawia się dyskomfort. W ten sposób nałóg podstępnie wkrada się w życie. Pochłania uwagę, mnóstwo czasu, aż w końcu zaczyna rządzić człowiekiem, sprawiając, że wszystko inne – bliscy, hobby, własny rozwój – przestaje się liczyć. Ale osoba uzależniona długo nie chce przyznać się do problemu. Wmawia sobie i innym, że nad wszystkim panuje. Potrafi świetnie usprawiedliwiać własne zachowania, a jednocześnie wciąż wynajduje preteksty, żeby tkwić w nałogu. Jak mówił F.W. Nietzsche: „problemy nabierają mocy wtedy, gdy zaprzeczamy ich istnieniu”. Ten mechanizm jest niezależny od płci i temperamentu. Co zatem o tym decyduje? I czy jest coś w uzależniających zachowaniach, co różni obie płcie?
Kobiety czy mężczyźni są bardziej podatni na uzależnienia?
Wchodzenie w jakiekolwiek uzależnienie zawsze jest związane z problemami emocjonalnymi. W substancjach lub nałogowych zachowaniach szuka się sposobu na zmniejszenie odczuwanego napięcia. Jednej osobie ulgę przyniesie wypicie lampki wina, innej kupienie kolejnego markowego zegarka, a jeszcze innej gra na automatach albo masturbacja. Ale wszystkie nałogi łagodzą ból tylko na chwilę. Nie uwalniają od problemów, a tylko je powiększają. Nie sprzyjają lepszemu rozumieniu swoich emocji. Są tylko ich „zagłuszaczem”. Problem jednak tkwi znacznie głębiej, bo na predyspozycje do uzależnienia wpływa wiele czynników. Często są to np. nadużycia, jakich doznawano w dzieciństwie, traumy. Dotyczy to zarówno wykorzystania emocjonalnego (np. autorytarne, chłodne wychowanie), fizycznego, jak i seksualnego. Co ciekawe, np. w przypadku erotomanii (uzależnienie od seksu, cyberseksu, pornografii) – jak pokazują badania przeprowadzone w USA w latach 90. XX wieku – wykorzystanie w dzieciństwie procentowo równo dotyczy kobiet i mężczyzn (97% z nich było wykorzystywane emocjonalnie, 72% fizycznie, a 81% seksualnie). Osoba uzależniona od seksu odgrywa swoje doświadczenia z dzieciństwa – scenariusze dawnego wykorzystania – teraz jednak występuje w roli oprawcy dla siebie samego lub innej osoby. Oprócz różnych sposobów wykorzystania w dzieciństwie wpływ na rozwój uzależnienia ma też neurobiologia mózgu, a dokładniej – poziom neuroprzekaźników: endogennych opiatów i beta-endorfin. Gdy znajdują się one w nierównowadze, prawdopodobieństwo, że wpadnie się w nałóg, jest duże, jeśli wystąpią również dodatkowe czynniki, np. deprywacja emocjonalna w rodzinie czy zespół stresu pourazowego (PTSD).
Uzależniamy się, bo mózg lubi łatwe rozwiązania
Tym, co niejako podsuwa nam nałogi, jest też uzależniająca kultura. Konsumpcjonizm – zorientowanie na szybkie zaspokajanie, zaufanie do technologii – wiara w łatwe rozwiązania, szukanie rozrywek i ucieczek zamiast nadawania sensu życiu, utrata wartości, rozpad rodziny – poczucie opuszczenia, wysoki poziom stresu, zaprzeczanie ograniczeniom.
Współczesny człowiek niczego też nie naprawia – od mikrofalówki po relacje w związku – jeśli się zepsuje, tylko „wyrzuca do kosza” i funduje sobie nowe.
Nie potrafi znosić uzasadnionego cierpienia ani nawet małych codziennych utrapień. Dobrze wpisuje się to w charakterystykę uzależnienia, które bardzo szybko daje gratyfikację, bez specjalnego wysiłku. W każdej chwili można swoje cierpienie zapić, użyć narkotyku, coś zjeść, uciec do jakiejś czynności w sieci, by poczuć ulgę. I nie ma znaczenia, że np. wyprawa w góry da człowiekowi więcej satysfakcji i radości. Łatwiej jest np. kupić alkoholi i wypić niż wspiąć się na szczyt, bo nasz mózg uwielbia drogi na skróty.
Równouprawnienie uzależnienia
To wszystko sprawia, że uzależnienie jest chorobą demokratyczną. Dotyka osoby młode i starsze, ludzi o wysokim statusie ekonomicznym i tych biedniejszych, a przede wszystkim zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Nie ma takiego wyznacznika, który pokazywałby, że kobieta może uzależnić się bardziej, a mężczyzna mniej. Ale niektóre rodzaje uzależnień (zdiagnozowano ich 250!) częściej dotykają panie, inne panów – przynajmniej w potocznym rozumieniu. Na przykład kobiety częściej wpadają w zakupoholizm, oglądają seriale, podjadają słodycze, uzależniają się od leków przeciwbólowych czy nasennych albo od innych ludzi (współuzależnienie). Natomiast mężczyźni częściej sięgają po używki, grają w gry komputerowe, surfują w sieci, oglądają filmy pornograficzne, uzależniają się od sportu czy suplementów diety. Jednak nie ma reguły, bo np. w szpony typowo męskiego hazardu wpadają w USA częściej bogate panie po sześćdziesiątce. Wśród mężczyzn można też spotkać zakupoholików (np. gadżeciarzy uzależnionych od kupowania najnowszych modeli telefonów) czy panów nałogowo objadających się, a wśród kobiet – kleptomanki. W grupie pracoholików, choć dominują panowie, to nie brakuje również kobiet na wysokich stanowiskach. Z kolei na spotkaniach dla anonimowych alkoholików widuje się więcej mężczyzn niż pań, co jednak nie oznacza, że pijących kobiet jest mniej – często nie zgłaszają się one na terapię, bo „damskie picie” obarczone jest większym wstydem.
Czy temperament ma wpływ na uzależnienie?
Jak pokazały duże badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych, podatność na uzależnienia nie ma też związku z typem temperamentu. Bez znaczenia jest więc to, czy ktoś jest np. cholerykiem, czy melancholikiem – każdy w takim samym stopniu może się uzależnić.
Pułapka współuzależnienia
Uzależnienie partnera nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie rodziny. Najczęściej osoba współuzależniona żyje życiem chorego, dopasowuje do niego swoje życie, kontroluje go, sprawdza, wybawia z opresji, kłamie, ochrania, próbuje pomóc, a jednocześnie usprawiedliwia jego poczynania i chroni przed konsekwencjami nałogu. Starając się utrzymać względnie stabilną sytuację w rodzinie, poświęca się dla drugiej osoby, rezygnuje z realizowania swoich potrzeb i marzeń, traci własną tożsamość. Ale jej starania niestety pomagają uzależnionemu trwać w nałogu. Przerwaniem tego zaklętego kręgu jest podjęcie terapii przez osobę współuzależnioną, co obecnie promuje Światowa Organizacja Zdrowia. Zdrowienie kogokolwiek z rodziny uzależnionego (np. żony, dorosłego dziecka) zmienia dotychczasowy układ, co rozpoczyna proces zmian. Celem terapii jest inna, nowa pomoc uzależnionemu partnerowi (stare sposoby zostały już wyczerpane!), uczenie się nowych zachowań, porządkowania swoich emocji, oddzielania własnego życia od cudzego. Wizyty u specjalisty nie warto odkładać, bo im dłużej trwa toksyczna sytuacja w rodzinie, tym większe straty emocjonalne dla wszystkich jej członków.
12 kroków do uzyskania kontroli nad uzależnieniem
Terapia uzależnień najczęściej opiera się na wypracowanym przez Anonimowych Alkoholików programie 12 kroków, zaadaptowanym również przez inne wspólnoty. Jest to zbiór zaleceń dla osoby uzależnionej lub współuzależnionej, który pomaga stopniowo odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Zaczyna się od uznania bezsilności wobec nałogu. Później jest powierzenie siebie sile wyższej, rozpoznanie własnych błędów, naprawianie szkód, aż po dzielenie się swoim przesłaniem z innymi. Pełny tekst znajdziesz na stronie www.aa.org.pl
Jak wyjść z nałogu "na zawsze"?
Wychodzenie z uzależnienia jest żmudne i czasochłonne, bez względu na płeć. Leczenie wymaga dużego wysiłku, a przede wszystkim motywacji do zmiany swojego życia. Ale osoba uzależniona zwykle sama nie szuka pomocy. Długo trwa w systemie iluzji i zaprzeczeń, tłumacząc swoje zachowania. Dopóki dotkliwie nie odczuje skutków nałogu, takich jak np. utrata pracy, rodziny, zdrowia (np. AIDS) czy życiowego dorobku. Podjęcie terapii (zwykle trwa 2 lata) daje szansę na odzyskanie wolności i radości życia, zrozumienie siebie i zdobycie umiejętności radzenia sobie w życiu bez wspomagaczy.
Samo niepicie czy nieużywanie narkotyków przez ileś lat nie gwarantuje, że osoba uzależniona nie wróci do nałogu. Bo prawdziwe zdrowienie to samorozwój, zmiana stylu życia i myślenia. Jeśli człowiek się zatrzyma, to zaczyna się cofać, tak jak na ruchomych schodach, które jadą w dół. Dlatego żeby nie wrócić do nałogu, trzeba pracować nad sobą do końca życia.
Uzależnienia od substancji wydają się nieco łatwiejsze w leczeniu, bo samo odstawienie używki jest początkiem zdrowienia. Natomiast w uzależnieniach behawioralnych (od zachowań) człowiek używa siebie (nosi w sobie swój „woreczek z narkotykiem”) i to jest niewidoczne społecznie (nie jest pijany, nie czuć od niego zapachu tytoniu), ale w jego głowie mogą rozgrywać się nieprawdopodobne operacje myślowe.
Na przykład erotoman nie musi wykonywać żadnej czynności jak hazardzista, który coś obstawia. Używa swojego umysłu i ciała, nie musi nigdzie wychodzić, kupować żadnej substancji ani nawet włączać komputera – wystarczy mu własna fantazja i wyobrażenia. Obecnie problemem jest to, że rzadko nałogi występują pojedynczo, co ma związek z uzależniającą kulturą. Częściej stają się multiuzależnieniami. W „pakiecie” jest np. hazardzista, alkoholik, nikotynista, erotoman. Bardzo łatwo jest również zamienić jedno uzależnienie w inne.
miesięcznik "Zdrowie"
Porady eksperta