Lustro staje się dla nich najgorszym wrogiem. Zespół Quasimodo rujnuje im życie | #MEDetektyw
Dla tych osób lustro jest wrogiem. Stojąc przed nim, doszukują się defektów swojej urody lub wymyślają mankamenty, które nie istnieją. To właśnie zespół Quasimodo wywołuje w nich obsesję na punkcie wyglądu. - Mają w sobie rozbuchanego, agresywnego krytyka wewnętrznego, który tak szybko nie odpuszcza – mówi psycholog Katarzyna Kucewicz. Niestety, przekonanie o brzydocie własnego ciała może doprowadzić do tragicznych skutków. Skąd czerpać siłę do walki z tym zaburzeniem?
Spis treści
- Zespół Quasimodo - urojona brzydota przejmuje kontrolę nad życiem
- Obsesja piękna w social mediach
- Niszczą nas własne defekty w wyglądzie
- Zespół Quasimodo - skąd się bierze?
- Zespół Quasimodo - na te objawy warto zwrócić uwagę
- Zespół Quasimodo - jak wygląda leczenie?
- Jak pokochać swoje ciało? Eksperci podpowiadają
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) co czwarta osoba na Ziemi doświadczy w którymś momencie życia zaburzeń psychicznych lub neurologicznych. Obecnie ponad 450 milionów światowej populacji zmaga się z różnymi problemami natury psychicznej, które negatywnie oddziałują na ich nastrój, myślenie i zachowanie.
Zespół Quasimodo - urojona brzydota przejmuje kontrolę nad życiem
Ludzki umysł stanowi największą oraz najbardziej fascynującą i tajemniczą zagadkę dla naukowców. Aby odkryć, jak złożone jest centrum całej świadomej i nieświadomej psychiki, warto przyjrzeć się zespołowi Quasimodo. Nazwa tego zaburzenia nawiązuje do bohatera kultowej powieści "Dzwonnik z Notre Dame" napisanej przez francuskiego pisarza i poetę Victora Hugo.
Prawie każdy z nas kojarzy tą postać literacką. Przygarbiony i kulawy Quasimodo obdarzony wyjątkową urodą mieszka w dzwonnicy przy Katedrze Najświętszej Marii Panny w Paryżu. Ukrywa się przed ludźmi z powodu swojego wyglądu, choć w jego wnętrzu drzemie piękne i dobre serce.
Na jego cześć zostało właśnie nazwane cielesne zaburzenie dysmorficzne (ang. body dysmorphic disorder). Zespół Quasimodo polega na tym, że osoba wyolbrzymia defekty cielesne, ma urojenia związane z wyglądem oraz przekonana jest o swojej brzydocie, z którą czuje się bardzo niekomfortowo. Defekty w aparycji odbijają znaczne piętno na jej psychice, tym bardziej że dążenie do idealnego kanonu piękna stało się jednym z kluczowych priorytetów współczesnych czasów.
Obsesja piękna w social mediach
Trudno nie odnieść wrażenia, że w erze cyfrowej media społecznościowe stały się wszechobecnym elementem codziennego życia. Nie pozostawiają one bez wpływu na nasze samopoczucie. Każdego dnia kreujemy swój wizerunek i regularnie dzielimy się wydarzeniami z życia. Publikujemy miliony wpisów i zdjęć oraz śledzimy profile influencerów, którzy wydają się wyglądać perfekcyjnie i żyją niczym jak w bajce. Stosujemy filtry upiększające, by między innymi wybielić zęby, wygładzić skórę czy udoskonalić nos.
Psycholog Katarzyna Kucewicz zwraca uwagę, że obecnie ludzie nie chcą wyglądać jak naturalne piękności. - Kiedyś pacjenci przychodzili do kliniki medycyny estetycznej ze zdjęciem Angeliny Jolie, a dziś pokazują swoją fotografię cyfrową po obróbce w programie komputerowym. Mówią lekarzowi, że "tak właśnie chcą wyglądać" – wskazuje.
Stosowanie aplikacji upiększających staje się potencjalnym źródłem zagrożenia istotnie wiążącym się z samooceną. – To, co powiem, będzie niepopularne i z tak zwanej "grubej rury", ale uważam, że nie ma większego przekleństwa dla zdrowia psychicznego niż social media i porównywanie się tam do innych osób. Jednym z następstw jest tak zwana dysmorfofobia, czyli właśnie zespół Quasimodo - podkreśla w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie trener mentalny Jakub B. Bączek.
Niszczą nas własne defekty w wyglądzie
- Kompleksy ma każdy z nas, nawet blond przystojniak z sześciopakiem i modelka bikini. Tyle że w większości przypadków, to nie rujnuje naszego życia społecznego i zdrowia. Po prostu nie lubimy oglądać się w lustrze nago albo naśmiewamy się z własnych stóp z platfusem. W zespole Quasimodo pacjent posuwa się znacznie dalej. Wydaje fortunę na chirurgię plastyczną, unika ludzi, a niekiedy nawet dokonuje zamachu samobójczego. Inaczej mówiąc, ogląda swoje życie jak przez brudną szybę i nie ma poczucia, że przyszłość daje powody do optymizmu - dodaje.
Ludzie obrastają w kompleksy na tle różnych części ciała. Psycholog Katarzyna Kucewicz mówi, że przychodzą do jej gabinetu pacjentki, które najczęściej nienawidzą swojego brzucha, nosa czy nóg. – Mają w sobie rozbuchanego, agresywnego krytyka wewnętrznego, który tak szybko nie odpuszcza. Znam takie przypadki, że kobieta zoperowała sobie uszy, będące jej ogromnym kompleksem i po tej ingerencji chirurgicznej poczuła, że odzyskuje siebie. Bywa jednak tak, że niektóre kobiety po operacji plastycznej zaczynają widzieć więcej mankamentów w swoim ciele. Dlatego, że wspomniany krytyk szuka dalej powodów, by atakować i szukać kolejnych niedoskonałości w innych sferach życia – dodaje.
Mężczyźni również borykają się z kompleksami, które w mniejszy lub większy sposób wpływają na ich życie. Ekspert Jakub B. Bączek zwraca uwagę, że drobni panowie z płaską klatką piersiową i niewielką tkanką mięśniową mogą czuć się gorsi i mniej atrakcyjni.
– Większość mężczyzn przynajmniej raz w życiu zmierzyło też swojego członka i wygooglowało standardowe rozmiary dla danego kraju. Spora grupa panów panicznie boi się łysienia. Nie bez powodu kliniki przeszczepu włosów w Turcji cieszą się niesłabnącą popularnością wśród mężczyzn z Polski. Wzorce męskiego wyglądu są coraz bardziej wyśrubowane przez media społecznościowe. I niestety, czy tego chcemy, czy nie, wielu z nas się do tych wzorców porównuje – tłumaczy.
Zespół Quasimodo - skąd się bierze?
Ci, którzy cierpią na zespół Quasimodo, znajdują w sobie kolejne niedoskonałości za każdym razem, gdy spojrzą w lustro. Potrafią je wyolbrzymić do granic możliwości. Niezadowolenie z własnego ciała wyklucza ich z życia zawodowego i społecznego. Jak wskazuje psycholog, jest to bardzo specyficzny rodzaj zaburzenia.
– Przeglądanie mediów społecznościowych nie przyczynia się w 100 proc. do rozwoju zespołu Quasimodo. Tu chodzi o coś więcej, czyli nasze cechy osobowości (np. skłonność do wyolbrzymiania, nadmiernej szczegółowości, niskie poczucie własnej wartości), muszą predysponować do tego, by takie zaburzenie się w nas rozwinęło. Wygląd staje się wówczas głównym kryterium wartości. Jeśli mamy fundament pod samoocenę na bazie wyglądu, jest duża szansa, że może z niego wykiełkować ten syndrom - wyjaśnia psycholog Katarzyna Kucewicz.
Zespół Quasimodo - na te objawy warto zwrócić uwagę
Zespół Quasimodo pojawia się najczęściej w okresie dojrzewania. Nastolatki szczególną uwagę zwracają na wygląd. Oceniają przez jego pryzmat nie tylko siebie, ale także innych. Czynnikami wyzwalającymi zaburzenie - oprócz predyspozycji genetycznych – mogą być uwarunkowania środowiskowe.
- Na przykład to, że rodzic piętnuje dziecko, nie chwali, tylko na każdym kroku wytyka mu, że robi coś źle. Zamiast skomplementować makijaż córki, powie: "za mocno się pomalowałaś". Gdy młoda osoba ciągle słyszy, że nie dość wygląda, zaczyna sama uwewnętrzniać ten głos. Wypatruje w sobie nieprawidłowości, której nie lubi. Pod wpływem złego nastroju i dużego stresu wpada w obsesję na punkcie na przykład nosa. Nie skupia się na całej twarzy, jedynie widzi jedną część ciała. Tak tunelowe patrzenie na siebie sprawi, że zawsze w tej soczewce będzie skupiać się na nosie i może pogłębić zespół Quasimodo – wyjaśnia psycholog.
Wyróżnia się trzy kluczowe objawy tego syndromu:
- Ciągłe zamartwianie się – pacjent wynajduje mankamenty (np. trądzik, gabaryty nosa, kształt twarzy czy cienkie i słabe włosy) niewidoczne dla innych. Wstydzi się swojego wyglądu, więc zgłasza się po pomoc do dermatologów, lekarzy medycyny estetycznej i chirurgów plastycznych. Często trafia pod skalpel i bywa tak, że nie jest usatysfakcjonowany efektami zabiegów
- Wiecznie niezdecydowana/-y – taka osoba ma duży problem z podjęciem decyzji, na przykład potrafi bardzo długo myśleć nad tym, w co się ubrać, by nie uwidocznić bardziej tych defektów.
- Obsesje - chorego prześladują ciągle powracające, natrętne myśli dotyczące wyimaginowanych wad, z którymi sobie nie radzi. Potrafi unieważnić całą swoją osobę z powodu jednej niedoskonałości. Kiedy porównuje swoje cechy wyglądu z innymi, najczęściej jego jakość życia ulega pogorszeniu. Staje się introwertykiem i odmawia wychodzenia z domu. Unika wszelkich interakcji społecznych oraz wszelkich sytuacji, gdzie mógłby zostać poddany ocenie, co pogłębia w nim uczucie własnej bezwartościowości, byle jakości.
Zespół Quasimodo - jak wygląda leczenie?
Leczenie zespołu Quasimodo musi być ukierunkowane na leżącą u podstaw patologię psychiatryczną i wymaga interwencji specjalisty. - Kiedy widzimy, że pacjent ma zdezorganizowane życie codzienne, unika ludzi, izoluje się i popada w używki, które chwilowo pozwalają zapomnieć o kompleksach, ale jednocześnie osaczają i otumaniają, nie wahałbym się ani chwili, żeby inspirować osobę z zespołem Quasimodo do wizyty psychiatrycznej. Oczywiście nie możemy do tego zmusić (to zresztą działa najczęściej kontrskutecznie), ale warto o tym porozmawiać i życzliwie nakierować osobę, na której nam zależy, by się na taką wizytę umówiła – wyjaśnia Bączek.
Pomocna dla osoby z obsesją na punkcie wyglądu może okazać się terapia poznawczo-behawioralna lub praca z trenerem mentalnym. Jak zaznacza ekspert, zdarzają się też sytuację, gdzie konieczne jest włączenie leków.
Jak pokochać swoje ciało? Eksperci podpowiadają
Walka z kompleksami nie należy do tych łatwych, ale należy ją podjąć. Zwycięstwo warte jest swojej ceny. Co zatem zrobić, by w końcu pokochać swoje ciało? Zdaniem specjalistów akceptacja niedoskonałości w wyglądzie to długi, kilkuetapowy proces, a nie zadanie do wykonania z dnia na dzień.
– Ważne w nim jest, by dać sobie szansę na poznanie siebie, otoczenie siebie miłością, czułością i troską. To czas, by zmienić wewnętrzny, krytyczny głos na ten wspierający i przyjacielski. Warto doceniać siebie za drobiazgi, warto chwalić siebie, mówić sobie dobre rzeczy oraz pokrzepiać siebie na duchu. Co ważne, warto na co dzień być dla siebie życzliwym/-ą oraz traktować siebie, tak jakbyśmy chcieli, żeby nas matka wspierała – mówi psycholog Katarzyna Kucewicz.
Na koniec ekspert Jakub B. Bączek apeluje, by więcej uwagi poświęcać na to, co w nas piękne. – Nawet jeśli brzmi to, jak banał, odważę się, bo w to wierzę: każdy z nas jest wyjątkowy w swoim rodzaju. Pamiętajmy o tym! – kwituje
Zobacz także inne artykuły z cyklu #MEDedektyw:
- "Panowie, badajcie się!" – wzywa onkolog. Na raka piersi chorują też mężczyźni, ale to wciąż tabu
- Zespół "rozpuszczającej się twarzy". Choroba Parry’ego-Romberga dotyka głównie dzieci
- Nazywają ich "superbohaterami", bo w ogóle nie czują bólu. Ale to nie "dar", a rzadka chorobav
- Brzmi jak bajka, ale zamienia życie w koszmar. O syndromie Alicji w Krainie Czarów mało kto wie
- Hałaśliwe omamy brutalnie wyrywają ich ze snu. Zespół eksplodującej głowy "budzi wielki niepokój
- Jedzą sofy, pościel, kamienie. Zaburzenie zagraża ich życiu, ale nie mogą przestać
- Gdy przyjdzie atak, ból rozsadza im głowę. Ta rzadka choroba nieleczona prowadzi do śmierci
- Wpadają w sidła "choroby miłości". Zespół Adele to życie w niebezpiecznym świecie iluzji