U 30-latki zdiagnozowano sepsę, COVID-19, a później raka. "Zapytałam, czy niedługo umrę"
Studentka pielęgniarstwa, Keisha Chadwick, po raz pierwszy została mamą przed trzydziestką. Niestety jej świat nagle się rozsypał. Kilka tygodni po porodzie usłyszała tragiczną diagnozę. Zapytała się wówczas lekarzy, czy niedługo umrze.
30-letnia Brytyjka Keisha Chadwick, pochodząca z Ashton-under-Lyne, mierzyła się z kilkoma chorobami. Jej problemy ze zdrowiem rozpoczęły się w czerwcu 2021 roku. Wówczas miała 28 lat i czekała na narodziny wymarzonej córeczki Milany-Mae. W ósmym miesiącu ciąży wyczuła zgrubienie w prawej piersi podczas samobadania. Nie myślała wtedy, że może to być objaw groźnej choroby.
Wykryto u niej sepsę i COVID-19
Po porodzie u kobiety zdiagnozowano sepsę, czyli stan zagrażający życiu, który wynika z uszkodzeń tkanek i narządów. Kilka dni później wykonano jej w szpitalu test na COVID-19. Wyszedł pozytywny. Wraz ze swoją nowo narodzoną pociechą była umieszczona w izolatce. – Nie tak wyobrażałam sobie początki macierzyństwa. Miała wtedy paranoje, że mogłabym zarazić koronawirusem moje dziecko – stwierdziła Keisha. Dzięki hospitalizacji udało się zwalczyć posocznicę i zakażenie wirusem SARS-CoV-2.
Po powrocie do domu kobieta wyczuła, że guzek w piersi jest zdecydowanie większy. W końcu uznała, że nadszedł moment, by wybrać się do lekarza. Ten stwierdził początkowo, że mogło dojść do zatoru w piersiach, który jest częstym powikłaniem u świeżo upieczonych mama. Skierował ją na prześwietlenie, które wykazało zmianę w piersi. Konieczne było wykonanie biopsji. Keisha musiała czekać na wyniki dwa tygodnie.
Ta diagnoza wywróciła jej świat do góry nogami
Potwierdził się najgorsze obawy. U kobiety wykryto raka piersi. – Na początku nie mogłam w to uwierzyć. Nie byłam przygotowana na tak druzgocące wieści. (…) Zapytałam, czy niedługo umrę – wyznała.
Keisha przeszła leczenie onkologiczne za pomocą chemioterapii, którą miała podawaną raz w tygodniu. W sumie terapia trwała dziewięć tygodni. – Wiedziałam, że wypadną mi włosy, więc wcześniej ogoliłam się na łyso – dodała.
Później 30-latka musiała stosować znowu przez kolejne tygodnie doksorubicynę liposomalną tzw. lek wykorzystywany w leczeniu zaawansowanego raka piersi. Jak wyznała, to "było absolutnie przerażające". – Męczyły mnie okropne nudności. Nie mogłam jeść ani pić. Miałam halucynacje, odpadały mi paznokcie u rąk i nóg, a na skórze pojawiły się liczne rany – opowiedziała Keisha. Dodała też, że ta choroba pochłaniała jej wszystkie myśli przez 18 miesięcy, zbierając żniwo psychiczne i fizyczne.
Brytyjka stoczyła długą i trudną walkę z rakiem piersi tzw. najgroźniejszym zabójcą kobiet. 12 lutego 2022 roku poddała się mastektomii, która polega na usunięciu całego gruczołu piersiowego, zazwyczaj razem z brodawką i jej otoczką.
1 marca 2022 roku lekarze przekazali jej dobrą wiadomość – terapia przyniosła oczekiwane rezultaty. Teraz kobieta skupiła się na wychowywaniu swojej córeczki, a w wolnym czasie pochłaniają jej poszukiwania drugiej połówki. Chce też ukończyć studia pielęgniarskie i zacząć się rozwijać w swoim zawodzie.
Polecany artykuł: