Znana pisarka o warunkach w publicznym szpitalu psychiatrycznym: "Leżałam na materacu na korytarzu"
Pisarka od lat walczy z depresją, uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Obecnie znów trafiła do szpitala psychiatrycznego, tym razem prywatnego. W swoim wpisie na Facebooku komentuje warunki panujące w publicznych placówkach i apeluje do ministra zdrowia.
Małgorzata Halber to 43-letnia pisarka, wcześniej znana jako prezenterka telewizyjna. Współpracowała z takimi stacjami, jak Telewizja Polska, Polsat czy Viva. Jest również autorką książki pt. „Najgorszy człowiek na świecie”, która w 2015 roku znalazła się w finale konkursu „Bestsellery Empiku” i stała się jedną z pięciu najlepiej sprzedających się książek sieci Empik tego samego roku.
Niestety, mimo sukcesów zawodowych, Halber od lat zmaga się z problemami natury psychicznej. Niedawno ponownie trafiła do prywatnego szpitala psychiatrycznego, gdzie otrzymała odpowiednią opiekę.
Zanim jednak trafiła do prywatnej placówki, miała również za sobą pobyt w publicznym szpitalu. Pisarka nie była zadowolona z warunków, jakie panują w publicznych szpitalach psychiatrycznych.
Jak sama przyznaje, warunki w szpitalach prywatnych diametralnie różnią się od tych paunjących w publicznych placówkach. Z tego względu opłaca sobie prywatne leczenie. Nie pozostała jednak obojętna wobec tego problemu i podzieliła się swoim ubolewaniem nad stanem publicznych szpitali psychiatrycznych w długim wpisie, który umieściła na swoim profilu na Facebooku.
Publiczne szpitale psychiatryczne w ogniu krytyki
„A więc stało się. Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać, czy nie, leżeniu przy zasłoniętych zasłonach i absolutnym festiwalu nienawiści do samej siebie położyłam się do szpitala psychiatrycznego. Prywatnego" - rozpoczyna swój emocjonujący wpis.
Halber ubolewa nad warunkami, jakie panują w szpitalach publicznych. Przyznaje, że chciałaby móc korzystać z przywilejów opieki szpitala publicznego, tak jak każdy inny obywatel. Jednak warunki oferowane tam pozostawiały wiele do życzenia.
"Leżałam w państwowym szpitalu. Na materacu na korytarzu w stołówce między gabinetem zabiegowym a palarnią. Obchód wyglądał tak, jak wspominałam wcześniej, lekarz pytał mnie w obecności 10 stażystów, jak się pani dzisiaj czuje, zapisywał i szedł dalej. O psychologu to może nawet nie będę wspominać (...) Jakimś cudem ilość pacjentów przekraczającą wydolność szpitala stara się wyleczyć tak, jak pozwala na to taka ilość personelu, dawno już przekraczająca ilość pacjentów, którzy powinni tam być" – tak Halber opisuje wrażenia z pobytu w publicznej placówce.
Obecnie pisarka przebywa w prywatnym szpitalu psychiatrycznym, gdzie ma codzienne indywidualne konsultacje z lekarzem i rozmowy z psychologiem. Ponadto w programie wpisana jest terapia grupowa, która odbywa się dwa razy dziennie.
"Chciałabym Wam powiedzieć za co płacę horrendalne (nawet przy moich w sumie wyższych niż mediana zarobkach) pieniądze. Za to, że lekarz rozmawia ze mną codziennie co najmniej pół godziny. Sam na sam. Spisuje wszystkie objawy i natychmiast nanosi poprawki w karcie. Za to, że cztery razy w tygodniu mam rozmowę z psychologiem. Za to, że mam łazienkę w pokoju" - wyznaje.
Jak sama twierdzi, płaci bardzo duże sumy pieniędzy za coś, co powinno być normą w każdej szanującej się instytucji zdrowia psychicznego:
"To, co mam zapewnione w szpitalu prywatnym wypisałam natomiast dlatego, że to POWINNA BYĆ NORMA" - pisze.
Halber strasznie ubolewa nad faktem, że pacjenci, których nie stać na leczenie w prywatnej placówce, nie mogą skorzystać z tego typu form terapii, gdyż w szpitalach publicznych są one nieosiągalne.
Z tego względu, w swoim wpisie zwróciła się również nie tylko do obywateli, lecz także do polityków, którzy według pisarki gospodarują oni budżetem w nieodpowiedni sposób.
"Piszę to w momencie, gdy grafik Ministerstwa Zdrowia bierze dużo pieniędzy za kolejne banerki pod hasłem "zdrowie psychiczne jest ważne" i informuje wesoło, że inwestuje w psychiatrię dziecięcą.No więc w Warszawie, tym mieście najbardziej podobno do przodu ze wszystkim, na wizytę u psychiatry dziecięcego PRYWATNIE czeka się trzy miesiące" - krytykuje.
Według Halber do godnej opieki psychiatrycznej powini mieć dostęp wszyscy, a nie tylko wybrańcy.
"To dlaczego ja mam mieć lepszą opiekę tylko bo, o. Poza tym 11 lat uczęszczania na mitingi, dwa i pół roku terapii uzależnień na NFZ (jak również nauka w państwowych szkołach) nauczyły mnie, że ja nie chcę siedzieć w jakimś pałacu z tworzywa, ja chcę do prawdziwych ludzi z normalnego społeczeństwa. Bo wyłażenie z bańki jest zdrowe. Moja psychiatra popatrzyła wtedy na mnie i powiedziała "pani będzie miała w prywatnym lepszą opiekę. Naprawdę, jeśli to nie jest kwestia pieniędzy, tylko jakieś etyczne opory, to proszę się kłaść". Posłuchałam jej wtedy, chociaż czułam się z tym źle. Czułam, że ja nie chcę kurde być lepsza. Nie tam, żeby jednoczyć się z ludem" - podkreśla Małgorzata Halber.
Polecany artykuł: