"Wysportowany, na jednym etacie". Nie żyje 55-letni ratownik, śmiertelnych ofiar jest już 1000
Do takich raportów przywykliśmy podczas pandemii. Tym razem to nie COVID-19 zbiera śmiertelne żniwo, a lekceważona grypa. Tysiąc ofiar śmiertelnych, ponad 23 tys. hospitalizacji i blisko 600 tys. chorych w ciągu dwóch miesięcy - najnowsze dane GIS obrazują powagę sytuacji. Na szczęście szczyt zachorowań już za nami.

Ogólnopolski Związek Ratowników Medycznych poinformował 21 lutego za pośrednictwem mediów społecznościowych o śmierci Wojciecha Kaszuby - cenionego ratownika medycznego. "Odszedł na wieczny dyżur", mając zaledwie 55 lat.
OZRM podaje, że śmierć była nagła, w przebiegu grypy. Doszło do powikłania w postaci zapalenia mięśnia sercowego. W czwartek, 20 lutego w Żychlinie (woj. wielkopolskie) odbył się pogrzeb ratownika, który przegrał z grypą.
Grypa uderza w serce
Grypa i jej powikłania to nie jest tylko problem schorowanych seniorów. Często lekceważymy ją, zakładając, że jest przede wszystkim zagrożeniem dla osób z grupy ryzyka. Niestety, przybywa dowodów, że tak nie musi być.
Wysportowany, na jednym etacie
- piszą o koledze gorzko medycy, zapewne wyprzedzając niewybredne komentarze, które zdarzają się w sieci nawet w obliczu ludzkich tragedii. Dramatyczny przebieg grypy "znawcy", wrogowie szczepień, nieraz "tłumaczą" niezdrowym stylem życia ofiary, jego wiekiem czy przepracowaniem.
Wojciech Kaszuba dbał o swoje zdrowie, po prostu miał pecha.
O "pechu" mówili też lekarze w przypadku 30-latka z Warszawy, u którego grypa wywołała sepsę. Mężczyzna zmarł w stołecznym szpitalu pod koniec stycznia.
Grypa - wciąż brakuje leków
W ocenie szefa GIS Pawła Grzesiowskiego tegoroczny przebieg sezonu grypowego był podobny do lat poprzednich:
Mamy zwykle dwa szczyty - jeden jest w grudniu, drugi w lutym. Obecnie, po trzech tygodniach wysokiej skali zachorowań, ta liczba spada
- zapewnił Grzesiowski 18 lutego.
To, jak na razie, koniec dobrych wieści. Wbrew zapowiedziom polityków i urzędników, problem z brakiem oseltamiviru, dostępnego na receptę leku przeciwgrypowego wcale nie został jeszcze rozwiązany.
Z dzisiejszego (22.02) raportu GdziePoLek.pl wynika, że najczęściej przepisywany przez lekarzy preparat jest dostępny w kilku procentach aptek. Co z zamiennikami? Tak samo. Wyjątek stanowi Tamiflu w jednej dawce, dostępny "aż" w 16 proc. placówek. Nie ma go jednak na przykład wcale w Warszawie. Chory ze stolicy, który uprze się, żeby receptę wykupić, musi jechać do Łodzi.
By leczyć się oseltamivirem, jeśli jest akurat dostępny w twojej okolicy, potrzebujesz receptę od lekarza na ten lek. Trzeba go zażyć jak najszybciej po wystąpieniu objawów. Osobom z grupy ryzyka zaleca się jego podanie nawet przed ich wystąpieniem, jeśli zostali narażeni na kontakt z grypą (np. mieszkają z osobą chorą).
Niestety, doświadczenia Oliwii z Warszawy pokazują, że skorzystanie z nocnej opieki zdrowotnej, by dostać receptę, to także wyzwanie. Dziewczyna zaniepokojona gorączką powyżej 39 st. C. dzwoniła do 4 placówek z wykazu NFZ. wszędzie telefon był głuchy.
Czytaj: Grypa szaleje, a nocna opieka medyczna nie działa? Rzecznik NFZ radzi, co robić
Zobacz: Szczepienia ochronne, które trzeba powtarzać
Grypa - wciąż się nie szczepimy
Dodatkowe dawki leków przeciwgrypowych, które jak się okazuje także nie zaspokoiły potrzeb, dostaliśmy z innych krajów UE, gdzie sezon grypowy nie okazał się mieć tak dramatycznego przebiegu jak w Polsce. W opinii szefowej resortu zdrowia Izabeli Leszczyny te różnice wynikają głównie z faktu, że obywatele innych krajów szczepią się zdecydowanie chętniej niż Polacy.
Od lat to samo: zalecane szczepienie przeciw grypie przyjmuje zaledwie kilka procent Polaków. Nie szczepimy nawet dzieci, nie szczepią się seniorzy, chociaż w ich przypadku szczepionka jest darmowa.
Wszyscy dorośli mogą też wygodnie zaszczepić się w aptece. Czy jest sens zrobić to jeszcze w tym sezonie? Zawsze jest sens, bo na grypę chorujemy przez cały rok, chociaż nie w takim natężeniu jak teraz. Jeśli nawet mimo szczepienia zachorujesz na grypę (to się niestety zdarza, szczepionka nie ma 100 proc. skuteczności), najpewniej unikniesz powikłań.
