„Wziąłem krzyż ze ściany, zacząłem płakać jak bóbr”. Mariusz jest niepijącym alkoholikiem
Alkoholizm to choroba, która dotyka wielu Polaków. Statystyki są zatrważające. Blisko 8% z nas sięga po alkohol codziennie, a aż 80% spożywa go okazjonalnie. I to przy aprobacie pozostałych, co pokazuje, jak głęboko zakorzeniony w społeczeństwie jest to nałóg. W programie „Gadaj Zdrów” poznajemy historię Mariusza, który przeszedł drogę od uzależnienia do trzeźwości, a teraz chce pomagać innym w prowadzeniu lepszego życia bez alkoholu.
Mariusz zmaga się z chorobą alkoholową. „Alkohol był w domu od zawsze”
– Z alkoholem, można powiedzieć, że się urodziłem, bo u mnie w domu cały czas tak naprawdę był. Mimo że początkowo sam go nie spożywałem, to był on obecny na różnych imprezach czy świętach. Dla mnie było to normalne, że alkohol po prostu jest – opowiada Mariusz, gość najnowszego odcinka „Gadaj Zdrów”.
– Od 16. roku życia, niestety, sam zacząłem próbować. Zaczęło się od piwa, później, gdzieś tam na imprezach, piłem wódkę, whisky. Można powiedzieć, że to się z czasem nasilało. Jak zacząłem pracować, to każdy weekend był okraszony imprezą. Można powiedzieć, że zacząłem szukać sobie towarzystwa, żeby nie pić samemu – dodaje.
„Na 365 dni nie piłem może z 40”
Z czasem problemy Mariusza zaczęły przybierać na sile. Zanim zdał sobie sprawę z tego, że potrzebuje pomocy, musiało jednak wydarzyć się coś nieoczekiwanego
– Zaczęło się w momencie, kiedy rozpocząłem pracę w branży nieruchomości. Pojawiły się pierwsze fajne pieniądze, pomyślałem: trzeba to uczcić. Pojawiało się coraz więcej spotkań, coraz więcej alkoholu się przelewało. W pewnym momencie zacząłem pić sam. Piwa były na porządku dziennym, później doszły do tego „małpki”. Żona mi wtedy powiedziała: „Mariusz, ja mam zaznaczone w kalendarzu dni, kiedy ty nie piłeś i nie ma ich dużo”. Faktycznie tak było, bo na 365 dni nie piłem może z 40. I pamiętam, to mnie tak uderzyło, pomyślałem sobie: ona to liczyła – wspomina Mariusz.
– Momentem kulminacyjnym było, kiedy mojej żony nie było w domu. Ja byłem sam, podchmielony, na balkonie śpiewałem piosenkę maryjną, której nauczyła mnie mama. Potem wziąłem wielki krzyż ze ściany, zacząłem płakać jak bóbr i poszedłem z nim spać. Kiedy wstałem na drugi dzień, postanowiłem, że przez rok nie piję. Ale ten rok nie był do końca trafnym określeniem… – relacjonuje nasz rozmówca.
Jak wyjść z alkoholizmu? „Uznanie problemu to pierwszy krok”
Jak podkreśla doktor Bogdan Latecki, psychiatra z kliniki PsychoMedic, zauważenie problemu jest kluczowym krokiem w kierunku trzeźwości. Wiele osób, które zmagają się z uzależnieniem, nie dostrzega jego wpływu na swoje życie, relacje i zdrowie. Samo zauważenie, że alkohol stał się problemem, otwiera drzwi do dalszej pracy nad sobą i poszukiwania wsparcia, ale niestety nie wystarcza.
Uznanie problemu to pierwszy krok, ale samo w sobie nie prowadzi do rozwiązania. [...] Potrzebne są konkretne działania, takie jak terapia indywidualna lub grupowa, uczestnictwo w programach odwykowych, a także zmiana stylu życia. Trzeba również przygotować się na to, że proces wychodzenia z nałogu bywa długotrwały i wymaga dużej determinacji
– zaznacza dr Latecki.
Jak Mariuszowi udało się pokonać chorobę alkoholową? Jak i dlaczego chce pomagać innym? Kim jest wysoko funkcjonujący alkoholik? Na te i inne pytania odpowiadamy w najnowszym odcinku „Gadaj Zdrów"!