Za szybko na świecie. "Każdy gram na wagę złota"

Pierwsze miesiące i lata życia dziecka urodzonego przed 36-37 tygodniem ciąży to często ogromne wyzwanie dla lekarzy. Ale walka o życie i zdrowie wcześniaka nie kończy się wraz z wypisem do domu – przejmują ją rodzice. Z jakimi wyzwaniami muszą się mierzyć i o czym muszą pamiętać, by maluch miał szansę na zdrowe życie? O tym w najnowszym odcinku programu Gadaj Zdrów rozmawiamy z Magdaleną Sadecką-Makaruk, współzałożycielką Fundacji Wcześniak Rodzice-Rodzicom oraz Małgorzatą Wójcik, redaktor naczelną serwisu MjakMama.pl.

29 tydzień, połowa siódmego miesiąca – właśnie wtedy na świat przyszedł Joachim, syn Magdaleny. - Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, bo szykowałam się na wesele znajomych. Byłam w kościele na ślubie, potem wybieraliśmy się do restauracji. Mój mąż był świadkiem, więc z młodymi pojechał robić zdjęcia, ja czekałam w samochodzie. Jednak zamiast na kolację weselną dojechałam na izbę przyjęć. Tego samego dnia wieczorem urodził się mój syn. To było kompletne zaskoczenie, bo absolutnie nic nie wskazywało, że tego dnia zostanę mamą - wspomina Magdalena.

Pierwsze dni były trudne. - Nic nie wiedziałam o wcześniakach, bo nie było zagrożenia, że urodzę za wcześnie - mówi. - 20 lat temu nie było smartfonów, leżąc w szpitalu nie mogłam poczytać o wcześniakach. Był tylko personel medyczny. W szpitalu spędziłam z Joachimem 5 tygodni, ale z perspektywy czasu myślę, że miałam szczęście, bo mogłam spełniać potrzeby dziecka, uczestniczyć w jego dojrzewaniu - dodaje.

Rozwój wcześniaka jest wielką niewiadomą i rodzice potrzebują czasu, ale też muszą uzbroić się w cierpliwość. - To normalne, że czasem jest krok do przodu, a potem dwa kroki do tyłu. Trzeba nabrać dystansu i nie dać się zwariować, ale na początku to niezwykle trudne - przyznaje Magdalena. - Trudno jest patrzeć na własne dziecko owinięte kablami, podłączone do sondy. Nie tak sobie wyobrażamy nasze macierzyństwo - podkreśla.

- Kobiety bardzo boją się porodu przedwczesnego - potwierdza Małgorzata Wójcik. A te, które urodziły wcześniaka, bardzo często szukają wsparcia nie tylko u lekarzy, ale też u innych mam, chociażby na portalach społecznościowych. - Lekarz nie powie, na przykład gdzie kupić ubranka w rozmiarze 40. To niesamowita pomoc i baza wiedzy dla mam wcześniaków - podkreśla Małgorzata Wójcik

Magdalena przyznaje, że wcześniaki mają wiele problemów zdrowotnych. W przypadku jej syna było podobnie. - Joachim ważył 1600 gramów i okazuje się, że to było bardzo dużo, bo są dzieci, które ważą 500 gramów i mieszczą się w męskiej dłoni. Został podłączony do respiratora, dojrzewały mu płuca, ruszyły nerki - cieszyłam się z rzeczy, które przy dzieciach urodzonych w terminie wydają się naturalne - wspomina. Jak dodaje, wcześniaki po porodzie nie mają tkanki tłuszczowej, są szczuplutkie, ich skóra jest przezroczysta i dwa razy cieńsza, niż skóra dziecka urodzonego o czasie. Niezwykle ważna jest więc pielęgnacja i troska, jedną z kluczowych kwestii są odpowiednie pieluszki. Takie zaprojektowali eksperci marki Pampers. Pieluszki Pampers Preemie Protection stworzone zostały z myślą o specjalnych potrzebach dzieci przedwcześnie urodzonych i są przeznaczone dla wcześniaków ważących nawet mniej niż 500 g. Pieluszki przekazywane są nieodpłatnie przez firmę Procter & Gamble, właściciela marki Pampers do szpitali z oddziałami neonatologii o trzecim stopniu referencyjności. Do tej pory przekazanych zostało w Polsce ponad 2 300 000 sztuk pieluszek Pampers Preemie Protection.

Magiczną granicą, na którą czekają rodzice, są dwa kilogramy - taka waga daje nadzieję, że wkrótce dziecko zostanie wypisane do domu. Wtedy jednak walka o zdrowie wcale się nie kończy. Czy trudno znaleźć specjalistę lub ośrodek, w którym dziecko uzyska fachową pomoc? Dlaczego rodzice wcześniaków powinni znać termin "kangurowanie"? W jaki sposób dbać o takiego malucha i co jest najtrudniejsze w codziennej opiece i pielęgnacji? Rozmawiamy o tym w najnowszym odcinku Gadaj Zdrów. Zapraszamy!