Zachorowała na raka mając 28 lat, przeszła ponad 100 chemioterapii. Znana blogerka nie żyje
Nie żyje Anuk Iwaniuk, blogerka walcząca z rakiem piersi i przerzutami do mózgu. Zyskała popularność w sieci w 2018 roku, gdy na funpage'u „Ch*jowa Pani Domu” zaprezentowała się w sukience... z wszytymi na dekolcie majtkami, którymi zakryła protezę piersi. Żyła 37 lat, osierociła niespełna 3-letniego synka.
Ania przerobiła sukienkę, żeby zakryć protezę piersi
O Anuk Iwaniuk zrobiło się głośno, gdy suknia, w której była świadkinią na ślubie, pojawiła się na facebookowej stronie „Chujowa Pani Domu”. „Dużo wcześniej kupiłam sukienki, a wśród tych sukienek mam jedną wystrzałową, ZŁOTĄ. Tylko niestety - ma za duży dekolt. Nie mam jednej piersi, bo jestem po mastektomii, no i wszystkie staniki na protezy są bardzo zabudowane - dekolty odpadają. (…) Nagle mnie OLŚNIŁO! Bang! Wróciłam, chwyciłam nożyczki, nitkę i igłę i przerobiłam!! WSZYŁAM W DEKOLT KORONKOWE MAJTY” - pisała w poście, który zyskał ponad 80 tys. polubień.
Przeszła 100 chemioterapii, urodziła zdrowego syna
Ania Iwaniuk zachorowała na raka piersi, mając zaledwie 28 lat. Mimo że wykonywała regularnie badania, guz urósł szybko, wcześniej nie dając objawów poza uczuciem zmęczenia i wzmożoną sennością. Przeszła kilka operacji, a w swoim życiu łącznie ponad 100 cykli chemioterapii.
W 2020 roku, chociaż wydawało się to niemożliwe po leczeniu, które miała za sobą, zaszła w ciążę. Mimo ryzyka, jakie niosła ciąża, jej syn Lew urodził się zdrowy w maju 2021.
Wkrótce potem blogerka, pisząca na stronie „Rak to burak”, musiała znowu zmierzyć się z rakiem piersi. Zbierała na leczenie, m.in. wystawiając na licytację kultową sukienkę „gacie na klacie”, którą kupiono na aukcji za 1200 zł.
Kiedy zebrano środki na nowoczesne leczenie i miało być już tylko lepiej, rak zaatakował znowu. Gdy nowotwór piersi wydawał się pokonany, okazało się, że choroba dała przerzuty do mózgu.
Anuk Iwaniuk relacjonowała w sieci pogarszające się samopoczucie, skutki uboczne leczenia, puchnięcie po sterydoterapii, utratę sprawności. Mimo kilku operacji, mających na celu wycięcie guzów z mózgu, stan pacjentki pogarszał się. Jej facebookowy profil to poruszający zapis choroby i walki, rozpaczy i nadziei, cierpienia i zmęczenia trudnymi doświadczeniami.
„Ja już po prostu chciałabym umrzeć i mieć spokój raz na zawsze. (…) Do zobaczenia w lepszych czasach” - napisała na Facebooku w ostatnim poście, 12 marca, przed planowaną kolejną operacją. 16 marca wieczorem zmarła, o czym następnego dnia poinformowała rodzina.
Anuk Iwaniuk miała 37 lat. Jej synek w maju tego roku skończy dopiero 3 lata. Pogrzeb blogerki odbędzie się 21 marca o godzinie 15:00 na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.