Te leki zwiększają ryzyko demencji o 79 proc. Wielu Polaków łyka je jak cukierki
Co cztery minuty ktoś na świecie dowiaduje się, że ma demencję - stan, w którym dochodzi do trwałego pogorszenia funkcji poznawczych. Demencja może mieć wiele przyczyn. Badacze właśnie ustalili, że jej ryzyko może znacząco zwiększać przyjmowanie leków nasennych. Takie leki lekarze zaczęli masowo przepisywać pacjentom w trakcie pandemii.
Demencja jest coraz powszechniejsza i wbrew pozorom nie jest to tylko przypadłość ludzi w podeszłym wieku. Na świecie co roku wykrywanych jest 7,7 miliona nowych przypadków demencji, a w Polsce cierpi na nią ponad 400 tys. osób. Jest nieuleczalna i może pojawić się z wielu przyczyn. Kolejną przyczynę demencji odkryli właśnie badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Leki nasenne mogą zwiększać ryzyko demencji aż o 79 proc.
Naukowcy zaobserwowali, że w trakcie pandemii Covid-19 nasiliła się bezsenność. Wiele badań pokazało, że liczba osób mających problemy ze snem znacząco wówczas wzrosła.
Ponieważ kłopoty ze snem mogą doprowadzić do wielu problemów - w tym do osłabienia pamięci i koncentracji, niższej sprawności intelektualnej, przewlekłego zmęczenia, a także problemów psychicznych, czy otyłości - lekarze zaczęli przepisywać pacjentom leki nasenne. Tylko w Wielkiej Brytanii - jak wynika z danych NHS - w 2019 roku takie leki zażywało ponad milion osób.
Celem nowego badania było ustalenie związku między stosowaniem leków nasennych a występowaniem demencji, naukowcy chcieli również sprawdzić, czy związek ten w jakimś stopniu zależy od typu zaburzeń snu i czy różni się w zależności od rasy. Uczestniczyło w nim 3068 osób w średnim wieku 74 lat (42 proc. rasy czarnej, 58 proc. białych).
W chwili rozpoczęcia badania nie mieli oni demencji. Obserwowano ich średnio przez dziewięć lat - w tym czasie demencja rozwinęła się u 617 osób, czyli 20 proc. uczestników. Naukowcy ustalili, że osoby rasy białej, które „często” lub „prawie zawsze” przyjmowały leki nasenne, miały o 79 proc. większe ryzyko rozwoju demencji w porównaniu z tymi, którzy „nigdy” lub „rzadko” ich nie stosowali.
Wśród czarnoskórych uczestników – u których spożycie środków nasennych było znacznie niższe – często stosujący takie leki mieli podobne prawdopodobieństwo rozwoju demencji, jak ci, którzy powstrzymywali się od takich leków lub używali ich rzadko.
"Melatonina może być bezpieczniejszą opcją"
Wyniki badania skomentowała jego główna autorka, dr Yue Leng z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Jak wyjaśniła, badanie dotyczyło szerokiej grupy leków, zarówno przepisywanych doraźnie, jak i na przewlekłą bezsenność.
Ekspertka wyjaśniła, że różnice dotyczące innego wpływu takich leków na osoby rasy czarnej i białej można przypisać statusowi społeczno-ekonomicznemu: "Czarni uczestnicy, którzy mają dostęp do leków nasennych, mogą być grupą o wysokim statusie społeczno-ekonomicznym, a tym samym większej rezerwie poznawczej, co czyni ich mniej podatnymi na demencję" - stwierdziła.
Jak dodała, możliwe jest również, że niektóre leki nasenne zwiększają ryzyko demencji bardziej, niż inne - to jednak wymaga dalszych badań. Jej zdaniem osoby mające problemy ze snem powinny dobrze rozważyć kwestię przyjmowania leków.
"Pierwszym krokiem powinno być ustalenie typu zaburzenia snu, a jeśli u pacjenta zdiagnozowana zostanie bezsenność, leczeniem pierwszego wyboru powinna być terapia poznawczo-behawioralna. Jeśli lekarz uzna, że konieczne są leki, melatonina może być bezpieczniejszą opcją - potrzebujemy jednak więcej dowodów, by zrozumieć jej wpływ na zdrowie" - podsumowała.