Za granicą rekordy zakażeń, a w Polsce koniec pandemii? Ekspert: Za wcześnie na znoszenie obostrzeń
Niemcy, Wielka Brytania, Korea Południowa, Hongkong, - w ostatnich dniach w tych krajach padają kolejne rekordy zakażeń koronawirusem. Tymczasem z zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego wynika, że na początku kwietnia pożegnamy się z maseczkami. Jednak jak stwierdził dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, nie można mówić o końcu piątej fali i za wcześnie jeszcze na znoszenie obostrzeń.
621 328 przypadków COVID-19 i 429 zgonów z powodu choroby w Korei Południowej w ciągu doby - to w tym kraju nowy rekord (dane podano 17 marca). Podobnie niepokojące dane napływają z innych państw. 10 marca w Niemczech odnotowano ponad 300 tys. nowych przypadków COVID-19, rekordy zakażeń padają w Wielkiej Brytanii (73 tys. nowych zakażeń w dn. 10 marca to wzrost o niemal połowę w stosunku do poprzedniego tygodnia), Austrii, czy Szwajcarii.
W większości tych krajów wzrosty pojawiają się po trwających kilka tygodni spadkach. W Polsce póki co sytuacja wydaje się być stabilna.
Jednak jak wyjaśnił w rozmowie z Gazetą Wyborczą dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19: "W większości krajów znów odnotowuje się wzrost zachorowań, a my mamy zwykle ok. trzy-czterotygodniowe opóźnienie w stosunku do Zachodu. Przyjdzie kwiecień, będziemy mieć pozamykane szpitale tymczasowe, ale potrzeby dotyczące hospitalizacji wzrosną."
Dlaczego rośnie liczba nowych zakażeń koronawirusem?
Zdaniem ekspertów wzrost zakażeń ma związek z mutacją w zakresie wariantu omikron - podwariantem BA. 2. Wariant ten dużo łatwiej się rozprzestrzenia, przełamuje również odporność ozdrowieńców co oznacza, że osoba, która już chorowała na COVID-19, znów może się zarazić. Na wzrost zakażeń wpływa również spadek odporności nabyty dzięki szczepieniom - osoby, które przyjęły trzecią dawkę szczepionki jeszcze w ubiegłym roku lub na początku tego, mogą się teraz zarazić.
Wreszcie, duże znaczenie ma również znoszenie restrykcji covidowych. Pożegnały się już z nimi niektóre kraje - w tym Dania czy Wielka Brytania, a w innych państwach zostały one znacząco ograniczone.
Nie można mówić o końcu pandemii w Polsce
Dr Paweł Grzesiowski pytany był w Radiu Zet o deklarację ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w kwestii znoszenia obostrzeń - zdaniem ministra mogłoby do tego dojść już od początku kwietnia. Jak stwierdził minister Niedzielski w rozmowie z Radiem Plus, brak wzrostu obciążenia szpitalnego "otwiera pewną przestrzeń do dalszych decyzji związanych z maseczkami i przejściem ze stanu epidemii do stanu zagrożenia epidemicznego".
- Nie pierwszy już minister sygnalizuje coś, co nie jest zgodne z aktualną sytuacją i aktualną wiedzą. Na pewno nie jest to moment ogłaszania końca pandemii – stwierdził dr Grzesiowski.
Dodał, że patrząc na dane w Polsce z ostatniego miesiąca, widać, że tempo zmniejszania się skali pandemii zwolniło do zera, a wręcz tydzień do tygodnia są te same wyniki. - Nie można mówić o końcu piątej fali, lecz raczej o korekcie zachorowalności, wynikającej z ferii i powrotu dzieci oraz skutków migracji. Do Polski przybyło bowiem wiele osób, które nie były szczepione. Na Ukrainie zaszczepiło się zaledwie 35 proc. społeczeństwa, a do tego przebywają w dużych skupiskach, są niedożywione i wychłodzone. To idealna sytuacja dla wirusa – zaznaczył ekspert.
Jak stwierdził dr Paweł Grzesiowski, znoszenie izolacji wówczas, gdy wiadomo, że wirus jest zakaźny nawet 14 dni, nie ma podstaw naukowych ani medycznych. - Kwarantanny nie ma, z czego wynikać może być również korekta, którą widzimy. Brak kwarantanny i skrócenie izolacji do siedmiu dni bez testowania powoduje, że część osób jest zakaźna, choć okres izolacji minął – zaznaczył ekspert.
- Osobiście uważam, że brakuje ewidentnie głosu ekspertów, który był skorygował te, marzycielskie plany pana ministra, bo one mają tchnąć optymizm w społeczeństwo, ale nie są teraz absolutnie na czasie – podkreślił.
Dr Grzesiowski jest przekonany, że fala pandemii będzie się utrzymywać przez kilka tygodni i w tym czasie nie można rezygnować np. z maseczek w zamkniętych pomieszczeniach, bo to wciąż główna niefarmakologiczna metoda walki z pandemią.
Patrzmy na to, co się dzieje w Europie
- Niestety wariant omikron przeszedł kolejną mutację, jest tzw. wariant BA.2, który jest jeszcze bardziej zakaźny, wywołuje zakażenia łatwiej, również wśród młodszych dzieci, które są nieszczepione – wskazał ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej. - Mamy kilka czynników, które powodują obciążanie dla szpitali, dla ochrony zdrowia, a tego chcielibyśmy uniknąć. Myślę, że patrzenie na kraje Europy Zachodniej powinno dostarczyć raczej odwrotnej tendencji. Są tam teraz wzrosty, my będziemy je widzieli za trzy cztery tygodnie. Przed nami raczej kolejna korekta fali piątej, czyli być może szósta fala, choć pewnie nie tak wysoka jak piąta. Ale z całą pewnością nie możemy mówić o wyciszeniu pandemii, zniknięciu wirusa i dobrym nastroju, że nie ma zagrożenia – podkreślił.
- Pamiętajmy, że mamy na terenie Polski ponad 2 miliony osób, z których zaledwie nie więcej niż 10 proc. jest zaszczepionych. To są także kandydaci do chorowania. Osoby z punktów testowania mówią, że co trzeci obywatel Ukrainy jest dodatni, jeśli się zgłasza na test z powodu objawów" – powiedział dr Paweł Grzesiowski. Jak zaznaczył, na pewno ogłaszanie i zapowiadanie możliwości zniesienia wszystkich ograniczeń pandemicznych jest przedwczesne.
Zdaniem eksperta ośrodki recepcyjne dla osób z Ukrainy powinny zostać objęte ścisłym nadzorem, powinny się w nich również znaleźć punkty testowania i punkty szczepień. Dostępne powinny być również miejsca izolacji dla chorych osób z Ukrainy, a część dzieci powinna od razu zostać zaszczepiona.