Witaminy, płyn Lugola, krew cieląt. Pacjenci „ojca” Huberta C. tracili majątek i zdrowie
„Leczył” witaminami, płynem Lugola i preparatem z krwi cieląt. Oczywiście z własnego sklepu internetowego. Zdesperowani chorzy tracili tysiące złotych i... zdrowie. Kilkoro poszkodowanych przez (jeszcze) lekarza (jeszcze, gdyż trwa kolejna już sprawa o odebranie prawa wykonywania zawodu) zdecydowało się mówić głośno o praktykach „ojca” Huberta C. i o doświadczonych skutkach pseudoerapii.

- Hubert C. twierdzi, że za pomocą witamin, płynu Lugola i preparatu z krwi cieląt można leczyć nowotwory i choroby serca.
- Wciąż jest aktywny w sieci i wciąż jeszcze jest formalnie lekarzem, bo odwołał się od decyzji sądu lekarskiego.
- Poszkodowani pacjenci przeżyli, bo zdążyli wrócić do leczenia konwencjonalnego. Zostały im kilkunastotysięczne długi do spłaty za koszty pseudoterapii u Huberta C.
Leczył raka i choroby serca płynem Lugola i krwią cielęcą
W programie Uwaga! TVN nagłośniono historie pacjentów Huberta C. Mężczyzna – który ma formalne wykształcenie medyczne i 20 lat w zawodzie lekarza, o czym napiszemy też później – zalecał klientom (nie nazwiemy ich w tej sytuacji pacjentami, bo z leczeniem to nie miało nic wspólnego) – substancje takie jak płyn Lugola, zielona herbata czy krew cielęca. Wspomniane preparaty miały rzekomo stanowić remedium na choroby serca, choroby nowotworowe i inne dolegliwości.
Samozwańczy uzdrowiciel obiecywał cuda, pacjentom było gorzej
- On nie mówi, że pan czy pani lepiej się poczują, on mówi, że uzdrowi: "Pan nie będzie chory na raka, pan nie będzie chory na serce" – tak pseudoterapię wspominał Zbigniew, pacjent z problemami kardiologicznymi, które nasiliły się pod wpływem rzekomej terapii.
Pomocy u Huberta C. szukała też pani Beata – schorowana starsza kobieta m.in. z rozpoznanym nowotworem. Emerytka wydała wszystkie oszczędności na to, co zalecał jej Hubert C. - m.in. ekstrakt zielonej herbaty, a także płyn Lugola. Wszystkie suplementy pochodziły z jego sklepu.
Na szczęście w porę - czując się coraz gorzej - pani Beata zdecydowała się na chemioterapię. Żyje, wyzdrowiała. Ostrzega innych przed Hubertem C.
Gdy jeden z dziennikarzy TVN chciał się umówić na wizytę, dostał od razu listę suplementów do kupienia, nawet bez pytania o możliwość wglądu w ewentualne wyniki badań: - Co proponuję? Przed snem wziąć około 300 do 500 miligramów kwasu nikotynowego, ale przed samym snem. Witamina B-3, ona pomaga – rekomentował wówczas Hubert C.
Prof. Andrzej Kawecki, dyrektor kliniczny Narodowego Instytutu Onkologii, w rozmowie z Uwagą! Skomentował:
- Żaden z tych leków nie odgrywa jakiejkolwiek roli w leczeniu chorego na chorobę nowotworową. Jak to był ktoś, kto z wykształcenia jest lekarzem, to naprawdę nie zasługuje na miano lekarza. Dla mnie jest to żerowanie na nieszczęściu.
5 chorób, które rozwijają się przez wiele lat! Możesz z nimi żyć, nie mając o tym pojęcia
Jak działa płyn Lugola? Na co pomoga? Czy płyn Lugola szkodzi?
Płyn Lugola na pseudonaukowych forach ostatnio przechodzi renesans: polecany jest jako rzekome remedium na wszystkie dolegliwości, w tzw. końskich dawkach.
Płyn Lugola - wodny roztwór jodu i jodku potasu - jest stosowany w medycynie, chemii i biologii. Zawiera zwykle około 5 proc. jodu i 10 proc. jodku potasu rozpuszczonego w wodzie destylowanej.
Zastosowania płynu Lugola to m.in. blokowanie tarczycy przed wchłanianiem radioaktywnego jodu w przypadku awarii jądrowych, leczenie niedoborów jodu, ale też barwienie preparatów biologicznych. Wykorzystywany jest w badaniach do wykrywania skrobi (zmienia jej kolor na ciemnoniebieski).
Czym grozi przedawkowanie płynu Lugola?
Przedawkowanie płynu Lugola może prowadzić do poważnych skutków zdrowotnych, ponieważ zawiera duże ilości jodu. Nadmiar jodu może zaburzać pracę tarczycy i powodować inne niepożądane objawy.
- Ostre zatrucie jodem (po jednorazowym spożyciu dużej dawki): metaliczny posmak w ustach, pieczenie w jamie ustnej, gardle i żołądku, nudności, wymioty (czasem z domieszką krwi), biegunka, ból brzucha, odwodnienie i wstrząs
- Przewlekłe zatrucie jodem (przy długotrwałym stosowaniu nadmiaru jodu): nadczynność tarczycy (przyspieszona akcja serca, nerwowość, drżenie rąk, nadmierne pocenie się), niedoczynność tarczycy (senność, przyrost masy ciała, osłabienie), powiększenie tarczycy (wole), trądzik jodowy – zmiany skórne przypominające trądzik, obrzęk ślinianek, podrażnienie dróg oddechowych, kaszel
- Ciężkie powikłania: niewydolność nerek i zaburzenia elektrolitowe, obniżenie ciśnienia krwi, zaburzenia oddychania, może dojść nawet do śpiączki i śmierci w skrajnych przypadkach.

Czy "ojciec" Hubert C. jest lekarzem?
Teraz wróćmy do kwestii formalnego wykształcenia Huberta C. Rzeczywiście ukończył studia i jest formalnie łąkarzem. Sąd lekarski odebrał mu prawo wykonywania zawodu, ale Hubert C. odwołał się od tej decyzji. Teraz decyzja będzie ponownie rozpatrywana przez Naczelny Sąd Lekarski.
Sam Hubert C. twierdzi, że działa jako "kapłan", a nie lekarz. Klienci tytułują go "ojcem". Jako "ojciec Hubert" twierdzi, że nie leczy, lecz podtrzymuje na duchu. W gabinecie ponoć ma miks przedmiotów kojarzonych zarówno z chrześcijańtwem, jak i starożytnym Egiptem.
Leczył preparatem z krwi cieląt, radził odstawić leki
Kolejny pacjent – Zbigniew C. - zgłosił się do Uwagi! po nagłośnieniu historii pani Beaty. On sam chorował kardiologicznie, miał za sobą dwa zawały, genetycznie uwarunkowane problemy z poziomem cholesterolu.
- Jak się z nim spotkałem, to powiedział, że dobrze, że jestem, bo zaraz bym już nie żył. A tak, to jeszcze pożyję - komentował pan Zbigniew. Wspominał, że kuracja składała się głównie z końskich dawek witamin, ale na tym nie koniec:
- Poza tym były jakieś płyny, preparat z krwi cielęcia.
Koszty pan Zbigniew oszacował na ok. 12 tys. Nie dysponował taką kwotą, więc wziął kredyt, który spłaca do dziś.
Poza tym Hubert C. zalecił odstawienie albo sporadyczne zażywanie leków, które chory miał przepisane na stałe – m.in.statyny. Odstawił je, doświadczając w efekcie poważnych komplikacji ze zdrowiem.
- Poczułem się dużo gorzej, byłem w stanie zagrożenia życia – mówił Uwadze! pan Zbigniew, który w obliczu pogorszenia stanu zdrowia wrócił do konwencjonalnego leczenia. Dziś terapię u Huberta C. określa jako „kpiny z prawa i kpiny z medycyny”.
Pseudoterapie niebezpieczne dla życia i zdrowia pacjentów
W sieci Hubert C. jest nadal aktywny. Publikuje tego typu treści: "Rak piersi. Wycięcie, chemia i radio. Kobieta się nie zdecydowała. Po miesięcznej terapii nie terapii – suplementacji witaminowej zwapnienia zniknęły".
- Takie słowa są niedopuszczalne. A nawet należy użyć mocniejszego słowa – są haniebne, bo padają z ust lekarza. Słowa tego typu mogą wręcz zabijać
– skomentował w rozmowie z Uwagą! prof. Andrzej Matyja, specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej, były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dodając, że opóźnienie czy zaniechanie leczenia może mieć tragiczne dla zdrowia i życia skutki.
Prof. Matyja powołał się na artykuł z branżowego pisma „JAMA Oncology”, gdzie zbadano wpływ medycyny niekonwencjonalnej na zdrowie i życie pacjentów. Ustalono, że osoby, które stawiały na medycynę niekonwencjonalną, żyły dwukrotnie krócej niż osoby stosujące właściwe leczenie onkologiczne.