Czuję duże pożądanie, a partner nie chce współżyć [Porada eksperta]
Mam 46 lat, a mój partner 49, mieszkamy ze sobą od 5 miesięcy, bardzo mi na nim zależy i bardzo go kocham, ale... on nie chce się ze mną kochać tak często, jak ja chcę. Twierdzi, że nie czuje pożądania. Może to ze mną jest coś nie tak, chociaż wcześniej nie miałam takiego parcia na seks, nigdy nie rodziłam, a i mój ginekolog stwierdził, że mam początki menopauzy. Jeżeli nie kochamy się, to już na trzeci dzień ja nie mogę spać, boli mnie głowa i brzuch tak jak przed okresem, rano jestem wściekła i robię straszne awantury, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Nie chcę go stracić, ale on twierdzi, że takie życie jak pies z kotem to nie ma sensu, ja oczywiście go rozumiem i staram się, jak mogę, ale to jest silniejsze ode mnie. Czy moje zachowanie jest nienormalne? Mój parter nie ma problemów ze wzwodem, tylko ma trudność z dojściem do końca i wytryskiem, może to ze względu na wiek. Czy może mi Pan pomóc i czy jest jakiś sposób na rozwiązanie tego problemu?
Wiek partnera oczywiście może już "robić swoje" - popęd seksualny ulega obniżeniu z wiekiem. Niestety - w waszym przypadku - możliwość realizowania potrzeb seksualnych w związku jest bardzo ważna i jej brak zwykle niszczy związek. Ale też - nadmierne z punktu widzenia mniej aktywnego partnera - oczekiwania i potrzeby drugiej osoby. Zawsze najlepiej jest zrobić badania na poziom hormonów odpowiedzialnych za poziom libido - testosteronu.
Zatem warto nakłonić partnera, żeby zgłosił się do seksuologa, bo w razie deficytu testosteronu można go uzupełnić. Druga kwestia wymagająca wyjaśnienia w rozmowie z seksuologiem to problem z wytryskiem. Oba czynniki - wiek i "trudności z dojściem do końca" tworzą błędne koło - skoro mam problem z osiągnięciem wytrysku, to nie chcę kolejnej próby - więc tym bardziej koncentruję się na wytrysku przewidując niepowodzenie - tym mniej mam przyjemności i nie chcę próbować. Warto zatem porozmawiać o tym z seksuologiem. Pani sytuacja też jest nie do pozazdroszczenia. Trudno radzić nie znając kulisów waszego współżycia.
Proszę jednak pomyśleć o formule kompromisowej - być może jest pani w stanie osiągać orgazm przy pieszczotach palcami partnera bądź własnej masturbacji? To nie to samo, co partnerski seks z penetracją, ale jakiś substytut obniżający poziom napięcia. Pani złość też nie buduje u partnera pozytywnej motywacji do współżycia. Namawiam zatem na wizytę u seksuologa, bo z treści postu wprost wynika groźba rozpadu związku.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta