ZEMSTA: satysfakcja z zemszczenia się za krzywdę to iluzja [BADANIA]
Zemsta: najczęściej pragniemy jej, kiedy krzywdę zadają nam inni ludzie. Badania dowodzą, że gdy tylko mamy okazję do zemsty, korzystamy z niej, bo większość z nas jest mściwa - nie puszczamy krzywd płazem. Wierzymy, że "zemsta przyniesie ulgę". A to nieprawda! Sprawdź, dlaczego chcemy się na kimś zemścić i jak często swój plan zemsty wcielamy w życie!
Spis treści
- Zemsta: jak często się mścimy?
- Zemsta: jakie są jej skutki?
- Zemsta: czy to sprawiedliwy system?
- Trening wybaczania zamiast zemsty
Zemsta - według badań naukowych znakomita większość ludzi wierzy, że przynosi ona ukojenie, pozwala zapomnieć o krzywdzie, co ostatecznie poprawia nastrój i przywraca poczucie szczęścia. Wierzymy też powszechnie, że zemsta podtrzymuje poczucie, iż świat jest sprawiedliwy i dobry, bo zło znajduje swoją karę. Chęć zemsty wywołują przede wszystkim sytuacje, w których ktoś nas źle, niesprawiedliwie potraktuje.
Mąż, który zostawia żonę bez środków do życia, za to z dziećmi na głowie, a potem unika płacenia alimentów, choć sam opływa w dostatki; wciągnięty przez partnera do interesu wspólnik, który zaczyna oszukiwać i podstępem pozbywa się dawnego dobrodzieja; nauczyciel złośliwie oceniający ucznia; kradzieże, poniżenia, kłamstwa itp.
Niesprawiedliwości jest wiele i każda dostarcza olbrzymiego stresu. Gdybyśmy wiedzieli, jak sobie poradzić z nagromadzonymi negatywnymi emocjami, byłoby łatwiej. Czy w takiej sytuacji zemsta rzeczywiście przynosi ulgę? Przeprowadzono wiele eksperymentów, by to sprawdzić.
Czytaj też:
Czym jest perswazja, a czym manipulacja?
Cicha wojna domowa, czyli w co grają małżonkowie?
Kłamstwo: dlaczego mówimy nieprawdę?
Zemsta: jak często się mścimy?
W pewnym badaniu brały udział czteroosobowe grupy obcych sobie ludzi. Każdy uczestnik dostawał na wstępie 100 zł i mógł z nimi iść do domu, ale wiedział też, że jeśli włoży je do wspólnej puli, to na koniec eksperymentator podwoi ją i podzieli całość równo między wszystkich uczestników.
Gdyby więc każdy włożył do "wspólnej kasy" swoje 100 zł, eksperymentator dodałby 400 zł, a sumę (800 zł) podzielił między wszystkich i każdy wyszedłby z sali z 200 zł w portfelu.
Eksperyment był tak pomyślany, że ludzie mogli ze sobą dyskutować, ustalać, co zrobią, ale nikt nie wiedział, ile do puli wkładają pozostali. W dodatku jedna osoba była aktorem podstawionym przez eksperymentatora, a jej zadaniem było namawianie pozostałej trójki do wyłożenia jak największej kwoty ("Jeśli każdy z nas włoży 100 zł, to każdy zyska dodatkową stówę!").
Ta sama osoba miała jednak oszukiwać i nie wrzucała nic do wspólnej puli. W ten sposób "oszust" zyskiwał najwięcej, bo gdy pozostała trójka wkładała do puli wszystkie swoje pieniądze, było tego 300 zł, eksperymentator podwajał tę kwotę (600 zł) i dzielił ją na cztery osoby. Ostatecznie po podziale każdy dostawał 150 zł, tyle że oszust miał jeszcze swoje 100 zł, których do podziału nie dał.
Warto podkreślić, że w wyniku działań oszusta nikt w gruncie rzeczy nie tracił, jedynie zyskiwał mniej. Oszust dostawał najwięcej (250 zł). Eksperyment tak zaplanowano, że oszustwo "przez przypadek" wychodziło na jaw. Wszyscy byli nim oburzeni. Połowie uczestników dano wtedy szansę zemsty i ukarania oszusta – za opłatą mogli pozbawić naciągacza jego "wygranej". Druga połowa nie miała okazji do zemsty, brała swoje 150 zł i dla nich eksperyment się kończył. Po całym badaniu mierzono nastrój wszystkich uczestników.
Wynik badania był zaskakujący. Okazało się, że na 10 osób aż 9 korzysta z okazji do zemsty, jeśli da im się taką możliwość. To wynik dający do myślenia! Raczej nie nadstawimy drugiego policzka… Można wręcz stwierdzić, że większość z nas jest mściwa – nie puszczamy krzywd płazem i gdy mamy okazję do odwetu, wykorzystamy ją.
Zastanawiające jest także to, że decydujemy się na zemstę pomimo ponoszenia realnych, osobistych kosztów (tu w postaci utraty pieniędzy). Osoby badane mogły wszak zatrzymać wygraną i pójść do domu, wolały jednak stracić jej część, byle oszust dostał nauczkę.
Najbardziej interesujące jest coś innego. Ci badani, którym nie dano szansy na odwet, twierdzili, że gdyby mieli taką okazję, na pewno by z niej skorzystali i na pewno poczuliby się lepiej.
Zemsta: jakie są jej skutki?
Były zupełnie inne, niż się ludziom wydawało! Ci, którym nie dano okazji do zemsty, mieli o wiele lepszy nastrój, niż ci, którzy się zemścili! Wnioski są jednoznaczne: zemsta nie tylko, że nie przynosi ulgi, ale w dodatku jeszcze pogarsza nastrój! Wygląda na to, że żyjemy w iluzji – wydaje się nam, że za krzywdy należy się mścić, ale jeśli oddamy się zemście, będzie nam jeszcze gorzej! Brak odwetu pozwalał zachować lepsze samopoczucie! Zemsta nie jest słodka, jest gorzka.
Dlaczego tak wielu ludzi myli się w swoich przewidywaniach co do skutków zemsty? I dlaczego zemsta zamiast poprawiać nastrój, pogarsza go? Znamy odpowiedź na te pytania. Otóż ludzie pragną zemsty najprawdopodobniej dlatego, że żywią przekonanie, iż "sprawa zostanie załatwiona, odejdzie w przeszłość i przestanie mnie gnieść; rachunki wyrównane, można więc puścić ją w niepamięć".
Zemsta jest więc motywowana m.in. pragnieniem "przywrócenia równowagi", aby dzięki temu "zamknąć sprawę" i zapomnieć o krzywdzie. Tymczasem efekt odwetu jest inny: gdy oddajemy się zemście, oddajemy się też rozmyślaniom o krzywdzie.
Złe uczucia kłębią się w nas, gdy zemstę się planuje, pragnie się jej, przeprowadza, a potem wspomina. Zemsta nie pomaga też w wybaczeniu. Przeciwnie, utrwala nas w pozycji ofiary, potem prześladowcy i niejako wyklucza wybaczenie. Jeśli się zemściliśmy – z definicji: nie wybaczyliśmy. Wygląda na to, że zamiast się mścić, lepiej jest rozstać się ze sprawcą i wybaczyć mu. Wybaczenie uwalnia od poczucia krzywdy i sprawia, że widzimy siebie jako ludzi szlachetnych, wielkodusznych.
Polecany artykuł:
Zemsta: czy to sprawiedliwy system?
Przy okazji zemsty warto zauważyć jeszcze jedną rzecz: ludzie często mają poczucie, że "coś tu nie gra", jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości stosowany przez państwo.
Dziś większość cywilizowanych społeczeństw tworzy systemy prawne, których nadrzędnym zadaniem jest zapobieganie przestępstwom i odstraszanie. Jednak ludzkie poczucie sprawiedliwości domaga się raczej odpłaty za podły uczynek. Ludzka intuicja podpowiada też, że ta odpłata powinna być proporcjonalna do moralnego oburzenia, które zrodził zły czyn.
Np. mężczyzna, który kradnie 100 zł kalece i wydaje je na grę w pokera, budzi silniejsze oburzenie moralne niż kobieta, która bierze wystające z bankomatu 100 zł, nie zwraca ich, a kupuje za nie chleb dla swoich głodnych dzieci.
Na poziomie teorii wszyscy się zgadzają: kara powinna zapobiegać ponownym przestępstwom. Na poziomie konkretnych decyzji ludzie jednak zupełnie nie kierują się tą przesłanką i wymierzają karę wprost proporcjonalną do swojego moralnego oburzenia.
A ponieważ kierujemy się innymi pobudkami niż systemy prawne, to stosunkowo często dochodzi do niezgodności pomiędzy tym, co większość ludzi intuicyjnie uważa za sprawiedliwe, a karą nakładaną przez prawo. Odnosi się to na przykład do kary śmierci.
Trening wybaczania zamiast zemsty
Wybaczenie jest możliwe, jeśli krzywda należy do przeszłości. I można się go nauczyć. Służą temu różnorodne techniki, a nawet terapie (np. Terapia Radykalnego Wybaczania), którym przyświeca powiedzenie Marka Aureliusza: "Gdy wyzbędziesz się poczucia krzywdy, sama krzywda też zniknie". Jeśli zdecydujemy, że jesteśmy "ponad tę krzywdę", ona nas opuszcza.
Uczestnicy terapii uczą się myśleć o sobie w kategoriach innych niż "stałem się ofiarą". Przeformułowują wydarzenie tak, aby mieć świadomość, że porażka, cierpienie, nawet krzywda mogą być w dłuższej perspektywie ukrytym błogosławieństwem.
Starają się zobaczyć w prześladowcy człowieka ("Każdy robi czasem podłe rzeczy, także ja") i odkryć własny udział w swojej krzywdzie (np. "Nie wyciągałem wniosków ze zwiastunów nieszczęścia, nadeszło więc po trosze przy moim przyzwoleniu").
Uczą się też patrzeć na zdarzenie z perspektywy życia, a nie tylko sytuacji "tu i teraz", i odwołują się do "wyższej sprawiedliwości". Niekiedy potrzebują treningu tłumienia myśli przypominających złe wydarzenia.