Zabiła matkę, która wmawiała jej choroby. Gypsy Rose Blanchard wyszła na wolność

2024-01-05 15:14

Zaplanowała zabójstwo swojej matki. Po ośmiu latach wyszła z więzienia i... stała się gwiazdą, której wiele osób kibicuje. Gypsy Rose Blanchard, której wstrząsającą historię zekranizowano m.in. w głośnym dokumencie "Kochana mamusia nie żyje", zaczyna właśnie nowe życie.

Gypsy Rose Blanchard wyszła na wolność
Autor: GettyImages / IG @gypsyrose_a_blanchard Gypsy Rose Blanchard wyszła na wolność

Historia Gypsy Rose Blanchard 

Jej matkę postrzegano jako bohaterkę, która heroicznie dźwiga ciężar licznych chorób córki. Na liście była m.in. białaczka, padaczka, astma, zanik mięśni i zatrzymanie w rozwoju intelektualnym na etapie 7-latki.

Gypsy Rose Blanchard była faszerowana lekami, poddawana operacjom, karmiona sondą i wożona na wózku. Dee Dee Blanchard, matka dziewczynki, zbierała tymczasem pochwały za swoją troskliwą opiekę nad chorą córką. Tyle tylko, że Gypsy Rose nie była chora.

Tragedia w Zebrzydowicach. Karolina T. zaatakowała 12–letniego syna

Historia Dee Dee Blanchard i jej córki Gypsy Rose wydarzyła się naprawdę. Choć trudno w to uwierzyć, matka przez wiele lat oszukiwała otoczenie, przypisując córce szereg chorób. Czerpała z tego korzyści materialne, zbierając środki na rzekome leczenie dziecka.

Ilekroć ktoś zaczynał coś podejrzewać, kobieta zmieniała miejsce zamieszkania. Ponadto stosowała wobec córki przemoc fizyczną i psychiczną, a także kilkakrotnie fałszowała dokumenty, utrzymując, że Gypsy jest znacznie młodsza niż w rzeczywistości.

To tzw. przeniesiony zespół Münchausena (MSBP) – sytuacja, w której osoba zaburzona wywołuje objawy chorobowe nie u siebie, ale u innej osoby, zwykle u własnego dziecka. Gotowy materiał na scenariusz filmowy wykorzystano m.in. w dokumencie HBO "Kochana mamusia nie żyje" oraz serialu "The Act".

Gypsy Rose Blanchard wyszła z więzienia na wolność 

28 grudnia 2023 Gypsy Rose Blanchard mogła oficjalnie rozpocząć nowe życie. Po tym, jak w 2015 roku wraz z poznanym w sieci chłopakiem zaplanowała i zrealizowała zabójstwo matki, na jaw wyszedł koszmar, jakiego doświadczała przez lata. Skazano ją na 10 lat, później warunkowo skrócono wyrok do ośmiu i pół roku, uwzględniając okoliczności, w których Gypsy Rose dopuściła się współudziału w zbrodni.

Gypsy Rose w sylwestrowy wieczór opublikowała post zatytułowany „Pierwsze selfie na wolności”. Kobieta na zdjęciu jest radośnie uśmiechnięta, ale warto dodać, że po traumatycznym dzieciństwie i młodości, obecnie 32-letnia Gypsy Rose wciąż ma problemy ze zdrowiem, m.in. w ogóle nie ma własnych zębów.

W komentarzach pod zdjęciem możemy przeczytać wyznania osób, które kibicują byłej więźniarce: "Kocham cię Gypsy!", "Tak, Królowo, wyglądasz przepięknie", "Witamy w domu", "Nie osądzam jej za udział w morderstwie", "Jeśli popełniłaś błąd, to dlatego, że zostałaś do niego zmuszona", "Sytuacja była następująca: zabij albo zostań zabita. Matka dręczyła ją, maltretowała i robiła wiele innych rzeczy. (...) Gypsy po prostu desperacko chciała uciec", "Ludzie nazywający ją złą i twierdzący, że miała mnóstwo okazji do ucieczki, najwyraźniej nigdy nie doświadczyli przemocy".

Pojawiają się również komentarze, w których przypominana jest zbrodnia. Niektórzy komentujący zwracają uwagę, że Gypsy Rose mogła wybrać inne rozwiązanie niż morderstwo. Internauci również przypominają, że mężczyzna, który za namową Gypsy zabił jej matkę, Clauddine "Dee Dee" Blanchard, został skazany na dożywocie, bez możliwości warunkowego zwolnienia.

"Kiedy ludzie mówią 'świat ci kibicuje', nie jestem jednym z nich. Miałaś tyle okazji, żeby uciec, a teraz człowiek, który zabił DLA CIEBIE, zgnije w celi. (...) Nie jesteś tak niewinna, jak myślisz" - czytamy w jednym z komentarzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki