Żyję z urazem kręgosłupa: "Po drugim skoku już nie wypłynąłem"
Co roku skok na główkę kończy się kalectwem dla wielu osób. Jedną z nich jest Eugeniusz, który w 2011 roku po skoku na główkę doznał urazu kręgosłupa. Dziś porusza się na wózku. Nam opowiedział o swoim wypadku i życiu po nim. Zobaczcie nowy odcinek cyklu Żyję z.
Jak to się stało, że znalazłeś się na wózku inwalidzkim?
W 2011 roku na weselu kolegi poszliśmy skakać do wody. Dla mnie to było nowe miejsce, nigdy tam nie byłem. Pierwszy raz skoczyłem i wszystko było ok. Potem skoczyłem drugi raz i okazało się, że woda jest trochę powyżej kolan. Całą resztę sytuacji i tego, co działo się potem, znam z opowieści kolegów.
Jak wygląda życie po urazie?
Zobaczyłem, że mogę robić to co inni. Niefortunny skok doprowadził mnie do Warszawskiego Stowarzyszenia Rugby na Wózkach “Four Kings”.
Pamiętam, jak pojechałem pierwszy raz na rugby. Spróbowałem i naprawdę to polubiłem. Zacząłem regularnie jeździć. Szukałem osób, które jeździły do Warszawy, żebym mógł dojechać na trening. Patrzyłem na ludzi, którzy też są sparaliżowani i mają prawo jazdy, więc też postanowiłam je zrobić.