Toksyczny związek: objawy. Jak się z niego uwolnić? Historie kobiet żyjących w toksycznych związkach
Toksyczny związek - Julianna
Toksyczny związek Julianny: Krzysztof stał się całym moim światem
Kochałam go niemal bezgranicznie. Nawet dziś, już po rozwodzie, z trudem próbuję organizować sobie życie od nowa. Nikt inny się dla mnie nie liczył, chciałam spędzać czas tylko z nim. Zakochałam się w nim i szybko wzięliśmy ślub. Pierwsze 2 lata były wspaniałe, potem już coraz gorzej. Wydawało mi się, że to wszystko moja wina, że jestem nudna i głupia i dlatego on coraz mniej jest mną zainteresowany, coraz częściej wychodzi z kolegami. Mówił, że potrzebuje więcej przestrzeni, że ma swoje sprawy, kumpli i że nie musimy być stale razem. Fakt, że ja nie miałam zupełnie swojego towarzystwa, koleżanek czy przyjaciółek. Nie czułam takiej potrzeby, chciałam być tylko z nim. Gdy wyjeżdżał, z trudem wymyślałam sobie zajęcia, ale nic nie sprawiało mi prawdziwej przyjemności, jeśli nie mogłam jej z nim dzielić. On coraz częściej stawał się agresywny, czepiał się o wszystko, krzyczał, wyzywał od głupiej, poniżał, także przy swoich znajomych. Śmiał się z tego, co mówię, krytykował, miałam wrażenie, że się mnie wstydzi. Zaczęłam czuć się coraz gorzej ze sobą, traciłam pewność siebie. Gdy wyjeżdżał, byłam coraz bardziej niespokojna i zazdrosna. Zaczęłam go sprawdzać, przeszukiwać jego telefon komórkowy i maile. No i w końcu coś znalazłam. Miał romans z koleżanką z pracy. Wpadłam w depresję, zupełnie się posypałam. Obiecywał, że z nią zerwie, ja postanowiłam wybaczyć, ale tak naprawdę nigdy już nie mogłam mu ufać. Byłam coraz bardziej zazdrosna i niepewna, on coraz bardziej zdenerwowany, chłodny, nieobecny i zdystansowany. Zdarzało się nawet, że mnie popchnął, uderzył. Czułam potworne napięcie. Bałam się go, a mimo to nie mogłam sobie wyobrazić życia bez niego. Ciągle wychodził, a ja zostawałam sama i wariowałam, zadręczając się, czy znów mnie nie zdradza i co tamta miała takiego, że była lepsza ode mnie. On oczywiście nie zerwał romansu i w końcu postanowił ode mnie odejść. Po długiej terapii dziś już widzę, w jakim żyłam piekle, że był to toksyczny związek. Wiem, ile ucierpiałam przez te 12 lat małżeństwa. Może to dobrze, że odszedł, bo ja bym chyba nie potrafiła i zmarnowałabym całe życie. Teraz z trudem odbudowuję swoją pozytywną samoocenę i zaczynam wierzyć, że może w końcu spotkam na swej drodze kogoś dobrego, kto nie będzie mnie krzywdził.
foto: Photos.com
Toksyczny związek - Ewa
Toksyczny związek Ewy: Był taki tajemniczy i pociągająco niebezpieczny
Piotra poznałam na imprezie sylwestrowej u koleżanki. Był taki niedostępny, dziewczyny kręciły się wokół niego, ale to mnie udało się przyciągnąć jego uwagę. Może nie całkowitą, bo ciągle odpisywał na jakieś SMS-y. Starałam się być elokwentna i interesująca, żeby go zadowolić, żeby się nie nudził w moim towarzystwie. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że on też powinien zrobić cokolwiek, abym miło spędziła z nim czas. Ale przepełniał mnie niepokój, czy wystarczająco mu się podobam, czy zechce jeszcze ze mną rozmawiać, spotkać się. Każde wypowiedziane do mnie słowo chłonęłam jak objawienie. Czułam się wyróżniona, że ktoś tak przystojny, nieprzystępny, adorowany przez kobiety wybiera właśnie mnie. Biło od niego jakimś chłodem, niepokojącą wyniosłością i to mnie bardzo pociągało. Dopięłam swego: zaczęliśmy się spotykać, choć właściwie teraz sobie uświadamiam, że ten związek był dla mnie od początku pasmem upokorzeń. Czemu się na to wszystko zgadzałam? Byłam w stanie ubierać się tak, jak on sobie życzył, targać za nim siatki z zakupami, znosić opowieści o innych kobietach. On ze mną zrywał, a ja błagałam go, żebyśmy jeszcze spróbowali. Byłam gotowa go przepraszać, obiecywać, że się zmienię, byle tylko mnie nie odtrącał. Kiedy w końcu wymęczona odpuszczałam, on po paru miesiącach znów się pojawiał – kochający i miły. Zabawa zaczynała się od nowa. Zadręczałam się, co takiego jest we mnie, że Piotr mnie nie chce. I ciągle miałam nadzieję, że on w końcu zrozumie, że nikt nie jest w stanie kochać go tak jak ja. Na innych mężczyzn zupełnie nie zwracałam uwagi. Nudzili mnie. Wydawali mi się tacy bezbarwni. Piotr był nieobliczalny, lubiłam z nim rozmawiać, stale mnie zaskakiwał. Nigdy nie było wiadomo, czego się po nim można spodziewać. Dziś już wiem, że był to toksyczny związek, że mnie to powoli wykańczało. Podjęłam terapię i zrozumiałam wiele spraw, także to, jaki związek z moim domem rodzinnym miała ta chora fascynacja.
foto: Photos.com
Toksyczny związek - Anna
Toksyczny związek Anny: Urzekła mnie jego słabość
Gdy po raz pierwszy spotkałam Jurka, mojego przyszłego męża, od razu przyciągnęła mnie do niego ta jego melancholia. Pomyślałam sobie, że on musi być bardzo smutny i nieszczęśliwy, że potrzebuje opieki. Wiedziałam, że ma mnóstwo problemów, że sobie nie radzi, a w dodatku sporo pije. Chciałam się nim opiekować. Tak bardzo potrzebowałam kogoś bliskiego, kogo mogłabym uszczęśliwić. Przez 11 lat stale próbowałam wszystkiego, żeby tylko był zadowolony. Zrezygnowałam z siebie, ze swoich znajomych, z własnych zainteresowań. Ale to nic nie dawało, widziałam, że jest nieszczęśliwy, pił coraz więcej. Robiłam obiady i kolacje, wymyślałam różne atrakcje, byle tylko poczuł się lepiej. Jednak on coraz częściej znikał z domu i wracał pijany późną nocą. Kłóciliśmy się: ja robiłam mu wyrzuty, płakałam, on obiecywał poprawę. Ale po paru dniach znowu zaczynał pić. Sprawy domu były wyłącznie na mojej głowie, organizowałam życie jemu i dzieciom, w niczym mi nie pomagał, nawet tego od niego nie oczekiwałam. Liczył się przede wszystkim on, potem dzieci. Dziś mam żal do siebie, że córki musiały na to wszystko patrzeć: jak on się upija, jaki jest nieobecny i niezaangażowany w sprawy rodziny. Chciały, żebym go w końcu zostawiła, ale nie mogłam tego zrobić. Z tego zmartwienia rozchorowałam się i trafiłam na 3 miesiące do szpitala. To był wielki wstrząs – i dla niego, i dla mnie. Mąż od roku nie pije. Moja choroba spowodowała, że postanowił się leczyć. Odbudowujemy swój związek na nowo. Ale ja pytam sama siebie: czy damy radę, czy możemy jeszcze być razem po takim piekle? I próbuję od nowa każdego dnia zapomnieć o toksycznym związku.
foto: Photos.com
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...