Ciąża po 40. - późne macierzyństwo ma swoje zalety i wady
Coraz więcej kobiet decyduje się na urodzenie dziecka po 35., a nawet 40. roku życia. Czy taka późna ciąża niesie ze sobą więcej zagrożeń zarówno dla matki, jak i dziecka? O problemach późnego macierzyństwa - wywiad z prof. dr. hab. med. Romualdem Dębskim, ginekologiem-położnikiem, endokrynologiem, kierownikiem II Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu Bielańskim w Warszawie.
Mówi się, że późne owoce są najsłodsze czy taka jest również późna ciąża? A urodzenie dziecka po 40. roku życia kobiety to coraz częstsze zjawisko. Czy to odnosi się również do macierzyństwa? Statystyczna polska mama rodzi pierwsze dziecko w 27. roku życia, ale rośnie liczba kobiet, które myślą o powiększeniu rodziny dopiero po czterdziestce.
- Co z medycznego punktu widzenia oznacza późne macierzyństwo?
ROF. ROMUALD DĘBSKI: Jeśli spojrzeć na problem przez pryzmat biologii rozrodu, trzeba powiedzieć, że optymalny czas na rodzenie dzieci to ten, kiedy kobieta ma 18-20 lat. Patrząc jednak na to zagadnienie realnie, dla wielu kobiet na ciążę jest wtedy za wcześnie. To przecież czas, gdy młode kobiety zdobywają wykształcenie, rozpoczynają pracę zawodową i wcale nie myślą o macierzyństwie. Ale w wielu regionach świata rodzenie dzieci przez kilkunastoletnie dziewczęta jest normą. U nas nie, chociażby ze względu na niesamodzielność społeczno-ekonomiczną. Dlatego szczyt zdolności rozrodczych przypada u nas na okres 20–25 lat. Nie oznacza to jednak, że urodzenie pierwszego dziecka po 25. roku życia niesie ze sobą określoną liczbę zagrożeń. Z medycznego punktu widzenia przyjmuje się, że pierwsza ciąża po 35. roku życia to ciąża późna. O prawdziwie późnym macierzyństwie mówimy, gdy kobieta decyduje się na pierwsze dziecko po 40. roku życia. Jednak trzeba pamiętać, że nie tylko ta pierwsza, ale również kolejna ciąża po czterdziestce jest obarczona znacznie większym ryzykiem powikłań niż te wcześniejsze.
- Jakie argumenty przemawiają za wcześniejszym rodzeniem?
R.D.: Jest ich wiele. Ale najprostszy: większość kobiet po 40. roku życia jest mniej wydolna fizycznie niż wtedy, gdy miały 20 lat. W związku z tym trudniej im znieść obciążenia, które niesie ze sobą ciąża. Weźmy przykład obciążenia serca. W 28.-34. tygodniu ciąży serce musi przepompować 2-3 litry krwi więcej, co nie pozostaje bez wpływu na kondycję całego organizmu. Często słyszę od pacjentek, że w pierwszej ciąży czuły się doskonale, a teraz, po kilku latach, ciąża je wyraźnie bardziej męczy. Kolejny problem to ten, że u kobiet po 40. roku życia często występują choroby przewlekłe, np. nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2, które wpływają na przebieg ciąży i zwiększają ryzyko powikłań. Wreszcie trzeba pamiętać i o tym, że z wiekiem rośnie częstość ciąży mnogiej. Mam pełną świadomość tego, że kobieta, która późno zdecydowała się na dziecko, będzie szczęśliwa, że będzie miała bliźnięta. Ale dla nas, lekarzy, nie ma już tak wielu powodów do radości, ponieważ taka ciąża jest obarczona kilkakrotnie większym ryzykiem powikłań zarówno dla matki, jak i dzieci.
- Czy rzeczywiście wiek matki decyduje o jakości ciąży?
R.D.: I tak, i nie. Większość ciąż po 40. roku życia kończy się szczęśliwie, ale nie zawsze. Kiedy coś pójdzie źle, nie uda się donosić dziecka, dramat kobiety może być ogromny. Chociażby z tego powodu, że na drugą szansę jest już za późno. To najbardziej dramatyczne sytuacje w położnictwie. Ale późne ciąże mają też swój szczęśliwy koniec. W ubiegłym roku cztery Polki po 50. roku życia urodziły zdrowe dzieci. Nie odmawiam kobietom prawa do rodzenia dzieci po 35. czy 40. roku życia. Ale panie te powinny wiedzieć, że nawet gdy są zupełnie zdrowe, nie cierpią na choroby przewlekłe, ciąża może być nie tylko radosnym oczekiwaniem na dziecko. Do niedawna używano nieeleganckiego określenia „stara pierworódka”, odnoszącego się do kobiet, które pierwsze dziecko rodziły po 30. roku życia. Z punktu widzenia biologii 25 lat to optymalny czas na pierwsze dziecko. Obecnie przeciętny wiek rodzenia pierwszego dziecka to 27-28 lat. Określenia „stara pierwiastka” (nie ma chyba delikatniejszego określenia) używa się w odniesieniu do pań, które pierwszy poród odbywają po 35. roku życia. O kobiecie rodzącej po 40. roku życia mówi się czasem „mama last minute”. Nie lubię tych określeń, ale one funkcjonują i warto wiedzieć, co oznaczają.
- A bardziej konkretnie?
R.D.: No dobrze. Przede wszystkim o wiele łatwiej zajść w ciążę, mając 20 lat niż wtedy, gdy ma się 40. Innym problemem może być poród. Zwykle po 35. roku życia trwa on dłużej i jest trudniejszy, bardziej obciążający dla kobiety. Jedną z przyczyn jest obniżona elastyczność tkanek, co przekłada się na trudności z rozwarciem szyjki macicy. W położnictwie mówimy wtedy o braku postępu porodu, czyli sytuacji, kiedy wiek kobiety stanowi przeszkodę w urodzeniu dziecka. Koronnym argumentem przeciwko bardzo późnemu macierzyństwu jest większe ryzyko wystąpienia wad chromosomalnych, np. zespołu Downa. Upraszczając – im starsza matka, tym większe ryzyko wystąpienia tej wady. Ok. 30. roku życia ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa wynosi 1:1000. Nie oznacza to jednak, że dzieci z wadami chromosomalnymi nie rodzą kobiety młode. Co dalej? Po 35. roku życia wzrasta ryzyko zatrucia ciążowego i wystąpienia cukrzycy ciężarnych. Oczywiście umiemy sobie radzić z takimi problemami, dzięki czemu ciąża i poród najczęściej kończą się szczęśliwie. Ale trzeba pamiętać, że nie zawsze możemy zapanować nad powikłaniami.
- Czy na przebieg ciąży ma wpływ wiek ojca?
R.D.: Na szczęście nie. Zwolennicy późnego macierzyństwa chętnie przytaczają wiek matki Jana Sebastiana Bacha, genialnego kompozytora, który urodził się, gdy miała ona 47 lat. Ale podobno częściej geniusz dziecka łączy się z dojrzałym wiekiem ojca, a nie matki. W organizmie zdrowego mężczyzny stale powstają nowe, pełnowartościowe plemniki, zdolne do zapłodnienia jajeczka. Plemniki tworzą się przez całe życie dorosłego mężczyzny. Plemnik dojrzewa ok. 100 dni. A więc u mężczyzny mającego 40 lat i 3 miesiące plemnik, który może brać udział w zapłodnieniu, powstał, gdy miał on 40 lat. Kobieta rodzi się z określoną liczbą jajeczek i nie ma sposobu, aby zwiększyć ich liczbę. Komórki jajowe powstają w okresie życia wewnątrzmacicznego, więc są starsze niż same kobiety, których wiek liczy się od chwili narodzin. Z wiekiem podlegają one selekcji, dojrzewają i albo powstaje z nich nowe życie, albo giną. Z czasem też komórki jajowe wymagają znacznie większej stymulacji hormonalnej, aby mogły się w pełni rozwinąć. Komórki jajowe, które dojrzewają i owulują u kobiety w wieku 40-45 lat, częściej niż u młodych kobiet mają nieprawidłowości genetyczne.
- A ryzyko poronień także wzrasta z wiekiem?
R.D.: Tak, i to bardzo wyraźnie. Im większe ryzyko wad chromosomalnych, tym większe ryzyko poronień. Po 40. roku życia kobiety ronią ponad 40 proc. ciąż, po 45. – połowę.
- Czy dzieci urodzone przez dojrzałe mamy są słabsze, mają niższą wagę urodzeniową?
R.D.: Jeśli w ciąży nie rozwinęła się żadna patologia, dzieci rodzą się zdrowe. Powiem więcej. Dzieci urodzone przez dojrzałe kobiety są zazwyczaj staranniej pielęgnowane, mają stwarzane często lepsze warunki do rozwoju, podobno rzadziej chorują. Wróćmy jeszcze do samego porodu. Powiedział Pan, że u dojrzałej kobiety jest on trudniejszy.
- Czy panie te rodzą siłami natury, czy też decydują się na cesarskie cięcie?
R.D.: To sprawa indywidualna. Ale statystyki potwierdzają, że u większości takich mam ciążę rozwiązuje się poprzez cesarskie cięcie i ma to swoje uzasadnienie medyczne. Często mamy do czynienia z nieprzygotowaną do porodu szyjką macicy, jej ograniczonymi możliwościami do rozwierania się. Ale trzeba spojrzeć na to jeszcze inaczej. Poród przez cesarskie cięcie jest łatwiejszy do kontrolowania, monitorowania jego przebiegu niż ten odbywający się siłami natury. Poza tym powszechnie uważa się, choć nie jest to do końca prawda, że dzieci, które przyszły na świat poprzez cesarskie cięcie, mają mniej problemów zdrowotnych. Więc panie, które najprawdopodobniej będą rodziły tylko jeden raz po czterdziestce, często naciskają na zakończenie ciąży cięciem cesarskim.
- Często słyszy się, że późna ciąża odmładza kobietę, odsuwa procesy starzenia się. Czy to prawda?
R.D.: Ciąża nie odmładza biologicznie kobiety. Każda, niezależnie od wieku kobiety, jest dużym obciążeniem, potężnym wysiłkiem dla jej organizmu. Nie chciałbym, aby odczytano to, że jestem przeciwnikiem rodzenia dzieci. Ale nie oszukujmy się, kobieta, która urodzi kilkoro dzieci, ma bardziej wyeksploatowany organizm niż ta, która w ogóle nie rodziła. Jednak to wcale nie znaczy, że jest zdrowsza. Inną sprawą jest psychologiczny aspekt późnego rodzicielstwa. Sam mam 4-letniego syna i kiedy jestem w przedszkolu, wśród młodszych niż ja rodziców, czuję się o wiele młodziej. Nabieram energii, muszę dbać o swoją kondycję, być na bieżąco z nowinkami zabawkarskimi itd. Sądzę, że podobnie odczuwają to kobiety. Często słyszę od swoich pacjentek, że po urodzeniu dziecka czują się spełnione, w pełni kobiece. Rozumiem to i cieszę się razem z nimi. Jednak moje już wieloletnie doświadczenie zawodowe podpowiada, aby namawiać panie do wcześniejszego macierzyństwa, kiedy ciąża nie niesie ze sobą tylu zagrożeń zarówno dla kobiety, jak i dla dziecka. Mieszkanie, kariera zawodowa – to są ważne argumenty, aby nie rodzić dzieci zaraz po skończeniu studiów. Ale lepiej nie odkładać tego w nieskończoność. W biologii, także tej, która nas dotyczy, wszystko ma swój czas i warto z niego korzystać.
Badania prenatalne
Obecnie w każdej ciąży, niezależnie od wieku, na podstawie badania ultrasonograficznego i czasami oznaczeń biochemicznych powinno się ocenić indywidualne ryzyko wystąpienia wad chromosomalnych. Jeżeli badania te wskazują na wysokie ryzyko, sugeruje się celowość wykonania badania inwazyjnego – amniopunkcji, biopsji kosmówki, w wybranych sytuacjach pobrania próbki krwi dziecka. Ale z drugiej strony prowadziłem wiele ciąż kobiet po 40. roku życia, u których nie było uzasadnienia do wykonywania takich badań.
miesięcznik "Zdrowie"
Porady eksperta