Choruje już 8 milionów Polaków. "Nie chodzi o kilogramy, chodzi o uratowanie życia"
Za rzadko diagnozowana, zbyt często lekceważona. Statystycznie każdy z nas zna przynajmniej jedną osobę, która choruje na otyłość. Z jakimi problemami zmagają się chorzy i lekarze, którzy ich leczą? O tym rozmawiamy w kolejnym odcinku Gadaj Zdrów. Gośćmi Eweliny Celejewskiej są chirurg bariatra, dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości oraz Katarzyna Głowińska, prezeska Fundacji na Rzecz Leczenia Otyłości FLO.
Ilu Polaków naprawdę choruje na otyłość? Dane mogą być niedoszacowane
Najprostsza definicja otyłości mówi, że jest to nadmierne nagromadzenie tkanki tłuszczowej, stwarzające zagrożenie dla zdrowia. Winą za otyłość od lat obarczane są osoby chore, którym zarzuca się lenistwo czy zaniedbanie. Tymczasem eksperci są zgodni: to poważna, przewlekła choroba o bardzo złożonej etiologii, niosąca za sobą groźne konsekwencje dla zdrowia i życia chorego. W Polsce zmaga się z nią co najmniej osiem milionów osób.
Co najmniej, gdyż dane te, jak wskazuje dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, mogą być zaniżone. - Badania oceniające częstość występowania choroby otyłościowej są bardzo trudne do przeprowadzenia. Zazwyczaj opieramy się na tak zwanych wynikach deklaratywnych, to znaczy badani deklarują, jaką mają masę ciała i jaki mają wzrost.
Jak przyznaje ekspert, wiele osób ma tendencję do zaniżania masy ciała i dodawania sobie kilku centymetrów, przez co wyniki są zafałszowane. - Dlatego nie wiadomo, ilu Polaków naprawdę choruje na otyłość. - podkreśla.
Zwłaszcza że nie zawsze jest ona widoczna. - Musimy pamiętać, że wiele osób choruje na otyłość niejako ukrytą, gdy masa ciała jest w miarę prawidłowa, ale dochodzi do nadmiernego nagromadzenia się tkanki tłuszczowej wewnątrzbrzusznej. Określa się to akronimem TOFI, thin outside – fat inside czyli szczupły na zewnątrz, ale wewnątrz otyły - dodaje dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł. Nieproporcjonalna ilość tkanki tłuszczowej zmagazynowana w jamie brzusznej, wokół narządów wewnętrznych i w ich środku również może doprowadzać do rozwinięcia się powikłań otyłości - podkreśla.
Ponad 200 powikłań choroby otyłościowej. Mogą skracać życie
Chorzy na otyłość mierzą się z wieloma problemami. Pod względem biologicznym to choroba taka sama jak nowotwory czy cukrzyca, gdyż dochodzi do zaburzeń w funkcjach organizmu lub do uszkodzenia jego struktury.
Zaburzenia homeostazy energetycznej sprawiają, że organizm chorego nie jest w stanie wyczuć, kiedy pobiera za dużo energii i zablokować tego procesu. Powikłania wynikające z samej choroby doprowadzają do poważnych konsekwencji zdrowotnych, w efekcie obniżają jakość życia i mogą je skracać. - Warto wiedzieć, że wszystkich powikłań choroby otyłościowej jest ponad 200 – komentuje dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł.
Mimo tego otyłość nadal jest w pewnym sensie chorobą przezroczystą - i dla wielu chorych, i dla ich otoczenia, wreszcie - dla pracowników ochrony zdrowia. Wie to dobrze Katarzyna Głowińska. - Choruję na otyłość od dzieciństwa, całe życie byłam niezauważana pod kątem leczenia tej choroby. Leczono powikłania, bo choroba doprowadziła do powikłań takich jak nadciśnienie czy choroba zwyrodnieniowa stawów. W wieku 39 lat mam endoprotezę stawu biodrowego - wyznała. - Moje życie z tą przezroczystością trwało bardzo długo, dopiero po 30. roku życia podjęłam właściwe leczenie otyłości, co powinno mieć miejsce o wiele wcześniej.
Jak rozmawiać o chorobie otyłościowej? Powstał praktyczny słownik
Jednym z problemów, z jakimi mierzą się osoby chorujące na otyłość, jest hejt - nie tylko ze strony przypadkowych osób, ale również ze strony środowiska medycznego, w tym lekarzy. Słowa takie jak "grubas/grubaska" czy mocniejsze: świnia, wieprz, maciora, tucznik, knur, chorzy słyszą na co dzień. Ale przemoc słowna nie zawsze bywa zamierzona: zdarza się, że ktoś powie "grubas" nie po to, by chorego urazić, ale dlatego, że nie zdaje sobie sprawy z faktu, że takie słowa są zwyczajnie obraźliwe.
- Ludzie nie widzą, że otyłość to choroba - podkreśla Katarzyna Głowińska. Chorując na otyłość, ciężko jest żyć. Chorzy są oceniani na każdym kroku - mówi wprost.
W ramach kampanii "Porozmawiajmy szczerze o otyłości", w którą zaangażowani są nasi goście, powstał słownik, który daje wskazówki, w jaki sposób rozmawiać z osobą chorującą na otyłość. - Nie mamy szacunku do chorych, to przede wszystkim. Stygmatyzuje nawet słowo "puszysta" - przypomina Katarzyna Głowińska. - Mówimy o osobie, która choruje, nie o kocu czy miękkim swetrze. - dodaje.
I podkreśla, że niektóre osoby używają obraźliwych dla chorego sformułowań zupełnie nieświadomie - np. słowo "gruby" to zdaniem wielu osób cecha wyglądu tak jak słowo szczupły, niski czy wysoki. - To słowo, które odciska piętno, przynajmniej na mnie. W swoim życiu wielokrotnie je słyszałam, wielu chorych słyszy je każdego dnia. Proszę zauważyć, że chory z otyłością często jest uznawany za kogoś, kto sam jest sobie winny, sam doprowadził się do takiego stanu. To tak naprawdę jest najbardziej dyskryminowana i stygmatyzowana choroba. Nie wiem czemu. To są ciężkie przeżycia, ciężko jest też o tym mówić. Ale tak nie powinno być. Myślę, że czas z odpowiedzialnością rozmawiać o tej chorobie i przestać traktować chorych jako osoby, które z chorują z własnego wyboru. Chyba nikt nie chciałby się z własnej woli zdecydować na zamknięcie w domu, ból, czy powikłania - dodaje.
W jaki sposób leczy się otyłość? Czy operacja bariatryczna to faktycznie taki "lekki" zabieg? Jakich słów unikać w rozmowie z kimś, kto choruje na otyłość? O tym wszystkim rozmawiamy w najnowszym odcinku Gadaj Zdrów. Zapraszamy!