Czy dobrze robię? [Porada eksperta]
Odwiedziłam brata w więzieniu. Dostał 3 lata. Matka mnie wyzwała, ona nie chce go znać. Będę do niego jeżdzić, tylko nie wiem jak z kasą, bo ona się nie dołoży. Jak jej nie powiem, to nie mam z kim zostawić Dawidka, jak wyjeżdżam. Mąż pracuje. Od nas do Sieradza jedzie się 14 godzin. Ale jak ja nie pojade, to kto? W końcu to brat. Czy ja żle myślę, może matka ma rację, mnie też wstyd za niego?
Każdy człowiek musi mieć jakieś oparcie psychiczne, czuć że ktoś go kocha, stara się zrozumieć i pragnie pomóc w nieszczęściu. Dla osoby uwięzionej jest niezwykle ważne, by ktoś taki był na zewnątrz murów. Skazani odrzuceni przez najbliższych zdani są wyłącznie na kontakty więzienne i tam szukają oparcia. Łatwiej zakorzeniają się w środowisku przestępczym. Po odbyciu kary często znów popadają w konflikt z prawem, gdyż nie mają dokąd i do kogo wrócić. Bez psychicznego wsparcia najbliższych trudniej im układać życie od początku. Twoje odwiedziny, listy, paczki, to w tej chwili jedyna możliwość pomocy i dania bratu szansy na powrót w przyszłości do normalnego życia. Nie próbuj przekonywać mamy. Z czasem sama powinna to zrozumieć. Muszą tylko trochę opaść emocje. Spróbuj zasugerować bratu, by napisał do niej ciepły list. Jeśli znajdujesz u męża zrozumienie dla swego zachowania, na pewno zdołacie jakoś zorganizować opieke dla dziecka na czas (nie tak częstych) wyjazdów.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta