Jak Jezus umarł na krzyżu? „Krótkie trwanie agonii można tłumaczyć torturami”
Wielkanoc – najważniejsze święto w tradycji chrześcijańskiej – upamiętnia zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Zanim jednak, według Ewangelii, pokonał śmierć, został zdradzony, osądzony, ubiczowany, a następnie ukrzyżowany – co stanowiło jedną z najbardziej brutalnych form egzekucji starożytnego świata. Czy Jezus naprawdę umarł na krzyżu? Jak długo trwała jego agonia? Co stało się z jego ciałem po śmierci? Co na ten temat mówi Biblia, a co współczesna nauka? O ukrzyżowaniu Jezusa – z perspektywy religii i nauki – rozmawiamy z filozofem i teologiem, dr. Mateuszem Kusio.

Katarzyna Głuszak, Poradnik Zdrowie: Śmierć Jezusa na krzyżu oraz wcześniejsze doświadczenie tortur, budzą wiele emocji, ale też kontrowersji, związanych m.in. z różnicami w przekazach poszczególnych ewangelistów, ale też innych źródeł historycznych. Stąd też rodzą się pytania:
Czy możemy wiedzieć, jak właściwie Jezus był przybity do krzyża? Tradycja wskazuje na gwoździe w dłoniach. Ale pojawiają się też opinie, że w tamtych czasach gwoździe wbijano w nadgarstki lub nawet przywiązywano skazańca za nadgarstki.
Spotkałam się też z opinią, że przybicie za dłonie byłoby niewłaściwe, ponieważ delikatna struktura kości i tkanek dłoni szybko uległaby rozerwaniu i skazaniec pod wpływem ciężaru ciała oderwałby się od krzyża. Więc czy można to określić, na podstawie dostępnych przekazów?
dr Mateusz Kusio: Ewangelie kanoniczne, które jak jedyne przekazują jakiekolwiek szczegóły ukrzyżowania Jezusa z Nazaretu, nie precyzują, jak z technicznego punktu widzenia ono wyglądało. W Ewangelii św. Jana (J 20,25) rany Jezusa opisane są jako będące „w dłoniach”, ale raczej nie jest to zamierzone jako opis ściśle anatomiczny.
Inne źródła historyczne z tego okresu też nie opisują, gdzie dokładnie wbijano gwoździe skazańcom. Co więcej, nie jest pewne, że używano do tego gwoździ, ręce mogły być po prostu wiązane.
Sprawa ma się trochę inaczej z tym, jak do krzyża przytwierdzony były nogi. W 1968 r. w czasie wykopalisk we wschodniej Jerozolimie znaleziono ossuarium, czyli pojemnik na kości, zawierające szczątki, zgodnie z inskrypcją, Jechohanana syna Hagkola, datowane na pierwszy wiek n.e. i przechowywane w Muzeum Izraela w Jerozolimie). Wśród nich była przebita gwoździem kość piętowa.
Jest to jedyna znana nauce pozostałość po osobie ukrzyżowanej w starożytności, choć ta forma kary śmierci nie była wcale rzadkością. Analiza anatomiczna kości Jechohanana wskazuje na to, że stopy przybijane były osobno, najprawdopodobniej po obu stronach pionowego pala (po łacinie zwanego stipes).

Ryzyko oderwania się ciała od krzyża było ograniczone faktem, że nogi niektórych skazańców spoczywały na podpórce (znanej jako suppedaneum).
Wiadomo to przede wszystkim dzięki tzw. graffiti Aleksamenosa, wyrytym na kamiennej ścianie w Rzymie ok. roku 200. Stanowi ono karykaturę wierzeń chrześcijańskich i przedstawia człowieka stojącego przed krzyżem, na którym wisi postać z głową osła.
Towarzysząca graffiti inskrypcja głosi „Aleksamenos czci swojego boga”. Co istotne, pod nogami oślogłowego skazańca znajduje się podpórka. Wraz z małą poprzeczną belką, symbolizującą tabliczkę z literami INRI, stanowi wyróżnik krzyżów w tradycji prawosławnej.

Jezus umierał na krzyżu przez ok. 6 godzin, według obliczeń na podstawie danych m.in. z Ewangelii. To relatywnie krótko, jeśli wziąć pod uwagę przekazy historyczne, wskazujące na to, że niektóre osoby skazane na karę śmierci na krzyżu, umierały nawet kilka dni, np. wskutek uduszenia, wycieńczenia itd. Czy można określić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci Jezusa?
Ewangelia Marka, uznawana przez biblistów za najstarszą, podaje, że Jezusa ukrzyżowano około dziewiątej rano, a umarł on około trzeciej po południu (Mk 15,25.34).
Jeżeli wierzyć przekazowi Janowemu, to dwaj przestępcy ukrzyżowani wraz z Jezusem żyli dłużej i trzeba było im łamać nogi, najprawdopodobniej po to, by pod ciężarem swoich ciał szybciej się udusili. Dzięki temu ich zwłoki można było pochować przed szabatem, co nakazywało prawo żydowskie (Księga Powtórzonego Prawa 21,23), które Rzymianie z przyczyn politycznych respektowali.
Relatywnie krótkie trwanie agonii Jezusa można tłumaczyć torturami, jakim został wcześniej poddany oraz fizycznemu wycieńczeniu. Jego śmierć mogła być spowodowana tak powolnym uduszeniem, jak i wykrwawieniem, chociaż przekazy ewangeliczne, które nie są tekstami medycznymi, są wysoce nieprecyzyjne w tej materii.
5 częstych dolegliwości trawiennych w święta. Tak sobie szybko poradzisz
Jezus przed ukrzyżowaniem został m.in. chłostany i pobity. Czy mając świadomość narzędzi do bicia i tortur, stosowanych w tamtych czasach oraz wiedzę o biblijnych przekazach, można określić jakich obrażeń doświadczył Jezus?
O rzymskich narzędziach tortur wiemy bardzo niewiele, nie są mi znane żadne zachowane przykłady archeologiczne. Do bicia ludzi i zwierząt używano tak zwanego flagrum (lub też flagellum), bicza lub też precyzyjniej knuta, czyli kilku rzemiennych pasków na drewnianej rękojeści.
Biczowanie jako kara prowadzi przede wszystkim do płytkich ran na plecach, utraty kawałków tkanki i obfitego krwawienia. Poza chłostą, której Jezus został poddany według ewangelistów Mateusz (27,26), Marka (15,15) i Jana (19,1), Jezus był również bity w czasie przesłuchania przed Sanhedrynem (Mt 26,67, Mk 14,65, Lk 22,63, J 18,22) i nosił nad głowie koronę cierniową (Mt 27,29, Mk 15,17, J 19,2.5), co mogło prowadzić do wstrząśnienia i dodatkowego krwawienia.

Wiadomo, że Jezus niósł krzyż - lub według niektórych przekazów samą belkę – czy można zweryfikować, co niósł?. Jaki był to ciężar? Czy skatowany człowiek był w stanie to wnieść? W przypadku Jezusa są przekazy, że Szymon Cyrenejczyk w tym pomagał.
Ewangelie podają, że Jezus niósł stauros, co jest zwyczajowo tłumaczone jako „krzyż”, ale nie jest to określenie precyzyjne, ponieważ to greckie słowo, tak jak jego łaciński odpowiednik crux, może oznaczać po prostu pal lub też jedną z części krzyża złożonego z belki pionowej i poziomej. To właśnie tę drugą, znaną jako patibulum, kazano czasami skazanym nieść na miejsce kaźni.
Do naszych czasów zachowała się inskrypcja z Puteoli nieopodal Neapolu, pochodząca prawdopodobnie z późnego I w. p.n.e., regulująca praktyki pogrzebowe na terenie miasta. Czytamy w niej: „Ktokolwiek zechce wymierzyć karę niewolnikowi lub niewolnicy na własny koszt […] podwykonawca wymierza ją w następujący sposób: jeżeli chce, by niewolnik przyniósł patibulum do krzyża, to podwykonawca ma zapewnić pale, więzy, bicze i biczowników.”
Tekst łaciński jest nie do końca jasny, ale pewne jest, że w tym konkretnym przypadku niesiona była tylko belka poprzeczna. Mogła ona ważyć kilkadziesiąt kilogramów, podczas gdy cała konstrukcja byłaby przynajmniej dwukrotnie cięższa.
Uprzednio skatowany już Jezus musiał mieć trudności z niesieniem nawet takiego ciężaru, co sugerują ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz, nadmieniając postać Szymona z Cyreny (miasta w dzisiejszej wschodniej Libii, a więc przybysza), wracającego z pola, którego rzymscy żołnierze przymuszają do pomocy Jezusowi. Było to zgodne z rzymskim prawem, które w ramach tzw. angarium nakazywało pomoc żołnierzom w transporcie potrzebnych materiałów, przesyłek i depesz.
Jak w tamtych czasach chowano ciało, w co owijano, jak zagrzebywano, bo jak wiadomo z przekazów, Jezus wstał z grobu, który był zasłonięty kamieniem. Czy to była powszechna praktyka, że nie był pogrzebany w ziemi?
Jezus został pochowany zgodnie z prawem i obyczajem żydowskim typowym dla tego okresu. Ewangeliści są zgodni, że jego ciało po zdjęciu z krzyża zostało owinięte w całun. Znany na pewno czytelnikom i czytelniczkom Całun Turyński, relikwia mająca być rzekomo właśnie tą tkaniną, został w ciągu ostatnich kilku dekad przebadana na wiele różnych sposobów i badania izotopem C14 wykazały, że najprawdopodobniej pochodzi dopiero ze średniowiecza.
U Marka i Łukasza w niedzielny poranek, po szabacie, kobiety udają się do grobu, by namaścić ciało Jezusa, czego nie zdążyły zrobić w piątek. U Jana, Nikodem dostarcza zawrotną ilość mieszaniny mirry (żywicy balsamowca) i aloesu – ok. 50 kilogramów (J 19,39)! – zaraz po zdjęciu Jezusa z krzyża.
Namaszczenie miało zapobiec zbyt szybkiemu rozkładowi i roznoszeniu się towarzyszących mu odorów. Nie wiemy, jak powszechna była to praktyka – dostępne nam źródła wskazują, że była domeną ludzi majętnych, a wręcz władców.W Judei, której częścią była Jerozolima, dominowały pochówki w jaskiniach lub specjalnie wykutych grotach, gdzie ciało składano na jednej z wielu nisz (loculi), po czym wejście do groty blokowano, np. właśnie głazem.
Grobowce takie zawsze znajdowały się poza granicami osiedli ludzkich ze względów sanitarnych oraz religijnych (zwłoki ludzkie w prawe żydowskim są nośnikiem nieczystości rytualnej). Pochówki ziemne w Palestynie nie były częste. Praktykowano również tzw. pochówek powtórny, kiedy to po kilku latach kości z niszy zbierano do specjalnego pojemnika, tj. ossuarium, niekiedy opatrzonego inskrypcją zawierającą imię zmarłego oraz geometrycznymi zdobieniami.
W takim właśnie ossuarium znaleziono szczątki ukrzyżowanego Jechohanana, o którym mowa była wyżej. Inny przykładem tej praktyki jest tzw. „ossuarium Kajfasza”, które mogło należeć do arcykapłan przewodniczącego procesowi Jezusa przed Sanhedrynem. Zwyczaj powtórnego pochówku zanikł wraz z przemianami w religii żydowskiej po zniszczeniu Świątyni Jerozolimskiej w roku 70 n.e.


Dr Mateusz Kusio studiował filozofię i teologię na University of Oxford. Następnie odbył staże podoktorskie na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie oraz na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie pracował nad nową edycją dzieł wczesnochrześcijańskiego poety łacińskiego Kommodiana, która ukaże się nakładem Oxford University Press w 2025 roku.
Obecnie jest badaczem na Wydziale Teologii i Religioznawstwa Katolickiego Uniwersytetu w Leuven w Belgii. Zajmuje się przede wszystkim literaturą i historią wczesnych chrześcijan. W roku 2020 opublikował książkę The Antichrist Tradition in Antiquity („Tradycja o Antychryście w starożytności”).