Rozbrykani uczniowie [Porada eksperta]
Jestem po studiach. Od września uczę w gimnazjum. Nie mogę sobie poradzić z uczniami. Na początku roku tylko przez kilka dni zwracali się do mnie per "panie profesorze". Teraz już wszyscy mówią "proszę pana". Ale nie to jest najgorsze. Oni mnie w ogóle nie słuchają. Zwracam uwagę, wpisuję do dziennika. Stosuję różne kary: kartkówki i prace dodatkowe. Zgłaszałem wychowawcom złe zachowanie. Raz posłałem ucznia w trakcie lekcji do dyrektora. Nic nie skutkuje. Nawet rodzice, których wezwałem do szkoły nie przyszli. Na lekcjach wciąż jest głośno. Uważa tylko kilka osób. Trudno w tych warunkach pracować. Martwię się, bo nie mogę ich nauczyć tyle, ile bym chciał. Wydaje mi się, że inni nauczyciele nie mają aż takich problemów ze zdyscyplinowaniem uczniów. Głupio mi pytać jak oni to robią, bo jestem nowy. Poza tym nie chcę narazić się na śmieszność. Wystarczy, że dzieciaki dokazują. Czasem zastanawiam się, czy nie powinienem szukać innej pracy. Proszę o poradę.
Drogi Łukaszu! Jeśli dojdziesz do wniosku, że źle czujesz się wśród dzieci i lepiej byłoby, gdybyś na co dzień nie miał z nimi kontaktu - zmień zawód. Jeśli tak nie jest, musisz zaprzyjaźnić się z uczniami i dobrze ich poznać. Jesteś częścią społeczności szkolnej, która w większości składa się z uczniów. Funkcjonowanie dzieci, tak w szkole jak i w rodzinie, zależy w dużym stopniu od tego, jak funkcjonują dorośli. Dorosły ma przewagę, bo posiadłszy pewną wiedzę i umiejętności może świadomie sterować dzieckiem. Praca nauczyciela nie jest łatwa. By przynosiła pożytek uczniom, a Tobie satysfakcję, musisz być dobrym wychowawcą. Jeśli Ci się to uda praca przestanie być ciężarem. Generalnie dobry kontakt z wychowankami ma ten, kto traktuje ich poważnie i przejawia zainteresowanie ich sprawami. Widzi w dziecku człowieka, który czuje, myśli, ma zainteresowania, marzenia, ambicje, kłopoty etc. Dobry wychowawca zawsze jest nastawiony na pomoc dziecku. Szuka w nim zalet oraz talentów i stara się je wykorzystać. Gdy dziecko go nie słucha, szuka błędu w sobie i własnym postępowaniu, a nie w dziecku. Piszesz, że kary, które stosujesz są nieskuteczne. Radziłabym zrezygnować z kar. O wiele skuteczniejsze są nagrody. Przede wszystkim jednak uczniowie muszą poczuć, że jesteś ich sojusznikiem. Obecnie traktują Cię - w najlepszym razie - jako zło konieczne. Jako osobę zbyt oddaloną od ich świata. Postaraj się porozmawiać i wspólnie pożartować. Zainteresuj się, jakie są pasje Twoich wychowanków, czym zajmują się w czasie lekcji i spróbuj to wykorzystać. Np. jeśli ktoś podczas lekcji maluje grafitti w zeszycie, pomóż mu zorganizować w szkole wystawę. Gdy zaczniesz z młodzieżą rozmawiać, szybko dowiesz się jakie ma problemy. Dowiesz się w czym mógłbyś jej pomóc, jakie ma inicjatywy. Przestaniesz być obcy, a wtedy dowiesz się także jakie sam popełniasz błędy. Młodzi ludzie są bardzo wnikliwymi obserwatorami i często wiedzą, czego chcą, a jeszcze częściej - czego nie chcą. Zadaniem wychowawcy jest posterować tym tak, by przyniosło pożytek dzieciom. Mówisz, że uczniowie Cię nie słuchają, że nie dają Ci pracować. Musisz dowiedzieć się dlaczego tak jest. By uczniów zainteresowała lekcja nie wystarczy wzajemnie się lubić. Doświadczenie uczy, że lekcja, która nudzi nauczyciela jest czasem straconym. Musisz zadbać o pewną niezwykłość, minimalną choćby atrakcyjność każdej lekcji. Postaraj się oceniać to, co uczeń umie. Nie łap go na tym, czego nie umie, tylko pomóż mu posiąść tę wiedzę. Nie działaj z zaskoczenia, bo niepotrzebnie nerwicujesz dzieci. Zapowiadaj każdą pracę pisemną tak, by uczniowie wiedzieli co mają powtórzyć. Pozwól poprawiać złe stopnie. Sprawdzaj, czy uczniowie zrozumieli lekcę. Pozwól zadawać pytania. Przecież chodzi o to, by uczeń umiał, a nie o to by go karać za brak wiedzy albo pomyłkę. Jednym słowem, postaraj się patrzeć na szkołę przez pryzmat ucznia i jego dobra. Wciąż pamiętaj, że szkoła jest dla niego, a Ty masz mu pomóc zdobywać wiedzę i jak najlepiej się rozwijać. Przypomnij sobie własne uczniowskie czasy. Na pewno obserwowałeś swoich nauczycieli. Jacy oni byli? Jak się zachowywali? Których lubiliście, a których nie. Którym sprawialiście dużo kłopotów, a którym mniej? Od czego to zależało? Gdy odpowiesz sobie na te pytania, wybierz za wzór nauczyciela, którego lubiliście i był dla was autorytetem. Każdy, kto chodził do szkoły musiał spotkać taką osobę. Jeśli jeszcze raz mu się dobrze przyjrzysz i spojrzysz na niego z pozycji osoby dorosłej, która ma różnoraką wiedzę przygotowującą do zawodu, okaże się zapewne, że był on nie tylko nauczycielem, ale także niezłym wychowawcą. Przypuszczam, że w Twojej obecnej szkole też musi być taki nauczyciel. Przyglądaj się jak to robi. Zaobserwuj, czy istotnie sympatia i szacunek uczniów do niego zbiega się z zainteresowaniem przedmiotem. Życzę powodzenia.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta