Pesymista optymistą? Sposoby na pesymizm
Pesymizm odbiera energię, a ta jest potrzebna, by sięgać po kolejne wyzwania. Brak optymizmu - przekonanie o tym, że po co zaczynać, skoro się nie uda, sprawia, że najlepszym rozwiązaniem wydaje się zaniechanie wszelkich działań. Dlatego warto spróbować się z tym zmierzyć. Jak zmienić pesymistę w optymistę?
Pesymizm negatywnie wpływa na zdrowie, pesymista ma też dużo mniej radości w życiu. Dlatego warto nauczyć się panować nad czarnymi myślami i spróbować zobaczyć świat, jeśli nie w różowych okularach, to przynajmniej w pastelowych barwach. Wypróbuj nasze sposoby na pesymizm.
- Nie planuj zbyt szczegółowo. Plan doskonały nie tylko na życie, ale nawet na dzień nie istnieje. Zawsze może popsuć się pralka, córka zgubi klucze, złamiesz obcas. Zamiast myśleć: „Ja to mam pecha”, lepiej powiedzieć sobie: „Każdemu się zdarza” (i z pewnością od razu znajdziemy kilka przykładów pechowych zdarzeń, których doświadczyła siostra, sąsiadka, koleżanka).
- Nagradzaj się. Pasmo przykrych doświadczeń wytrąci z równowagi nawet największego optymistę. Dlatego trzeba nauczyć się sprawiać sobie przyjemności. Wtedy rozczarowanie w jednej dziedzinie, będzie można zrekompensować czymś miłym w innej. Można poprawiać sobie humor, robiąc to, co się lubi. Kiepski dzień w pracy warto zakończyć spacerem po ulubionym parku i ulubiona herbata w miłej herbaciarni.
- Bądź jak mężczyzna. Często odnosisz wrażenie, że twoje problemy nie obchodzą twojego partnera? Chcesz mu się wyżalić, „przegadać” wasze sprawy, a napotykasz „ścianę”? Rzeczywiście, czasem kobieta jest zła, że mężczyzna nie roztrząsa i nie przeżywa problemów razem z nią, puszczając mimo uszu jej utyskiwania. Ale chyba w duszy mu zazdrości, że potrafi nie przejmować się wszystkim. Może warto brać z mężczyzn przykład?
- Częściej rozmawiaj. Rozmowa z kimś, kto potrafi z dystansem spojrzeć na problem, działa! Już samo wyrzucenie z siebie i nazwanie kłopotu wiele daje. Najlepiej rozpocząć jak niesamowitą historię: „Nie uwierzycie, co mi się dzisiaj przytrafiło” i poczuć się jak narrator, a nie bohater-ofiara zdarzenia.
- Wystrzegaj się narzekaczy. Spotykamy się z przyjaciółmi i zaczynamy prześcigać się w przykładach, kto ma gorzej i dlaczego, a potem mamy jeszcze gorszy nastrój. Stop! Gdy tylko ktoś zacznie za bardzo narzekać, lepiej mu przerwać krótkim: „A co u ciebie dobrego?”.
Gdy pojawia się kryzys...
Zadręczanie się bywa silniejsze od zdrowego rozsądku. Kiedy myśli skupione są na jakimś problemie, trudno nagle powiedzieć sobie „stop”, „co mnie to obchodzi” czy „będzie dobrze”. Co możemy wtedy zrobić?
- W widocznych miejscach warto umieścić kartki z prostymi hasłami, np. „Przecież mogę zmienić zdanie”, „Coś wymyślę”. Zamiast haseł można narysować uśmiechnięte buźki i przyczepić np. na lodówce i na biurku w pracy.
- Przyda się więcej ruchu. Niby proste, a mało osób z tego korzysta. Tymczasem wystarczy samotna przejażdżka na rowerze czy godzina na siłowni, by podniósł się w mózgu poziom neuroprzekaźników odpowiedzialnych za lepszy nastrój i wewnętrzną pogodę.
- Jeśli coś nie zależy od nas, trzeba powiedzieć sobie wyraźnie: „Nie mam na to żadnego wpływu. Zamartwianie się nic nie pomoże”.
- Kiedy coś wydaje nam się za trudne, wręcz niemożliwe do zrobienia, lepiej powiedzieć sobie: „Przecież radziłam sobie w trudniejszych sytuacjach”.
- Gdy zadręczanie się dopada nas przed snem, można napisać na kartce nasze zmartwienie i postanowić, że zajmiemy się nim rano. Wypoczęty umysł lepiej poradzi sobie z kłopotem.
- Jeśli już nic nie działa i myślimy o sobie „królowa pecha”, lepiej powiedzieć sobie: „Jestem optymistką i przez to będę zdrowsza!”.