Wstrząsająca relacja z SOR na Bielanach. Pacjenci wyją z bólu, leżą na korytarzach

2025-02-14 12:35

O sytuacji na SOR w Szpitalu Bielańskim robi się coraz głośniej. Głos zabrali pacjenci i bliscy osób, które były tam hospitalizowane. Skarżą się na brak łóżek, pościeli, na warunki urągające godności pacjentów i brak należytej opieki ze strony personelu szpitala. Dyrektorka placówki, Dorota Gałczyńska-Zych, odpiera te zarzuty.

Wstrząsająca relacja z SOR na Bielanach. Pacjenci wyją z bólu, leżą na korytarzach
Autor: GettyImages Wstrząsająca relacja z SOR na Bielanach. Pacjenci wyją z bólu, leżą na korytarzach

Co sie dzieje na SOR na Bielanach w Warszawie

Gazeta Wyborcza opisała, co się dzieje na SOR w Szpitalu Bielańskim. I chociaż każda osoba, która miała kiedyś (nie)przyjemność trafić na Szpitalny Oddział Ratunkowy w jakiejkolwiek placówce, z pewnością zdaje sobie sprawę z możliwości kolejek, niedoboru personelu, chaosu informacyjnego, wielogodzinnego czekania na specjalistę, to sytuacje opisane w tekście budzą przerażenie i generują pytania o kierunek, w jakim w XXI wieku zmierza opieka medyczna w Polsce.

Poradnik Zdrowie: Ewa miała 15 lat, kiedy zachorowała na mięsaka kości

Horror na SOR w szpitalu na Bielanach - relacje pacjentów i pacjentek

Wspomnienia jednej z pacjentek, która spędziła ponad dobę na bielańskim SOR-ze, gdy zgłosiła się z wodobrzuszem wywołanym przez raka wątroby, brzmią dramatycznie:

- Trafiło mi się ostatnie łóżko na SOR-ze Szpitala Bielańskiego (...) Szorstki koc, jakaś narzutka, pościeli nie było. Kobieta w kolejce za mną dostała tylko krzesełko i do trzeciej w nocy na nim z bólem siedziała. (…) Na łóżkach obok były starsze pacjentki, jedna ze stomią, druga po 80., trzecia po 90. Leżały na płasko, nie mogły się ruszyć, nikt do nich nawet nie podszedł. Sama im po wodę chodziłam, ale w końcu pielęgniarka zamknęła drzwi do dyżurki, żebym się nie kręciła.

Kiedy na oddziale gastroenterologii kobieta przechodziła zabieg ściągania wody z brzucha, doszło do wypięcia drenu. Pacjentka wołała o pomoc, zareagował tylko inny pacjent, który zaalarmował pielęgniarki. - Odpowiedziały, że później podejdą – Wyborcza cytuje wypowiedź pani Hanny.

Pierwsza pomoc: masaż serca przy nagłym zatrzymaniu krążenia. Krok po kroku

Kolejna pacjenta opowiada o sytuacji swojej teściowej, 83-latki z rakiem jajnika, w zaawansowanym stadium, z objawami wody w płucach i w nadbrzuszu.

- Trzy dni spędziła na SOR-ze, zanim przenieśli ją na oddział ginekologiczny. Teściowa dostała na SOR łóżko tymczasowe, stało w korytarzu. Zero intymności. Przechodzący potrącali je razem z nią.

Oficjalnie SOR nie prowadzi odwiedzin pacjentów (którzy w teorii nie powinni tam spędzać kilka dni), więc rodzina każdorazowo szukała pretekstów do odwiedzin, ponieważ bez powodu strażnik nie przepuszczał.

Inny człowiek spędzał noc na sali SOR obok pacjenta, który umierał, przy czym zajmowała się nim tylko rodzina, nie było personelu. Przekazał dziennikarzom Wyborczej, że znajomy z chorobą hematologiczną spędził na SOR w Szpitalu Bielańskim trzy dni, po czym odesłano go do domu.

Anna Hernik opowiada, co się działo w Szpitalu Bielańskim 

Anna Hernik, żona niedawno zmarłego na glejaka wielopostaciowego Jana Hernika, wspominała, że dwukrotnie była z mężem na SOR na Bielanach. Za pierwszym razem spędzili tam 12 godzin, a tracący przytomność, wymiotujący pacjent z guzem mózgu siedział na taborecie, który znalazła na oddziale jego żona.

- Ta przestrzeń jest kompletnie nieprzystosowana do ilości chorych, która przetacza się przez ten oddział – komentowała Anna Hernik.

- Zrobiono mężowi badanie krwi i dość szybko rezonans i tomograf. W międzyczasie przywiozłam mu łóżko z innej części SOR-u. Mąż się położył, miał wodogłowie, przesunięte komory mózgu, to nieprawdopodobny ból – opisywała Anna Hernik, dodając, że na sąsiednim łóżku inna pacjentka z guzem mózgu przez 12 godzin „z bólu wyła jak zwierzę”.

Neurochirurg, który zszedł po 12 godzinach do Jana Hernika, z uwagi na glejaka nie chciał operować.

- Chciał wypisać go do domu: z przeraźliwym bólem, wymiotami, utratą świadomości. Zadzwoniłam do neurochirurga, u którego mąż był już dwukrotnie operowany prywatnie. Usłyszałam, że kwalifikuje się do wstawienia zastawki, którą leczy się wodogłowie, ale że ten zabieg może wykonać najwcześniej za siedem dni. Jeżeli przez ten czas nie będzie miał podawanych leków przeciwobrzękowych, to tego nie przeżyje

- tak relacjonowała Anna Hernik pobyt na bielańskim SOR-ze. Dodała, że pomocy udzieliła młoda lekarka, która zdecydowała się zatrzymać pacjenta na oddziale, podając leki przeciwobrzękowe, aby doczekał operacji wstawienia zastawki. 

Po zabiegu, który obył się z początkiem czerwca 2024 r., Jan Hernik do listopada jeszcze normalnie funkcjonował, a nawet podejmował pracę. Odszedł w styczniu 2025. O śmierci Jana Hernika pisałyśmy w artykule Jan Hernik nie żyje. „Odleciał na swoich warunkach”

- Szpital Bielański pochowałby go już w maju, bo przez wodogłowie mózg nasiąka płynem mózgowo-rdzeniowym jak gąbka. I zaczyna się śmierć w cierpieniu - podkreśla Anna Hernik. Jak dodała wdowa po Janie Herniku, trzy dni przed śmiercią miał on atak padaczki w domu. Gdy tym razem trafił na bielański SOR, dostał łóżko.

- Jak wyjęte z lat 80., pokryte ceratą, na to rzucony kawałek prześcieradła i dziurawy koc do przykrycia. Salowe mówiły, żebyśmy się cieszyli, że jest czymkolwiek przykryty, bo zazwyczaj takich rzeczy brakuje – relacjonuje Anna Hernik, dodając, że obok były puste łóżka z pościelą, ale powiedziano, że nie mogą z nich skorzystać, czekając na kwalifikację na oddział. 

W ciągu 5 godzin oczekiwania maż Anny Hernik dwa razy oddał mocz, mimo trzech próśb o przebranie i zmianę prześcieradła, nie zostało to zrealizowane, a żona umierającego pacjenta usłyszała od lekarza, że ma nie zawracać głowy.

Anna Hernik opowiedziała też o sytuacji sprzed kilku lat, gdy jej mąż miał kolkę nerkową. Spędzał czas z kroplówką, podaną na SOR w Szpitalu Bielańskim, w jednej sali z osobą bezdomną. Anna Hernik tak opisywała to zdarzenie:

- W pewnym momencie bezdomny wstał, zrobił kupę na środku sali i położył się z powrotem. Wchodziły salowe czy pielęgniarki, mówiły "o kur..." i zamykały drzwi. Za trzecim razem któraś otworzyła na oścież okno, mimo że był środek zimy. Zostawiła tak chorych i zatrzasnęła za sobą drzwi. To jest piękne podsumowanie SOR-u na Bielanach. 

Poradnik Zdrowie Google News
Autor:

Pacjenci się skarżą na SOR na Bielanach, dyrektorka szpitala komentuje

Od 2007 dyrektorką szpitala na Bielanach jest Dorota Gałczyńska-Zych, w rozmowie z Wyborczą przekazała, że pacjenci na SOR spędzają niekiedy nawet trzy doby: na łóżkach, kozetkach, fotelach, krzesłach, wózkach. Łóżka mają pościel. Kozetki – koce.

- To oddział, na którym przede wszystkim ratuje się życie, diagnozuje chorych, a w razie konieczności również podejmuje dalsze leczenie. Mimo natężenia pracy skargi na ten oddział są rzadkością, a zdarzają się również pochwały – tak GW cytuje wypowiedź Gałczyńskiej-Zych.

Dyrektorka odniosła się też do sytuacji pacjentki z wypiętym drenem, podkreślając, że nie stanowiło to zagrożenia jej życia i że SOR na Bielanach jest najbardziej oblegany z warszawskich SOR-ów – w ciągu ubiegłego roku było tam 48 tys. pacjentów, ponadto 12 tys. przyjętych karetek, z których ok. 20 proc. pacjentów zostawało przyjętych do szpitala na Bielanach.

-Gdy przebywała [pacjentka z wodobrzuszem] na naszym oddziale ratunkowym, opiekowaliśmy się w sumie 183 pacjentami – tłumaczyła Dorota Gałczyńska Zych.

Zdaniem dyrektorki szpitala bielańskiego problem stanowi też fakt, że część pacjentów przychodzi na SOR zamiast na nocną i świąteczną opiekę medyczną albo zamiast wizyty kolejnego dnia w POZ.

Podkreśliła też, że konieczne są zmiany systemowe, bo SOR wciąż funkcjonują według starych schematów, podczas gdy stale wzrasta liczba mieszkańców Warszawy.

Tymczasem po publikacji materiału, do mediów zaczęły docierać kolejne informacje o katastrofalnej sytuacji na SOR w Szpitalu Bielańskim, gdzie pacjenci nie są odpowiednio zaopiekowani, a sfrustrowany personel traktuje ich bez empatii i należytego szacunku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki