Co zrobić, kiedy przyjaźń przeradza się w miłość? [Porada eksperta]
Jestem w klasie pierwszej technikum. Już na samym początku roku szkolnego spodobał mi się chłopak z mojej klasy, jednak wiedziałam, że między nami nic nie będzie (mam o sobie bardzo krytyczne zdanie). W wakacje obiecałam sobie, że nie będę miała z nikim lepszego kontaktu niż koleżeńskość, ale cóż... Zaczęłam pisać z tym chłopakiem. Mieliśmy bardzo dużo wspólnych tematów, potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim. W październiku zaczęliśmy się już przyjaźnić. Obiecaliśmy sobie jednak, że robimy wszystko, aby klasa się nie dowiedziała, nie chcieliśmy bezsensownego gadania. Kilka dni temu rozmawialiśmy w nocy przez telefon i jakoś tak wyszło, że oboje wyznaliśmy sobie, co do siebie czujemy. Moglibyśmy zmienić relację na związek, ale to nie jest takie proste. Boimy się oboje siebie stracić, nie chcemy ryzykować utraty przyjaźni, bo to jest naprawdę coś, czego nie doświadczyliśmy nigdy wcześniej. Z jednej strony oboje chcemy ze sobą być, ale gdyby nam nie wyszło, to musielibyśmy znosić siebie jeszcze przez 3 lata, a jeśli nasze rozstanie skończyłoby się kłótnią, to musielibyśmy oglądać się przez ten czas, czując do siebie wzajemnie nienawiść. Ani ja, ani on nie wiemy, co mamy z tym zrobić, a ciężko jest trwać przez długi czas w czymś pomiędzy przyjaźnią a miłością. Bardzo proszę o pomoc, bo już sama nie wiem, co mam robić.
Nie bójcie się!!! Czy miałaś w lekturze pozycję "Romeo i Julia" Szekspira? Nie powielaj jej dramatu! Kochaj go i pozwól się kochać - przecież w życiu nie ma nic piękniejszego! Nie przejmujcie się klasą i gadaniem, bo zawsze jacyś ludzie o nas gadają. Nie pisz, że "moglibyście zmienić relacje na związek" i że to nie takie proste. Miłość nie zna formalności, miłość po prostu jest i łączy, zwykle daje szczęście i radość. Cieszcie się tym, co czujecie do siebie, cieszcie się sobą. A rozstanie - nie wybiegajcie tak daleko w przyszłość... Obiecajcie sobie, że - jeżeli już do tego dojdzie - spróbujcie rozstać się z szacunkiem i klasą, bez wrogości. Ale teraz myślcie tylko o sobie. Nie dziękuj mi - dziękuj losowi, że kochasz i jesteś kochana.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta