Walka z rakiem: Konsekwencją diagnozy jest szczęście
Anna Małek, autorka bloga Kuchnia Biegacza, nie waha się mówić o swojej chorobie. W wywiadzie z nami opowiedziała, co zmieniło się w jej życiu. A były to zmiany tylko na lepsze!
Spis treści
- Materiał wideo powstał w ramach cyklu Tydzień Wiedzy: Onkologia. Z Anną Małek rozmawia Małgorzata Wiśniewska, Wydawca STUDIOMED TV:
- Teraz jestem szczęśliwa
- I będę kosmetyczką!
- Wieczorki tematyczne
- Historia choroby
- Jakieś rady?
Diagnoza - złośliwy nowotwór piersi. W pierwszej chwili pojawia się bezsilność, złość i przerażenie. Taka panika i liczenie - ile czasu mi jeszcze zostało, kiedy umrę.
A potem przyszła determinacja i chęć... cieszenia się życiem. Jednak zmiany w życiu Anny Małek nie nastąpiły od razu. - Tyle rzeczy odkładałam na później, tyle było ważniejszych spraw, a kiedy usłyszałam diagnozę zrozumiałam, że nadszedł czas, żeby zadbać o siebie. To był powolny proces. Najpierw zaczęłam chodzić, także na bieżni na siłowni, potem zaczęłam biegać... 2 kilometry, 3, 4 a potem półmaraton - mówi.
Każde działanie pociągało za sobą kolejne i kolejne. Dawały one siłę, pozwalały cieszyć się życiem. - Po zachorowaniu zwiedziłam więcej krajów niż przed, wyobrażacie to sobie? Zawsze chciałam mieć bloga i mam, założyłam Kuchnię Biegacza, bo zawsze lubiłam gotować, a w tamtym okresie przygoda z bieganiem rozwinęła się bardzo intensywnie.
Oczywiście, pomoc z zewnątrz także była potrzebna. Pani Anna przeszła psychoterapię i, jak sama mówi, w końcu zrozumiała, że ona też jest ważna. - Wcale nie muszę robić tego, czego nie chcę - przyznała - Kiedyś poziom asertywności wynosił u mnie zero. Nie mówię, że teraz jest jakiś bardzo wysoki, ale przynajmniej jest - śmieje się.
W krew weszło jej działanie. Jeśli pojawia się pomysł naturalnym jest, że przystępuje do działania i jego realizacji. Pomysły nie są odkładane na później, podobnie jak podróże. - Jak tylko zaproponowano mi wyjazd rowerem do Sahary Zachodniej, od razu się zgodziłam! Kiedyś rozważałabym to kilka dni, jak nie tygodni czy miesięcy - przyznaje.
Ale to nie jest tak, że pani Anna niczego się nie boi. Wie, że w trakcie kolejnych wyzwań, jakie podejmuje, może się coś stać. - Jestem jednak o to spokojna. Teraz daje sobie taryfę ulgową. Wiem, że mogę powiedzieć nie. Mam takie prawo - kurczę, jestem osobą po ciężkiej chorobie. Teraz daję sobie pozwolenie na słabość, wcześniej wcale tak nie było.
I tak przepłynęła OnkoRejs i przeszła OnkoMarsz granicami Polski, o sztafetowym rajdzie rowerowym do Sahary Zachodniej nie wspominając. Bez taryfy ulgowej, którą zakłada!
Materiał wideo powstał w ramach cyklu Tydzień Wiedzy: Onkologia. Z Anną Małek rozmawia Małgorzata Wiśniewska, Wydawca STUDIOMED TV:
Teraz jestem szczęśliwa
Anna dużo się uczy. Stara się rozwijać - poszła na studia dietetyczne, zrobiła kurs masażu, chodzi do teatru, na warsztaty. Ostatnio robiła na nich mapę marzeń. Na pierwszej pozycji jest... ZEN.
- Ja tak naprawdę żyje w zgodzie ze sobą. Chciałabym osiągnąć taką pełną symbiozę z naturą, taki wewnętrzny spokój - mówi - I staram się to robić.
Ale na mapie marzeń są także obcasy. Symbolizują one kobiecość - Wiadomo, człowiek w trakcie choroby nie czuje się dobrze i nie wygląda atrakcyjnie. Teraz chciałabym czuć się kobieco i te obcasy są dla mnie atrybutem kobiecości. Oczywiście muszę się nauczyć w nich chodzić - mówi.
I będę kosmetyczką!
- Od dziecka chciałam być kosmetyczką. Oczywiście studia skończyłam w zupełnie innej dziedzinie, ale teraz poszłam na kurs masażu liftingującego twarzy. Jaką mi to sprawia przyjemność - mówi pani Anna w rozmowie z nami - Otworzę swój gabinet, to mi sprawia wielką radość. Na razie ćwiczę na znajomych, żeby nie zatracić umiejętności. Ale to takie fajne, jak ktoś mówi, że mu przyjemnie. Lubię to robić - podkreśla.
W końcu przyszedł czas na realizację wszystkich planów i marzeń. Także tych z dzieciństwa!
Wieczorki tematyczne
Wieczorki tematyczne to pewna zabawa, którą Anna wymyśliła razem ze znajomymi. Losują między sobą karteczki, na których wypisane są kuchnie świata. Spotykają się co miesiąc i tylko tyle czasu mają na przygotowanie - a jest co przygotowywać. Gospodarz gotuje dania główne z wylosowanego kraju, goście przynoszą wino (też z tego kraju), musi grać muzyka i najlepiej, żeby pojawiły się gadżety!
Przyjaciele dają jej siłę, ale jak sama mówi nie traci czasu na jednostronne znajomości. - Wiele osób mówiło mi, że po chorobie utraciło znajomych. U mnie to było odwrotnie, ja odcięłam się od ludzi interesownych, po prostu nie chciałam na takie znajomości tracić czasu - przyznaje.
Historia choroby
Anna Małek na złośliwy nowotwór piersi zachorowała w 2009 roku. Udało się! Anna zaczęła biegać, podróżować, angażować się w akcje Fundacji OnkoCafe. W kwietniu 2015 r. planowała pobiec półmaraton, ale na drodze stanęło złamane żebro, a potem w 2017 roku usłyszała, że ma przerzuty do płuc i węzłów chłonnych.
- Mój przypadek potwierdza tylko, że w raku nie ma żadnych reguł. Pierwszy rak był średniozłośliwy, nie powinien dawać przerzutów, a jednak były. Znów musiałam przejść chemioterapię, hormonoterapię i radioterapię. Na szczęście od 2 lat nowotwór jest w remisji, a ja cieszę się zdrowiem - mówi.
Jakieś rady?
- Tak. Nie wpadać w panikę. Nie myśleć, że umrę. Ta diagnoza to nie wyrok. W dzisiejszych czasach nauka idzie do przodu, raka można leczyć. Znam osoby, które od 17 lat się leczą! Najważniejsze jest pozytywne myślenie. Często ta diagnoza daje nam szczęście, czumy się siebie, uczymy się skupiać na sobie. Pracujemy nad tym, żeby było nam dobrze w życiu. Wykorzystujemy na maksa to, co dał nam los!