Wygórowana ambicja: wada czy zaleta?
Mieć aspiracje i cele życiowe to piękna rzecz. Niestety wygórowane ambicje mogą nas zniszczyć, stać się źródłem uzależnień od alkoholu, telewizji, pracy itp. Kiedy ambicja przestaje być motorem, a staje się hamulcem blokującym rozwój?
Spis treści
- Wygórowana ambicja może powodować depresję
- Skąd biorą się wygórowane ambicje?
- Nadmiar zajęć tłumi wybujałe ambicje
- Problemy z samooceną
Według pewnej teorii psychologicznej na temat naszej samooceny i samowiedzy, każdy człowiek mówi co innego, odpowiadając na pytania „jaki jesteś?” i „jaki chciałbyś być?”. Ta druga odpowiedź przedstawia nasze „ja idealne” – ambicje, to, co chcielibyśmy osiągnąć czy posiadać.
U większości ludzi owo „ja idealne” różni się nieco od „ja realnego”, czyli tego, jak człowiek sobie wyobraża siebie tu i teraz. Jeśli rozbieżność między ambicjami a „ja realnym” jest na średnim poziomie, ma to dla nas dobre skutki: czujemy się zmotywowani do zmiany, naprawiania siebie, zależy nam na osiągnięciach, wyznaczamy sobie możliwe do realizacji cele i rozwijamy się. Mamy też do siebie dystans – zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy chodzącymi ideałami, choć potrafimy to tolerować, akceptować swoje ułomności i czuć się z sobą dobrze „pomimo wszystko”.
Wygórowana ambicja może powodować depresję
Niestety, może być tak, że „ja idealne” zawiera zupełnie inne treści niż „ja realne”. Ktoś może np. wyobrażać sobie, że powinien odnosić same sukcesy, być najpiękniejszym, najszczuplejszym, najmądrzejszym, najbogatszym itp. W dodatku te przekonania mogą nie mieć zupełnie pokrycia w realnych możliwościach i osiągnięciach.
W języku psychologicznym mówi się wtedy, że czyjeś „ja idealne” zawiera całkowicie odmienne treści niż „ja realne”. Taka konstrukcja osobowości prowadzi niestety do cierpienia. Wiele badań dowodzi, że im większa jest rozbieżność między ideałami a „ja realnym”, tym częściej ludzie borykają się z depresją, przygnębieniem, smutkiem i apatią. Być może właśnie owe wygórowane ambicje i nierealistyczne cele życiowe są przyczyną obserwowanego obecnie, znacznego wzrostu zachorowań na depresję.
Skąd biorą się wygórowane ambicje?
Swoje do powiedzenia mają media i model życia, który promują: konsumpcyjny, nastawiony na sukces, pokazujący jako wartość „bycie na pierwszym miejscu”. Chore ambicje mogą też wynikać ze specyficznego wychowania (np. „Rodzice byli zawsze niezadowoleni, gdy przynosiłem czwórkę plus. Zawsze pytali: czemu nie szóstka?”). Mogą mieć swoje korzenie w nieumiejętności dbania o siebie i chronienia się przed złymi myślami o sobie („Jestem zupełnie bez wartości, moje życie jest do niczego i nikt tego nie zmieni”).
Może być i tak, że rodzice nauczyli dziecko myśleć: „można w życiu osiągnąć wszystko, jeśli się tylko zechce”. Wierzymy bowiem, że droga od pucybuta do milionera jest otwarta dla każdego, „wystarczy chcieć, aby móc”, a jeśli czegoś się naprawdę pragnie, to na pewno się to osiągnie… Niestety, prowadzi to często do wytworzenia się nierealistycznych oczekiwań co do własnego życia. Wtedy ambicje stają się toksyczne, zaczynają człowieka niszczyć.
Nadmiar zajęć tłumi wybujałe ambicje
Złe samopoczucie pojawia się zwłaszcza wtedy, gdy ktoś zastanawia się nad sobą, oddaje się kontemplacji, dokonuje autorefleksji, czyli wtedy, gdy ma wolny czas. Dlatego wielu ludzi unika wolnego jak diabeł święconej wody, żywiąc przekonanie, że „z zastanawiania się nad sobą nigdy jeszcze nie wynikło nic dobrego”.
Dla tych osób bezczynność to istna męka, stan bardzo nieprzyjemny, w którym najwyraźniej ukazują im się ich niedoskonałości. „Na szczęście” autorefleksji można łatwo uniknąć, jeśli zorganizuje się sobie życie tak, aby było ono ciągle wypełnione jakimś działaniem, aby uwaga kierowała się na zewnątrz i była czymś zajęta. Takie zadanie spełniać może nadużywanie komputerów, internetu, pracy, alkoholu, telewizji, czyli nałogi itp.
Czy to znaczy, że uleganie nałogom jest ucieczką od własnej osoby? Z pewnością niektóre uzależnienia są tak właśnie motywowane. Świetnie potwierdzają to eksperymenty, w których proszono ludzi, aby rozwiązywali zadania na inteligencję. Po otrzymaniu wyniku testu mieli usiąść w poczekalni, gdzie był włączony telewizor i poczekać. Okazało się, że te osoby, które dowiedziały się, że w teście wypadły poniżej swoich pragnień, poświęcały na oglądanie TV o wiele więcej czasu niż ci, którzy dowiedzieli się, że wypadli bardzo dobrze. Ci drudzy nie byli zainteresowani programem. Być może telewizor pomógł w odwróceniu uwagi od przykrych myśli na temat swojej niedoskonałości.
Być może nałogowe oglądanie telewizji i w ogóle nałogi pozwalają nie myśleć o własnych niezaspokojonych, wygórowanych ambicjach.
Problemy z samooceną
Czy to oznacza, że lepiej, gdyby człowiek nie miał ambicji i był przekonany, że jest idealny? Takich osób jest sporo – definiują swoje „ja realne” w bardzo podobnych kategoriach, co „ja idealne”. Ci ludzie przeszli specyficzny rozwój w dzieciństwie. Wielu rodziców dąży bowiem do tego, aby ich dzieci miały jak najlepsze, „idealne” wyobrażenie o sobie.
Wynika to z przekonań, że jeśli dziecko będzie mieć bardzo wysoką samoocenę, to potem łatwiej poradzi sobie z życiowymi przeszkodami, nie podda się w obliczu trudności, a to przełoży się na wytrwałość, stawianie sobie ambitnych celów życiowych, sukces itp.
Dlatego niektórzy rodzice chwalą dziecko niezależnie od tego, czy naprawdę na to zasługuje. Takie dzieci w przyszłości wcale nie funkcjonują dobrze. Przeciwnie, najczęściej nie wyznaczają sobie żadnych celów, nie podejmują też wysiłków, aby coś osiągnąć, oczekując, że świat powinien dać im wszystko, czego zapragną, wielbić ich, bo przecież są wspaniali.
W dodatku biada, jeśli ktokolwiek zaprzeczy owej wspaniałości, poda ją w wątpliwość lub tylko spróbuje ją sprawdzić. Badania pokazują, że stają się w takich sytuacjach szalenie agresywni – atakują, obrażają, „niszczą” tych, którzy ośmielili się na jakąkolwiek krytykę ich osoby. W dodatku owe „chodzące ideały” to ludzie pozbawieni ambicji. Najczęściej mają roszczeniową postawę, są mało wytrwali, łatwo poddają się przeciwnościom i nie rozwijają się. Wielu przestępców to ludzie o wyolbrzymionym ego.
Wygląda na to, że brak ambicji jest równie toksyczny, jak ambicje wybujałe. Większość z nas ambicje ma, potrafi jednak trzymać je w ryzach.
miesięcznik "Zdrowie"Porady eksperta