Kobieto, nie szukaj wymówek. O tym badaniu musisz pamiętać, by uchronić się przed rakiem

2022-12-27 19:33

O niewielu nowotworach wiemy tyle, ile o raku szyjki macicy. Wiemy, co go powoduje, jak wygląda jego rozwój, ale przede wszystkim - mamy profilaktykę w postaci badań i szczepień przeciwko jego głównej przyczynie, czyli zakażeniem wirusem HPV. Mimo to w Polsce każdego roku diagnozę raka szyjki macicy słyszy ponad 2 tys. kobiet. O to, dlaczego tak jest, zapytaliśmy prof. dr hab. n. med. Mariusza Bidzińskiego, Konsultanta Krajowego w Dziedzinie Ginekologii Onkologicznej, Kierownika Kliniki Ginekologii Onkologicznej, NIO-PIB w Warszawie.

Kobieto, nie szukaj wymówek. O tym badaniu musisz pamiętać, by uchronić się przed rakiem
Autor: Getty Images Kobieto, nie szukaj wymówek. O tym badaniu musisz pamiętać, by uchronić się przed rakiem

Każda kobieta, nawet jeśli nie ma żadnych niepokojących objawów, powinna regularnie wykonywać określone badania profilaktyczne, czyli:

  • USG piersi należy zrobić przynajmniej raz w roku, a raz miesiącu przeprowadzać samobadanie piersi, by uchronić się przed rakiem piersi;
  • USG ginekologiczne trzeba wykonać raz w roku, by wykryć raka jajnika;
  • badanie cytologiczne powinno przeprowadzać się nie rzadziej niż co trzy lata, jeśli poprzednie wyniki były prawidłowe, a kobieta nie jest w grupie ryzyka rozwoju raka szyjki macicy.

Mimo to wiele kobiet nie robi żadnego z tych badań. Raport "Profilaktyka zdrowia kobiet” wykazał, że niewiele ponad połowa Polek pojawia się w gabinecie ginekologa co najmniej raz do roku lub według zaleceń lekarza. Aż 13 proc. kobiet w ogóle do ginekologa nie chodzi. Co więcej, systematycznie do ginekologa uczęszcza najwięcej młodych kobiet w wieku od 25 do 34 lat. W grupie wiekowej 45-54 lat najwięcej kobiet, bo 34 proc., bada się raz na trzy lata, a 28 proc. z nich nie robi tego wcale.

Poradnik Zdrowie: nowotwory ginekologiczne

Kobiety chorują, bo nie chodzą do ginekologa?

Wiele kobiet do ginekologa nie chodzi, bo się wstydzi. Niestety, to jeden z kluczowych powodów zaraz po problemach z gorszą dostępnością do poradni ginekologicznych w mniejszych miejscowościach i braku świadomości zagrożeń wynikających z niestosowania profilaktyki. Choć coraz rzadziej, nadal zdarzają się kobiety, które u specjalisty pojawiają się tylko w trakcie ciąży.

Często powodem, dla którego kobiety nie chodzą do ginekologa, jest strach. Choć diagnoza raka może wywrócić całe życie do góry nogami, lekarze są zgodni: lepiej zapobiegać niż leczyć. Potwierdzają to również badania naukowe, które wykazują, że kobiety nie badając się, odbierają sobie szanse na skuteczne leczenie.

Ze wspomnianego raportu wynika także, że prawie co piąta kobieta, która brała udział w badaniu, deklaruje, że nie wykonuje żadnych badań cytologicznych lub robi je, dopiero gdy zauważy u siebie objawy.

Rak szyjki macicy rozwija się w ciszy

Nowotwór szyjki macicy rozwija się powoli. Z czasem mogą pojawić się objawy takie jak ciągłe upławy, zwykle wodniste, czasami krwawe, często o intensywnym, brzydkim zapachu, a także krwawienia po menopauzie, cięższe i dłużej trwające miesiączki oraz nieprawidłowe krwawienia między miesiączkami lub po stosunku.

Zaawansowany rak szyjki macicy może powodować symptomy takie jak:

  • ból miednicy i pleców;
  • brak apetytu i utratę masy ciała;
  • zmęczenie;
  • ból nóg i opuchlizna jednej z kończyn dolnych;
  • wycieki moczu lub kału z pochwy;
  • silne krwawienia.

Nowotwór szyjki macicy, podobnie jak wiele innych chorób, może rozwijać się w ciszy latami i przy tym nie dawać żadnych objawów, a kiedy jego sygnały się ujawnią, dla części kobiet może być za późno.

Przed rakiem szyjki macicy chroni szczepienie

Statystyki w Polsce wskazują, że każdego roku lekarze diagnozują ok. 2,6 tys. przypadków nowotworów ginekologicznych, których przyczyną jest zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV), a ok. 1,5 tys. kobiet umiera. Prawie wszystkie przypadki raka szyjki macicy są spowodowane zakażeniem HPV. Zakażenia wirusem brodawczaka ludzkiego dotykają wielu kobiet, które rozpoczynają życie seksualne. W przypadku większości organizm zakażonych poradzi sobie z infekcją, ale nie stanie się tak u wszystkich. Jeśli układ odporności nie zwalczy zakażenia, ok. 1,6 tys. kobiet na milion zachoruje na raka szyjki macicy. Co ważne – wirus ten może powodować m.in. nowotwór odbytu, pochwy, głowy i szyi, prącia, jamy ustnej.

Rakowi szyjki macicy, w porównaniu do innych nowotworów, możemy zapobiegać na dwa sposoby. Z jednej strony mamy badanie profilaktyczne, czyli cytologię, zaś z drugiej szczepienia ochronne. Choć pierwsza szczepionka przeciwko wirusowi pojawiła się w 2006 r. w Australii, w Polsce to szczepienie nie jest powszechne. W skali Europy jesteśmy w tym obszarze wstydliwym wyjątkiem.

Szczepienia przeciwko HPV są bezpieczne i skuteczne. Badania naukowe wykazują, że szczepienia młodych dziewcząt w wieku 11-12 lat, które jeszcze nie rozpoczęły współżycia, zapewniają blisko 100 proc. ochronę. Dobrą informacją jest fakt, że szczepienia przeciwko HPV znalazły się w Narodowej Strategii Onkologicznej i powinny były rozpocząć się w 2021 r. w przypadku dziewcząt, a do 2026 r. w przypadku chłopców. Lecz pandemia COVID-19 opóźniła ten projekt. - Mamy gwarancję, że do 2027 r. powinno być przeprowadzonych ok. 60-70 proc. szczepień dziewczynek, a potem chłopców - wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Mariusz Bidziński, Konsultant Krajowy w Dziedzinie Ginekologii Onkologicznej, Kierownik Kliniki Ginekologii Onkologicznej, NIO-PIB w Warszawie.

- W wyniku sytuacji pandemicznej nastąpiły pewne opóźnienia w realizacji projektu, ale mam nadzieję, że już w 2023 r. ten system zaczniemy realizować w całym znaczeniu tego słowa. Na razie mamy szczepienia przeprowadzone przez samorządy wielu miast, za co należy się im duży ukłon, bo lokalne działania mają naprawdę dużą wartość – podkreśla Konsultant Krajowy w Dziedzinie Ginekologii Onkologicznej.

Prof. Bidziński zwraca uwagę na to, że szczepienia przeciwko HPV, powinny być bezpłatne. - Wiemy doskonale, że tylko powszechny i bezpłatny system może zapewnić zdecydowaną poprawę w wynikach i w liczbie zaszczepionych osób – dodaje.

Regularna i prawidłowo wykonywana cytologia chroni przed rakiem

Cytologia, inaczej nazywana wymazem z szyjki macicy, jest prostym i nieinwazyjnym badaniem. Wymaz pobiera się jednocześnie z dwóch miejsc - z tarczy i kanału szyjki macicy. Pierwsze badanie cytologiczne powinna wykonać kobieta wkrótce po rozpoczęciu życia seksualnego, a potem wykonywać je co trzy lata, jeśli wszystko jest w porządku. Przede wszystkim cytologia pozwala stwierdzić zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego. Stosuje się ją również w przypadku diagnostyki problemów ginekologicznych np. nadżerki tarczy szyjki macicy.

Przed cytologią nie można współżyć. Cytologii nie wykonuję się w trakcie miesiączki, a jeśli kobieta stosowała jakiekolwiek środki dopochwowe, powinna odczekać kilka dni i dopiero wtedy udać się na badanie. Podobnie jest w przypadku infekcji intymnej – należy zbadać się po jej wyleczeniu, ponieważ wymaz może nie nadawać się do oceny. Najlepiej na badanie zgłosić się między czwartym dniem po wystąpieniu miesiączki a czwartym dniem poprzedzającym miesiączkę.

W trakcie badania lekarz wkłada do pochwy wziernik, a potem za pomocą specjalistycznej szczoteczki pobiera wydzielinę, która zawiera komórki błony śluzowej z nabłonka szyjki macicy. Po zabezpieczeniu pobranego materiału przez osobę robiącą wymaz, próbka trafia do oceny przez cytologa.

Leczenie raka szyjki zawsze dobierane jest indywidualnie

Im szybciej rak szyjki macicy zostanie wykryty, tym kobiety mają lepsze rokowania. Ponad 99 proc. przypadków przedinwazyjnego raka szyjki macicy można całkowicie wyleczyć. Podobnie jak w przypadku innych nowotworów rokowania raka szyjki macicy zależą od ogólnego stanu zdrowia pacjentki, wieku, obecności przerzutów.

Wybór metody leczenia jest zależny od zaawansowania nowotworu i zawsze ustalany indywidualnie. Dobór terapii jest także uzależniony od planów rozrodczych kobiety i innych schorzeń, z jakimi się zmaga. W standardzie leczenia raka szyjki macicy znajdują się metody takie jak:

  • operacja przeprowadzona metodą klasyczną; chirurgiczne opcje leczenia zwykle stosuje się u kobiet, u których nowotwór szyjki macicy został zdiagnozowany we wczesnym stadium rozwoju i zwykle ma mniej niż 4 cm wielkości i nie zdążył jeszcze objąć tkanek sąsiednich tzw. przymacicz; operacje metodą laparoskopii czy robotem mają większe ryzyko nawrotu nowotworu co potwierdziło badanie kliniczne LACC;
  • radioterapia – stosowana jako samodzielna metoda leczenia w lokalnie zaawansowanym nowotworze; niekiedy jest wykorzystywana również jako leczenie uzupełniające po operacji w przypadku, gdy występują określone niekorzystne czynniki ryzyka wynikające z badania histopatologicznego po wykonanym zabiegu;
  • chemioterapia – po tę formę leczenia zazwyczaj sięga się w przypadku choroby przerzutowej (rozsianej);
  • leczenie skojarzone, czyli łączące kilka wyżej wymienionych metod, stosuje się w przypadkach zaawansowanego nowotworu.

"Raka szyjki macicy możemy zamieść pod dywan"

Dzięki szczepieniom i regularnym badaniom profilaktycznym takim jak cytologia i jeszcze skuteczniejszym - testom molekularnym, umieralność na nowotwór szyjki macicy w wielu krajach uległa wyraźniej redukcji. - W Polsce profilaktykę mamy bardzo dobrze wypracowaną. Właściwie raka szyjki macicy możemy zamieść pod dywan. Obie formy profilaktyki w przypadku raka szyjki macicy są skuteczne, ale zarówno by realizować profilaktykę pierwotną, jak i wtórną, potrzebna jest właściwa edukacja, zainteresowanie osób, które powinny korzystać z programów profilaktycznych i lepsza organizacja systemu – podkreśla prof. Mariusz Bidziński.

Specjalista zaznacza, że w Polsce edukacja zdrowotna w szkołach nie jest wystarczająco dobrze prowadzona. - Elementy prozdrowotne są mało rozpowszechniane – tłumaczy prof. Bidziński. Lekarz podkreśla, że właśnie to są główne czynniki, które muszą ulec poprawie, by rzeczywiście zmniejszyć liczbę chorych kobiet na raka szyjki macicy.

Edukacja dzieci to jedno, ale potrzebna jest także edukacja odpowiednich osób, a konkretnie grupy wysokiego ryzyka, które stanowią kobiety niekorzystające z badań profilaktycznych. Te osoby są jakby "poza systemem", ponieważ nie stosują żadnej profilaktyki i to właśnie do nich powinny być adresowane wszelkie działania zapobiegawcze związane z rozwojem nowotworu szyjki macicy. - Jeśli spytamy panią z grupy ryzyka, kiedy była ostatni raz na badaniu cytologicznym, to często pojawia się odpowiedź, że 10-15 lat temu, a zdarzają się kobiety, które nie wiedzą, czym jest cytologia. Dlatego nacisk powinien być kładziony na tę grupę osób – zaznacza prof. Bidziński.

Prof. Bidziński tłumaczy, że kluczowe jest właśnie docieranie do tej grupy kobiet, ale by to zrobić, należy wiedzieć, gdzie te osoby się znajdują. - Wiadomo, że siłą nie zaciągniemy na badanie cytologiczne czy mammograficzne żadnej kobiety, ale możemy starać się je przekonać do profilaktyki np. poprzez pielęgniarki i położne środowiskowe z POZ – dodaje Konsultant Krajowy w Dziedzinie Ginekologii Onkologicznej. Ekspert zauważa również problem w samym systemie, który powinien być bardziej przyjazny i przejrzysty dla pacjenta.

- Dzisiaj nie wygląda to najlepiej, ponieważ często obserwuję, że część pacjentek otrzymuje wynik cytologii i to już po stronie chorej jest znalezienie placówki, która będzie ją leczyć – wyjaśnia ekspert. Ginekolog podkreśla, że obecnie często badane są te same osoby, a kobiety "spoza systemu" zazwyczaj kwalifikują się do leczenia onkologicznego.

Prof. Mariusz Bidziński zauważa także kolejny problem, którym jest brak odpowiedniej rejestracji. – Takowa mogłaby być prowadzona w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, bo to właśnie tam powinna zaczynać się profilaktyka, a nie w szpitalu. Powinniśmy wiedzieć kogo mamy badać. Musimy również bardziej stawiać na jakość wykonywania badań i ich ocen, bo obserwujemy przypadki kobiet, który miały regularnie wykonywaną cytologię, a i tak rak się u nich rozwinął – wyjaśnia.

- To jest długi proces, bo gdy dzisiaj rozmawiamy z politykami, to oni pytają o efekty krótkoterminowe, a to nie zadziała w pół roku, tylko wyniki zaobserwujemy za kilkanaście lat, ale by poprawić sytuację, już dziś musimy coś robić – podkreśla prof. Mariusz Bidziński.