Ciągły smutek, brak chęci do życia. Czy to depresja? [Porada eksperta]
Od około roku odczuwam ciągły smutek, pomimo tego że kiedyś byłam duszą towarzystwa. Zawsze uśmiechnięta, a teraz nie mogę sobie poradzić ze smutkiem, który mnie ogarnia. Nawet nie wiem skąd ten smutek. Odczuwam wstręt do siebie i niechęć do życia. Dosłownie wszystko traci sens i czasami myślę, że śmierć będzie dobrym wyjściem. Nie chcę popełniać samobójstwa... Mam rodzinę, która mnie kocha, ale nie widzę innego wyjścia. Bym chciała zostać w łóżku i z niego nie wychodzić. Nawet zwykłe obowiązki domowe sprawiają mi trudność, przez co zaczynają się kłótnie w domu, i to jeszcze bardziej pcha mnie do tabletek. Wiem, że to moja wina, że są te kłótnie, i mimo tego że chcę coś z tym zrobić, jedyne, co potrafię, to płacz. Pomóżcie mi. Chcę znowu żyć jak kiedyś. Jak mam to zrobić?
Smutny list... Wydaje się, że to - po prostu - depresja. Po prostu - nie dlatego, że Twój problem jest mało ważny, ale dlatego, że depresję można leczyć. Farmakologicznie i wspierającą psychoterapią. Nic nie piszesz o dotychczasowym leczeniu - czy w ogóle je podjęłaś? Nie wiem, co stało się w Twoim życiu, a co mogło "wyzwolić" te zmianę. Często jedno zdarzenie wywołuje następne i lawina smutku i bezradności aż zasypuje... Ale zwykle zostaje jakaś przestrzeń, przez którą - często z trudem - przedziera się promyk słońca, a potem coraz więcej takich promyków. To, że piszesz ten list, znaczy, że jest taka przestrzeń, bo ten list to taki promyk. Drugi - to Twoja rodzina i jej miłość. Trzeci - to moja odpowiedź, dzięki której wiesz, że nawet ktoś, kogo nie znasz, martwi się o Ciebie. Już jesień, słońca coraz mniej, więc łap te promyki i ogrzewaj się, zanim przyjdzie zima. Pójdź do lekarza - proszę Cię.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta