Zbigniewa Ziobro czeka ważne badanie. Wyniki będą rozstrzygające
Zbigniew Ziobro choruje na raka przełyku. W ostatnim czasie pojawiły się głosy, że stan polityka się pogorszył, a ten zmaga się z różnymi powikłaniami. Z najnowszych informacji wynika, że szefa Suwerennej Polski czeka badanie PET, a jego rezultaty będą kluczowe.
Od kilku miesięcy wiadomo, że chrypka Zbigniewa Ziobro, którą mogliśmy obserwować na mównicy sejmowej, zwiastowała poważny problem zdrowotny. Diagnoza była jednoznaczna, polityk choruje na nowotwór złośliwy przełyku z przerzutami. Konieczna była nie tylko chemioterapia, ale i specjalistyczna operacja, która odbyła się na terenie Belgii. Ziobro w wywiadzie dla Interii wyjaśnia obecny stan zdrowia.
Zbigniewa Ziobro czeka na badanie PET. Co to takiego?
Były minister sprawiedliwości podzielił się z mediami ważną informacją. Otóż czeka go badanie PET. To nic innego jak pozytonowa tomografia emisyjna wykorzystywana w diagnostyce nowotworów.
To bezinwazyjne badanie wyglądające dokładnie tak samo jak klasyczna tomografia komputerowa, a zatem pacjent nie jest narażony na żadne nieprzyjemne dolegliwości. Natomiast dzięki uzyskanym wynikom można ocenić, czy pacjentowi udało się pokonać chorobę, czy jednak doszło do nawrotu.
Ponadto PET jest w stanie ocenić złośliwość nowotworów, co w przypadku raka przełyku zdiagnozowanego na tak późnym etapie ma kluczowe znaczenie. Zbigniew Ziobro poinformował, że badanie zaplanowano na październik i wyniki będą rozstrzygające.
Stan zdrowia Zbigniewa Ziobro. Jak czuje się znany polityk?
Statystyki długości życia po zdiagnozowaniu raka przełyku w zaawansowanym stadium są dość jednoznaczne. Pacjent ma niewielkie szanse na całkowite wyleczenie, co więcej, ogółem 5 lat od momentu postawienia diagnozy przeżywa średnio od 5 do 10 procent chorych.
A wszystko dlatego, że rak długo nie daje żadnych objawów, a kiedy już się pojawią, to często nowotwór jest w IV, czyli zaawansowanym stadium. O rokowaniach wspomniał także Zbigniew Ziobro, który jak już wspominaliśmy, był poddany wyjątkowo trudnej operacji.
Tego rodzaju zabieg polega na usunięciu przełyku i zbudowaniu go ze ściany żołądka, więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ. Polityk wskazuje, że po operacji szansa na przeżycie kolejnych pięciu lat wzrosła do 37 procent, bez niej, lekarze zakładali najgorsze.
Szef Suwerennej Polski podkreśla, że zabieg wiąże się jednak z szeregiem groźnych powikłań, w tym także śmierci. Co więcej, choć operacja została przeprowadzona w Belgii, a polityk opłacił ją, jak sam zaznacza, z własnych pieniędzy, to w jej trakcie nie obyło się bez komplikacji.
Okazało się, że laparoskopowe rozwiązanie nie będzie możliwe i chirurdzy musieli wykonać klasyczne nacięcia, a zatem jak wskazuje polityk, zamiast jednej operacji, wykonano aż dwie.
- Obecnie przechodzę rehabilitację z zakresu układu oddechowego, pokarmowego oraz strun głosowych. Codziennie zażywam różne leki, wykonuję szereg ćwiczeń, biorę inhalacje - wyjaśnił w rozmowie z Interią.