Dla wielu to największa blizna po nowotworze. Dr Jarosław Kaczyński: "Trzeba tego wymagać od lekarzy"
Wiadomość o chorobie nowotworowej zwykle jest ciosem, który spada znienacka. Myśląc o przyszłości, chory myśli przede wszystkim o tym, żeby wyzdrowieć. Warto jednak choć na chwilę zatrzymać galopujące myśli i pomyśleć o normalnym życiu po nowotworze, w tym o rodzicielstwie. Na zabezpieczenie płodności w związku z nowotworem decyduje się coraz więcej osób. W Polsce jedną z pierwszych była Ola, bohaterka najnowszego odcinka Gadaj Zdrów.
Nowotwory występują coraz częściej i atakują coraz młodsze osoby. Dzięki postępowi medycyny można je coraz skuteczniej leczyć. Jednak na skutek terapii onkologicznej może dojść do czasowej lub całkowitej niepłodności, która dla wielu osób jest największą blizną po chorobie. Medycyna jest już wtedy bezradna.
- Płodność można jednak zabezpieczyć jeszcze przed rozpoczęciem leczenia onkologicznego, co daje pacjentom nadzieję na posiadanie dziecka po leczeniu - podkreśla dr Jarosław Kaczyński, ginekolog-położnik i endokrynolog, jeden z prekursorów zabiegów tego typu w Polsce.
- Chęć zabezpieczenia płodności to żaden wstyd - mówi Aleksandra Dryzner, która zdecydowała się na taki zabieg w trakcie choroby nowotworowej. Choroba zaatakowała, gdy Ola wraz z mężem podjęła decyzję o drugim dziecku (jej historię opisaliśmy w tekście z cyklu #OnkoHero). - Pierwszy raz dowiedziałam się o tej możliwości od chirurga onkologa, u którego byłam na prywatnej konsultacji i konsultowałam plan leczenia. Zadał mi wtedy pytanie, czy myślę o drugim dziecku i powiedział o możliwości zabezpieczenia płodności. - wspomina Ola.
- Lekarz nie znał dalszych szczegółów, nie powiedział, gdzie się zgłosić i to ja musiałam odrobić tę pracę domową. Leżałam w szpitalu po mastektomii i szukałam informacji. To był 2016 rok, na polskich stronach temat onkopłodności niemal nie istniał, szukałam głównie na amerykańskich grupach wsparcia dla kobiet po raku piersi. Tam dowiedziałam się, że muszę w Polsce poszukać kliniki zajmującej się leczeniem niepłodności. - dodaje.
Jak podkreśla, słowa lekarza dały jej nadzieję nie tylko na drugie dziecko. - Gdy lekarz przy diagnozie informuje: proszę pomyśleć o zabezpieczeniu płodności, bo być może w przyszłości będzie chciała pani mieć dziecko, to jest to dla mnie komunikat, że rak nie jest wyrokiem, jest po nim przyszłość i lekarz widzi dla mnie szansę na normalne życie po chorobie. - mówi.
Ale nie wszyscy chorzy onkologicznie trafiają do lekarzy, którzy wiedzą, czym jest onkopłodność. I Ola, i dr Jarosław Kaczyński podkreślają zgodnie: w Polsce nadal najsłabszym punktem całego systemu nadal są niestety lekarze, którzy nie zawsze informują o takiej możliwości. A chora na raka kobieta w głowie ma zupełnie inne myśli. - Marzę o tym, żeby każda młoda pacjentka czy dziewczynka chorująca na raka jako jedną z pierwszych informacji otrzyma taką o możliwości zabezpieczenia swojej płodności. - przyznaje Ola.
- Choroba nowotworowa trwa, nie zaczęła się dziś i jutro się nie skończy, to bardzo długi proces - przypomina lek. Jarosław Kaczyński. - Od pacjentek nie można wymagać świadomości istnienia zabiegów zabezpieczających możliwość posiadania dzieci. Trzeba tego wymagać od lekarzy. - podkreśla ekspert. A Aleksandra apeluje: - Szukajcie tej wiedzy, bo ona jest już teraz dostępna na wyciągnięcie ręki.
Jak wyglądają zabiegi zabezpieczające płodność, gdzie można je wykonać i ile to kosztuje? Tego dowiecie się z najnowszego odcinka Gadaj Zdrów. Program powstał we współpracy z Fundacją Rak'n'roll, która wystartowała z kampanią promującą onkopłodność. Poradnikzdrowie.pl objął patronatem tę akcję. Zapraszamy do oglądania!