To nie zwykły brud. Lekarz ostrzega przed groźną bakterią w łazience
Różowy nalot w łazience to nie tylko problem estetyczny. Jak ostrzega lekarz dr Karan Rajan, to nie jest pleśń, lecz bakterie – konkretnie Serratia Marcescens. Ich obecność w wilgotnym środowisku może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, szczególnie u osób z obniżoną odpornością. Dowiedz się, jak rozpoznać zagrożenie i skutecznie je zwalczyć.

Łazienka to jedno z najbardziej wilgotnych miejsc w naszych domach. To właśnie ta cecha sprawia, że staje się idealnym środowiskiem dla rozwoju bakterii. Wielu z nas zauważa czasem różowe smugi w brodziku, na fugach czy zasłonie prysznicowej i mylnie uznaje je za zwykłą pleśń. Tymczasem lekarze biją na alarm – to nie grzyb, a bakteria Serratia marcescens, która w sprzyjających warunkach może poważnie zagrozić zdrowiu, zwłaszcza osobom z osłabioną odpornością.
Różowy śluz to nie pleśń. Ekspert wyjaśnia, co naprawdę rośnie w łazience
Z pozoru niewinny nalot może mieć groźne konsekwencje. Jak tłumaczy dr Karan Rajan, chirurg z Wielkiej Brytanii, bakteria Serratia marcescens uwielbia wilgotne miejsca i świetnie odnajduje się tam, gdzie gromadzą się resztki mydła, żelu pod prysznic czy szamponu.
„Ta bakteria kocha wilgotne miejsca i żywi się tłustymi osadami, takimi jak te, które można znaleźć w mydłach i szamponach – dlatego lubi przebywać w zaparowanej łazience” – wyjaśnił dr Rajan w nagraniu opublikowanym na TikToku.
Bakteria najczęściej pojawia się w łazienkach, na basenach i w innych miejscach o wysokiej wilgotności. Choć jej obecność u większości osób nie wywołuje poważnych skutków, lekarz ostrzega przed kontaktem różowego śluzu z oczami i otwartymi ranami.
Jakie zagrożenia niesie Serratia marcescens? Objawy i ryzyko dla zdrowia
Choć w większości przypadków kontakt z bakterią nie prowadzi do natychmiastowych problemów zdrowotnych, Serratia marcescens może stać się niebezpieczna, gdy dostanie się do organizmu przez uszkodzoną skórę czy błony śluzowe.
„Może powodować szereg nieprzyjemnych infekcji, w tym zapalenie spojówek, które objawia się silnym swędzeniem, pieczeniem i ropnym wyciekiem z oczu” – ostrzega dr Rajan.
Największe ryzyko dotyczy osób z osłabioną odpornością: dzieci, seniorów, pacjentów z chorobami przewlekłymi oraz osób w trakcie leczenia onkologicznego. W ich przypadku kontakt z bakterią może skutkować poważnymi zakażeniami układu oddechowego, pokarmowego i moczowego. Dodatkowo Serratia marcescens wykazuje oporność na wiele antybiotyków, co znacznie utrudnia leczenie.
Najgroźniejsze scenariusze zakładają przeniknięcie bakterii do krwiobiegu, co może prowadzić do sepsy – stanu zagrażającego życiu. Jak wskazują dane, śmiertelność w przypadku zakażeń septycznych wywołanych tą bakterią wynosi od 25 do nawet 58 procent.
Jak zapobiec powstawaniu różowego osadu? Skuteczna profilaktyka według lekarza
Najlepszą metodą walki z różowym śluzem jest zapobieganie jego powstawaniu. „Pierwsza zasada klubu różowego śluzu to: nie dopuścić, by bakteria w ogóle się pojawiła” – mówi dr Rajan.
Bakteria tworzy biofilm, który sprawia, że staje się wyjątkowo trudna do usunięcia i odporna na wiele popularnych środków czyszczących. Dlatego tak ważne jest utrzymywanie odpowiednich warunków w łazience – suchości i dobrej wentylacji.
„Trzymaj prysznic suchy i dobrze wentylowany. Włącz wentylator wyciągowy lub otwórz okno po kąpieli, aby obniżyć poziom wilgoci” – radzi ekspert.
Regularne sprzątanie to klucz. Warto często wymieniać zasłonę i wkład prysznicowy oraz kontrolować szczelność instalacji wodnej. Nawet jeśli nie widać różowego nalotu gołym okiem, bakterie mogą już się rozwijać.
„Regularnie czyść powierzchnie łazienkowe, aby usunąć resztki mydła i tłuszcz z ciała – to brudniejsze, niż myślisz” – zaznacza dr Rajan.
Jeśli bakteria już zadomowiła się w łazience, warto sięgnąć po środki na bazie wybielacza i pamiętać o ochronie dłoni podczas sprzątania.
Na koniec lekarz ostrzega: „Jeśli twój dom jest na tyle wilgotny, że różowy śluz pojawia się regularnie, możliwe, że rozwijają się tam również inne niebezpieczne organizmy – w tym prawdziwe pleśnie, które mogą prowadzić do problemów oddechowych, alergii i podrażnień skóry”.
