Warszawska lekarka ratowała życie dzieci, teraz musi za to zapłacić. NFZ wystawił słony rachunek
Ponad 160 tys. zł – taki rachunek dostała lekarka Jolanta Tyczyńska, która zdaniem NFZ naruszyła przepisy, zalecając niemowlętom refundowane mleko modyfikowane. Rachunek wystawił prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak. - Nie zapłacę, nie mam z czego, poza tym nie uważam, żebym była w czymkolwiek winna – odpowiada lekarka. O sprawie poinformował TVN24.
Doktor Jolanta Tyczyńska jest cenionym przez rodziców pediatrą neonatologiem. Jak podaje TVN24, kilka lat temu uratowała życie m.in. Jasia chorego na astmę i atopowe zapalenie skóry. Chłopczyk na twarzy i rączkach miał ślady jak po poparzeniu i bardzo cierpiał.
Musiał dostawać specjalne mleko modyfikowane – jak wyjaśniła lekarka, jest to specjalna mieszanka dla dzieci z bardzo ciężką alergią, NFZ je refunduje, ale tylko dla dzieci do 18. miesiąca życia. Starszym dzieciom refunduje mleko następne - tej mieszanki jednak Jaś nie tolerował.
W podobnej sytuacji znalazło się trzynaście innych maluchów. Dzieciom groziła śmierć z głodu. Jedyną szansą dla nich było pozostanie przy poprzedniej – refundowanej przez NFZ – mieszance. Problem w tym, że – wg systemu – były już na nią za duże.
To było jedyne mleko, jakie dzieci mogły jeść
Z TVN24 rozmawiali rodzice chorych dzieci twierdząc wprost, że żyją one tylko dzięki Jolancie Tyczyńskiej. - Mieliśmy za sobą kontakt z lekarzem, który powiedział, że jeżeli nie uda nam się podać Hance jedzenia, to ona po prostu umrze – powiedziała jedna z mam, Katarzyna Olszewska.
W podobnej sytuacji byli też rodzice małej Uli, która również umarłaby z głodu, gdyby nie dostawała mleka pierwszego. - To było jedyne mleko, jakie córka mogła jeść - zapewnia z kolei jej mama, Paulina Jagielnicka.
Jaś, Hania, Ula i pozostałe dzieci musiały przyjmować to mleko do trzeciego roku życia. Jedna jego puszka starczała na dwa dni, a jej koszt bez refundacji wynosił średnio 170 zł.
Lekarce grozi sprawa w sądzie i komornik
Lekarka wypisywała wszystkim dzieciom dalej recepty na mleko początkowe, refundowane przez NFZ – mimo że teoretycznie refundacja już im nie przysługiwała w związku z ich wiekiem. Jak wyjaśnia, był to stan zagrożenia życia. – Zahamowanie wzrastania, rozwoju umysłowego, wszystko to się dzieje, gdy dochodzi do niedożywienia. To tak jak w obozie koncentracyjnym - uzasadnia lekarka.
Za ratowanie życia dostała słony rachunek – do zapłacenia ma w sumie 161 511,52 zł. Termin płatności wynosił 14 dni od daty otrzymania wezwania i już minął.
- Nie zapłacę. Nie mam z czego. Poza tym nie uważam, żebym była w czymkolwiek winna. Nie może być takiej sytuacji, że lekarz, ratując życie pacjenta, musi za to zapłacić - mówi Jolanta Tyczyńska.
Jak podaje TVN24, ponieważ lekarka nie zwróciła NFZ pieniędzy za nieuzasadnioną – zdaniem Funduszu – refundację – sprawa skończy się w sądzie i u komornika. W tej sprawie nie wypowiedział się nikt z Funduszu.