W wieku 6 lat miała już 180 cm wzrostu. Wszystko przez niezwykle rzadką chorobę
Od dziecka zmaga się z rzadką chorobą, która sprawiła, że jest niezwykle wyjątkowa. Pochodząca z Turcji Rumeysa Gelgi po raz kolejny zapisała się na kartach księgi rekordów Guinnessa. Tak wygląda życie najwyższej kobiety świata.
Jako noworodek mierzyła 59 cm, a jako 6-latka... 180 cm
Rumeysa urodziła się 1 stycznia 1997 roku w Turcji, mając 59 cm długości. Bardzo szybko zaczęła coraz bardziej rosnąć. W wieku 6 lat mierzyła już 180 cm, a dziś ma... 215,16 cm i jest najwyższą kobietą na świecie.
Coraz większe i nienaturalne rozmiary Rumeysa spowodowane były rzadką chorobą, zwaną zespołem Weavera, która powoduje przerost kości.
„Mój syndrom jest ze mną od urodzenia, więc moja rodzina i lekarze wiedzieli o tym już od pierwszego dnia. Byłam bardzo dużym dzieckiem, mierzącym 59 centymetrów” - mówi.
Osoby cierpiące na tę chorobę charakteryzują się ponadprzeciętnym wzrostem oraz specyficznym wyglądem twarzy. Pojawia się u nich hiperteloryzm i retrognacja. Występują też malformacje kostne kręgosłupa oraz zmienna niepełnosprawność intelektualna.
Rumeysa ma problemy z kręgosłupem
Dotychczas na świecie opisano zaledwie 50 przypadków zespołu Weavera, a dokładne dane na temat częstości jego występowania nie są dostępne. Jedną z osób cierpiących na tę przypadłość jest właśnie Rumeysa. 25-latka, dzięki wyjątkowemu wzrostowi, wpisała się w karty księgi Rekordów Guinessa aż 5 razy! W 2023 roku również obroniła tytułu najwyższej kobiety świata.
Mimo sukcesu, życie rekordzistki nie jest łatwe. Ze względu na specyfikę choroby, jej mierzący prawie metr kręgosłup jest skrzywiony z powodu skoliozy. Kobieta, by lepiej funkcjonować, musiała przejść operację stabilizującą kręgosłup.
Wszystko dlatego, że problemy fizyczne wynikające z choroby uniemożliwiały jej chodzenie, dopóki nie skończyła 5 lat. Nie mogła też siedzieć dłużej niż 20 minut. Jej życie zmieniła operacja, którą przeszła w wieku 17 lat.
"Teraz mogę siedzieć bez przerwy przez dwie godziny, ale nie dłużej. Co dwie lub trzy godziny muszę się położyć i chwycić za plecy, ponieważ mam tak silne uciski. Zarówno z powodu zespołu Weavera, jak i skoliozy" - mówi.
Rekordzistka nie uznaje się za osobę chorą
Wyzwania związane z problemami fizycznymi nie były dla kobiety łatwe, zwłaszcza w młodym wieku. Jako nastolatka podchodziła do zespołu Weavera negatywnie, jednak rodzice i lekarze pomogli zmienić jej nastawienie. Choć rekordzistka "zawdzięcza" sławę i tytuł chorobie, nigdy nie myśli o sobie jako o osobie chorej.
„Miałam takie szczęście, że miałam ogromne wsparcie w rodzinie, a kiedy byłam naprawdę młoda, rodzice nauczyli mnie podejścia, które naprawdę pomaga mi postrzegać siebie jako wyjątkową osobę. Więc dlatego nigdy nie opisywałam siebie jako chorej osoby. To naprawdę bardzo pomogło" - wyznała w rozmowie z The Sun.
Mimo ograniczeń fizycznych, Rumeysa zdobyła wykształcenie, rozpoczęła pracę jako programista oraz freelancer. Ponadto w grudniu, po 8 miesiącach nauki, otrzymała certyfikat zawodowy „Informatyka do programowania stron internetowych”, który zdobyła na Uniwersytecie Harvarda.
"Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z posiadania tytułu najwyższej kobiety świata, ponieważ naprawdę uwielbiam dzielić się swoją historią, mam nadzieję, że zainspiruję innych. Ludzie często proszą mnie o wspólne zdjęcia i jestem z tego bardzo zadowolona. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna, że ludzie mnie wspierają, okazują uznanie, co sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa i zmotywowana” - mówi.
Rumeysa jest również rekordzistą Guinnessa w kategorii najdłuższych palców, największych dłoni i najdłuższych pleców u żyjącej kobiety.