9 kroków, by nauczyć się dobrze żyć z nieuleczalną chorobą
Kiedy ktoś dowiaduje się, że cierpi na chorobę, której nie uda się wyleczyć, przeżywa ciężkie chwile. Z lękiem myśli o przyszłości, obawia się utraty pracy, samodzielności, miłości. U niektórych rozwija się na tym tle depresja.
Spis treści
- Choroba przewlekła sprzyja depresji
- 9 kroków, by nauczyć się dobrze żyć z nieuleczalną chorobą
- Zmiany w psychice chorego zmieniają relacje z bliskimi
- Napięcie trzeba rozładować, ale bez działania na swoją szkodę
Wiele chorób przewlekłych można łatwo opanować i przy przestrzeganiu zaleceń lekarza żyć normalnie. Inne nie dają się kontrolować, niosą z sobą wiele ograniczeń, czasem wręcz prowadzą do utraty wiary w sens życia. Oczywiście, wiele zależy od naszej psychiki, radzenia sobie z chorobą, wsparcia, jakie otrzymujemy od rodziny i przyjaciół. Ale statystyki medyczne pokazują, że co najmniej jedna na cztery osoby z chorobą przewlekłą cierpi na depresję, a większość na co dzień boryka się z obniżonym nastrojem. Tworzy się zamknięty krąg: przewlekłe schorzenie wywołuje depresję, depresja nasila objawy choroby podstawowej, osłabia skuteczność terapii i pogarsza rokowania. Trzeba zdawać sobie sprawę z takiego zagrożenia, by przy pierwszych objawach depresji zacząć ją leczyć.
Choroba przewlekła sprzyja depresji
Na stan psychiczny chorego ma wpływ wiele czynników: cierpienie fizyczne, zmiany w wyglądzie spowodowane chorobą, uciążliwy sposób leczenia, np. konieczność przeprowadzenia operacji. U pacjentów szpitalnych obniżenie nastroju wywołuje oddalenie od bliskich. Potęguje się ono, bo widzą cierpienie innych chorych i w ich historii doszukują się własnej przyszłości. Sytuacja pogarsza się, gdy w wyniku choroby wypadają z dotychczasowych ról społecznych: żony, męża, szefa. Narastanie stanów depresyjnych przekłada się na stan fizyczny chorego. Utrudnia stosowanie się do zaleceń lekarskich, osłabia skuteczność leczenia i znacznie wydłuża okres rekonwalescencji. Badania pokazują, że depresyjni chorzy osiągają istotnie gorsze wyniki rehabilitacji, później wracają do pracy, częściej z niej rezygnują i starają się o rentę inwalidzką. Są też niechętni pożądanym w ich przypadku zmianom w stylu życia, diecie itp.
9 kroków, by nauczyć się dobrze żyć z nieuleczalną chorobą
Pogodzenie się z chorobą przewlekłą i z ograniczeniami, jakie ona niesie, wymaga czasu. Tu nic nie stanie się od razu, bo nie da się bez sprzeciwu zaakceptować nowej sytuacji. Poniższe zasady pomogą na nowo poukładać życie.
1. Staraj się otwarcie mówić o swojej chorobie. To ją oswaja, odbiera jej demoniczny wymiar. Nie ukrywaj diagnozy przed bliskimi.
2. Pozwól sobie na przeżywanie żalu, złości, lęku. Otwarcie mów, co czujesz i czego się obawiasz.
3. Nie wstydź się prosić o pomoc, jeżeli jej potrzebujesz, ale też nie wyręczaj się innymi z byle powodu.
4. Rozmawiaj z lekarzem, proś o wyjaśnienie niepokojących cię kwestii, mów o obawach, zmianach nastroju.
5. Jak długo to możliwe, bądź aktywny, wyjdź z roli poszkodowanego.
6. Naucz się czerpać radość z drobnych spraw, małych sukcesów.
7. Sprawiaj sobie małe przyjemności, nie rezygnuj z wcześniejszych planów, nawet wtedy, gdy ich realizacja wymaga pewnych modyfikacji.
8. Nie zaniedbuj swojego wyglądu – to także poprawia samopoczucie.
9. Obserwuj swój organizm, reakcję na nowe leki, ale nie wsłuchuj się w każdą drobną dolegliwość.
Zmiany w psychice chorego zmieniają relacje z bliskimi
Choroba przewlekła jednego z domowników odbija się na wszystkich członkach rodziny, rodzi konflikty, prowadzi nawet do rozpadu związku. Niekiedy osoby chore dokuczają innym, jakby chciały się odegrać za własne nieszczęście. Bardzo często przyczyną takich zachowań jest właśnie depresja – nierozpoznana i nieleczona. Depresja objawia się smutkiem, wahaniami nastroju, napadami płaczu, drażliwością, atakami złości, pesymizmem. Chory ma problem z szybkim podejmowaniem decyzji, nie potrafi się skoncentrować, wycofuje się z życia towarzyskiego, czasem zaczyna uporczywie myśleć o śmierci. Zdarza się, że osoba nieuleczalnie chora odnajduje radość życia, chce korzystać z niego, żyć jak najciekawiej, poznawać nowe rzeczy. Niestety, częściej tacy pacjenci skłaniają się w stronę destrukcji, niszczenia siebie samych, zamartwiania się o przyszłość. Dla rodziny to ogromne obciążenie i bywa, że także dzieci czy partner chorego zaczynają popadać w depresję.
Napięcie trzeba rozładować, ale bez działania na swoją szkodę
Koncentrowanie się na chorobie często sprawia, że pacjent nie dostrzega zmian w swojej psychice, nie widzi, że oprócz ciała ma też chorą duszę. Nie szuka więc pomocy u specjalisty, ale smutki rozprasza znanymi sobie sposobami. Sięga po papierosy, alkohol, po narkotyki lub leki uspokajające. To depresja kształtuje te niebezpieczne zachowania. Ale to droga donikąd – zawsze prowadzi do pogorszenia stanu zdrowia. Pacjent powinien porozmawiać z psychiatrą, który ustali najlepsze leczenie, przyda się też psychoterapia.
Polecany artykuł:
miesięcznik "Zdrowie"